Lubelski zespół od początku sezonu nie zanotował żadnej porażki. W 12. kolejce ligowej Wybrzeże Gdańsk znalazło sposób na ekipę Dariusza Śledzia. Jest to niespodzianka, tym bardziej, że przebieg spotkania nie wskazywał, aby lublinianie mieli stracić punkty. Menedżer Speed Car Motor Lublin, Piotr Więckowski liczył się z siłą gdańskiej drużyny i doceniał jej klasę.
- My mieliśmy dobry mecz w Gdańsku, a Wybrzeże dobrze zaprezentowało się w Lublinie. To jest piękno sportu, że nic nie można sobie zaplanować do końca i ostatecznie przesądzić. Do spotkania podchodziliśmy z pokorą, bo wiedzieliśmy, że przeciwnik jest trudny, walczył w meczu z nami o wszystko. Być może dosięgnęło nas przesilenie, wśród naszych zawodników, którzy mają dużo startów. Przegraliśmy bitwę, ale będziemy dążyć do tego, aby wygrać wojnę.
Niedzielne niepowodzenie Motoru nie będzie miało wpływu na ich sytuację w tabeli. Lublinianie potraktują ten mecz jako wypadek przy pracy i zamierzają szybko wrócić na triumfalną ścieżkę. - Przyjemnie jest zwyciężać, a porażki trzeba przyjmować z pokorą. Każdy, nieważne, w jakiej sytuacji by nie był, chciałby wygrywać. My też nie mamy zamiaru odpuszczać. Czy zimny prysznic był nam potrzebny? Być może. Jedziemy dalej i myślę, że zakończymy ten sezon zadowoleni - zapewnia działacz klubu z Lublina.
Być może wynik byłby inny, gdyby lider tabeli wystąpił w optymalnym zestawieniu. Lublinianie podeszli do pojedynku z gdańszczanami osłabieni brakiem Daniela Jeleniewskiego, którego brak w tym meczu był odczuwalny. Szanse, że kapitan Motoru powróci do ścigania w tym roku jest duża.
- Operacja udała się, kości są zespolone, a Daniel szybko podjął rehabilitację. Myślę, że za jakieś dwa, trzy tygodnie powinien być zdolny do jazdy - ocenia Więckowski.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla