Opady deszczu przeszkodziły Speed Car Motorowi Lublin. "Wyglądaliśmy jak dzieci we mgle"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Sam Masters, Robert Lambert
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Sam Masters, Robert Lambert

W niedzielę Speed Car Motor Lublin pierwszy raz w tym sezonie przegrał mecz. Pogromcami lidera Nice 1. Ligi Żużlowej okazali się być zawodnicy Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Dwudniowe opady deszczu również nie pomogły gospodarzom.

W piątek (dwa dni przed spotkaniem) zawodnicy Speed Car Motoru Lublin bardzo długo i intensywnie przygotowywali się na swoim stadionie do niedzielnego pojedynku z Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Zjawili się niemal wszyscy zawodnicy powołani na mecz. Problem w tym, że ekipa Dariusza Śledzia trenowała na przyczepnym torze. Na nieszczęście lublinian podczas niedzielnego spotkania był on kompletnie inny.

- Główną przyczyną naszej porażki jest tor i mogę śmiało o tym powiedzieć, bo z pewnością potwierdzą to moi koledzy. Trenowaliśmy w piątek na przyczepnym torze, a przez piątkowy wieczór i sobotę w Lublinie padało. Nigdy nie spotkaliśmy tak śliskiego toru i się pogubiliśmy. Zmienialiśmy ustawienia, jednak to nic nie dało. Byliśmy bardzo wolni. Porażka wynikła z tego, jak tor został przygotowany i jest mi przykro z tego powodu - powiedział Andreas Jonsson w rozmowie z Polsatem Sport po meczu.

Zdaniem kierownika lubelskiej drużyny, opady na pewno miały wpływ na przebieg spotkania, bo gospodarze nie mogli przygotować go pod siebie. - Te opady miały na pewno wpływ na dyspozycję naszych zawodników, bo nic nie mogliśmy zrobić z torem. Na pogodę niestety nie mamy wpływu - dodał Jacek Ziółkowski.

Motor Lublin jest już pewny awansu do fazy play-off rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej, więc niedzielna porażka z Wybrzeżem nie ma większego wpływu na miejsce w tabeli lubelskiej drużyny. Jednak to spotkanie może być dobrym przetarciem przed najważniejszą fazą sezonu, jeśli chodzi o przygotowanie sprzętu do danej pogody. - Na szczęście ten mecz nie ma wpływu na tabelę, bo awans do play-offów mamy już pewny - stwierdził junior Oskar Bober. - Musimy jednak wyciągnąć wnioski. W piątek trenowaliśmy i wszystko wyglądało fajnie, a na mecz przyjechał komisarz, wiadomo regulaminy i nie do końca mogliśmy przygotować ten tor pod siebie. Źle to wyszło. Wyglądaliśmy jak dzieci we mgle.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Fogo Unii Leszno

Komentarze (28)
avatar
yogi2360
19.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zastanawiam się po co są ci komisarze toru, wszyscy wiedzą, sami zawodnicy przyznają, że tor robi się pod siebie i na co komu potrzebni malowani komisarze, oczywiście jasne jest, że chodzi o ka Czytaj całość
Jacek Polaszek
16.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A moim skromnym zdaniem wygrała drużyna której na zwycięstwie zależało. 
avatar
zbych
15.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sorki ale Gdańsk jezdzil na tym samym torze moze sie myle tzn.jesteśmy dobrzy na torze zrobionym pod siebie?? Sądzę ze Lublin byl zbyt pewny siebie prysznic sie przyda mam nadzieję. 
Nίghtmare
15.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
koziołeczki pszegrały i słuszne to bylo, pomykały po toże jak ja na rowerku u dziadka wiesława w sadźe a susza, dziadek tak muwi, jezd ogromniasta. 
avatar
sympatyk żu-żla
15.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oglądając mecz w Telewizji z Lublina można było zauważyć .Motor jadąc takim składem na własnym torze nie powinien meczu przegrać.Dla czego tak się stało różni ludzie kibice ,fani różne myśli pr Czytaj całość