Czarne chmury nad Ireneuszem Nawrockim. Nie ma dnia, żeby właściciel Stali Rzeszów nie przeczytał o sobie czegoś złego. Zarzuca mu się, że nie płaci, że kłamie, a drugoligowy klub ma już takie kłopoty, że to się musi skończyć upadkiem.
Zadzwoniliśmy do PZM, by sprawdzić, jak tam patrzy się na doniesienia medialne i plotki krążące w środowisku na temat Stali. Co usłyszeliśmy? Po pierwsze, że żaden zawodnik nie skarżył się oficjalnie na to, iż klub jest mu cokolwiek winny. Zdaniem związkowych działaczy nie jest też możliwe, by Nawrocki nie płacił od kwietnia, a takie głosy też się pojawiają, bo po dwóch miesiącach niepłacenia żużlowcy mogliby składać wnioski o rozwiązanie kontraktów. Złośliwi mówią, że brak skarg zawodników bierze się wyłącznie, stąd, że właściciel Stali płaci drobne kwoty wynikające z zobowiązań klubowych. Nie przelewa natomiast kasy należnej z umów sponsorskich, jakie podpisali z nim żużlowcy. Ta część wynagrodzenia nie jest objęta procesem licencyjnym. Zawodnicy podpisują podobne porozumienia na własne ryzyko.
W PZM tłumaczą, że docierają do nich pogłoski o kłopotach Stali, ale na papierze nie mają nic. Do rzeszowskiej spółki mają w związku pretensje wyłącznie o to, że klub nie wysyła comiesięcznych raportów finansowych. Jest do tego zobowiązany z racji licencji nadzorowanej.
W stowarzyszeniu zawodników Metanol słyszymy, że w pewnym momencie było trochę skarg żużlowców Stali na kasę, ale ostatnio temat ucichł. Inna sprawa, że Greg Hancock przestał przyjeżdżać na mecze rzeszowskiej drużyny. Dla wielu jest to niezbity dowód na to, że pisanie o kiepskich finansach Stali jest uzasadnione. W przeszłości Hancock potrafił, w podobny sposób, postawić pod ścianą niesolidnych płatników.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla
Co na to wszystko Nawrocki? - Jestem tym mocno zniesmaczony - przyznaje. - Gdyby nie kibice, to być może już machnąłbym na to ręką. Nie jestem żadnym słupem mafii, nie piorę pieniędzy, a takie rzeczy o sobie czytam. Jedyne, co robię, to wykładam prywatne pieniądze na klub, który w poprzednich sezonach był kiepskim płatnikiem. Co rusz ktoś przychodzi i upomina się o jakieś zaległości. Jeśli ktoś mówi, że zalegam osobom funkcyjnym, czy też z płatnością za obsługę karetek, to ja odpowiem, że bieżące rachunki reguluję, a do tego dorzucam jakąś część należności z poprzednich lat.
- Gdy idzie o Hancocka, to faktycznie zaczął się on zachowywać dziwnie - przyznaje Nawrocki. - Rozmawiałem na ten temat z Rafałem Hajem, jego menedżerem, jak i prawnikiem zawodnika. Według mnie obaj odcinają się od zachowania Grega i nie rozumieją, o co mu chodzi. Zalegam Hancockowi pewną kwotę, ale ma to związek jedynie z tym, że w związku z chorobą na dwa miesiące wypadłem z biznesu i teraz pewne rzeczy nadrabiam. Wyjaśniłem zawodnikowi całą sytuację. Chciałem nawet przepisać na niego jeden z apartamentów z mojej najnowszej inwestycji, żeby miał fizyczne zabezpieczenie swoich zaległości. Na razie nie będę robił w sprawie Grega nerwowych ruchów, ale mam nadzieję na szybkie porozumienie i powrót do normalności.
Nawrocki przekonuje, że z zawodników tylko Hancock i Tomasz Jędrzejak mają prawo mówić o zaległościach. Zapewnia jednak, że na konto tego drugiego za chwilę pójdzie konkretny przelew. Pozostali żużlowcy mają do rozliczenia jeden, góra dwa mecze. - Nie ma też zaległości, gdy idzie o pieniądze sponsorskie - komentuje właściciel Stali.
Nawrocki zauważa, że pogłoski o kłopotach finansowych Stali pojawiły się, kiedy zgłosił się do GKSŻ z ofertą wzięcia pod skrzydła reprezentacji Polski. Stwierdza, że najwyraźniej nadepnął komuś na odcisk. Przekonuje jednak, że się nie wycofa. Do końca sierpnia ma złożyć ofertę objęcia kadry, bo też chce zostać jej promotorem. Twierdzi, że ma na to jeszcze czas.
Gregowi~apartament
Reszcie zawodnikow~po gruszce betonu
Osobom funkcyjnym~po koszu na smieci