Włókniarz ostrożny przed decydującymi meczami. Spotkanie z GKM-em przestrogą

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Od krawężnika: Damian Dróżdż, Matej Zagar, Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Od krawężnika: Damian Dróżdż, Matej Zagar, Adrian Miedziński

Przed forBET Włókniarzem Częstochowa mecze z trzema najsłabszymi drużynami w PGE Ekstralidze. Plan minimum dla Lwów to 7 punktów, które przypieczętują ich awans do fazy play-off. Najpierw jednak trzeba się wysilić, by po te "oczka" sięgnąć.

Drużynę prowadzoną przez Marka Cieślaka czekają konfrontacje kolejno z: Falubazem Zielona Góra, Grupa Azoty Unią Tarnów oraz MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Przeciwko zielonogórzanom i grudziądzanom częstochowianie zmierzą się na swoim torze, do Tarnowa pojadą w delegację. Pierwsze mecze ułożyły się tak, że zdobycie w tych trzech rywalizacjach siedmiu punktów będzie Włókniarza zwyczajnie obowiązkiem. Ewentualna wygrana w Jaskółczym Gnieździe zostałaby potraktowana ponad program.

Na "dzień dobry" biało-zieloni podejmą Falubaz, aktualnie sklasyfikowaną najniżej w tabeli ekipę, ale to nie zwodzi klubu z Częstochowy. Ostatnio forma zawodników reprezentujących klub z Zielonej Góry rośnie. We Włókniarzu zapewniają, że trzymają rękę na pulsie i jeszcze nie otwierają szampanów z okazji prawdopodobnego awansu do najlepszej czwórki. - Mamy przed sobą wcale niełatwe mecze. Jeżeli ktoś myśli, że w spotkaniach z Falubazem Zielona Góra, tarnowską Unią, czy MRGARDEN GKM-em Grudziądz będziemy mieli z górki, to się grubo myli - stanowczo podkreślił w rozmowie z naszym serwisem Michał Świącik, prezes Włókniarza. - Te zespoły jadą o wszystko i wiemy, że to będą bardzo wymagające mecze. Nastawiamy się do nich jak do bardzo poważnych pojedynków. Liczyć się będzie każdy punkt - dodał szef Lwów.

Przestrogą dla częstochowian i przypomnieniem, że ani na moment nie można się zdekoncentrować, jest ich zeszłoroczna rywalizacja z drużyną grudziądzkiego GKM-u. Wówczas spodziewano się, że biało-zieloni niesieni na fali zwycięstwa z gorzowską Stalą (46:44), spokojnie rozprawią się z zespołem prowadzonym przez Roberta Kempińskiego. Tymczasem ekipa z Hallera postawiła mocny opór i finalnie padł remis 45:45.

- W zeszłym roku wszyscy mi mówili, że rozjedziemy drużynę z Grudziądza jak walec, a ja ostrzegałem przed takim hurraoptymizmem. I okazało się, że było to bardzo trudne spotkanie - przypomniał Michał Świącik. - Dlatego teraz musimy podejść do tych meczów z chłodną głową - oświadczył na koniec.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Źródło artykułu: