Kiedy pytamy o przyszłość Adriana Miedzińskiego w forBET Włókniarzu Częstochowa, to pada odpowiedź: - Jesteśmy z nim po słowie, gdy idzie o przyszłoroczny kontrakt. To nieoficjalnie, choć oficjalnie też można usłyszeć stwierdzenia, które absolutnie nie świadczą o zbliżającym się nieuchronnie rozstaniu.
- Już wtedy, gdy Adrian do nas przychodził, mówiłem, że taka przeprowadzka na rok nie ma sensu - stwierdza prezes Michał Świącik. - Zwłaszcza że po tych kilku miesiącach już widać, że częstochowski tor należy do jego ulubionych. Miedziński stał się u nas innym zawodnikiem. My to doceniamy. Powiem więcej, nie ma sensu psuć tego, co tak dobrze działa. Po co kombinować. Niech to trwa.
Ewentualny powrót Miedzińskiego do Get Well Toruń nie miałby sensu nie tylko ze względu na to, co mówią o nim w Częstochowie. Prawda jest taka, że gdyby rok temu Adrian nie zdecydował się na odejście, to być może byłby już na bardzo poważnym zakręcie. Zmiana klimatu była mu bardzo potrzebna, a czas pokazał, że wyszła mu na zdrowie. Stał się nie tylko innym żużlowcem, ale i człowiekiem. Fakt, że jest po słowie z Włókniarzem, dowodzi jego mądrości. Zdaje sobie sprawę, że ze sportowego punktu widzenia kontynuowanie tej przygody także ma sens.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Fogo Unii Leszno
Ja i tak mam dużą polewkę jak takie Sikrazy, Ryan'y84, PociskVipy teraz go oklaskują.