Działaczom GKM-u nadal jest mało. Chcą wygrać w Częstochowie. Wtedy Włókniarz może mieć problem

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Kamil Wieczorek w kasku niebieskim
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Kamil Wieczorek w kasku niebieskim

MRGARDEN GKM Grudziądz wygrał z Falubazem Zielona Góra (55:35), zgarnął trzy punkty. Utrzymanie jest na wyciągnięcie ręki, ale działaczy to nie interesuje. W klubie myślą o tym, żeby zakończyć rundę zasadniczą z przytupem.

Planem minimum MRGARDEN GKM-u na mecz z Falubazem miała być wygrana. Gospodarze pojechali jednak koncertowo. Punktowali przeciwnika, a w końcówce posłali go na deski i zainkasowali również bonus. W rezultacie w Grudziądzu są już pewni, że nie zajmą ostatniego miejsca, które oznacza degradację do pierwszej ligi.

- Nieważne jak się zaczyna. Najważniejsze, jak się kończy. Niedzielny mecz to chyba najlepsza odpowiedź dla tych, którzy jeszcze niedawno twierdzili, że niewiele wnosimy do PGE Ekstraligi. W niedzielę pojechaliśmy tak, jak mieliśmy to robić od początku rozgrywek. Już w Lesznie udowodniliśmy, że stać nas na bardzo wiele, a przed własną publicznością tylko to potwierdziliśmy - cieszy się Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej grudziądzkiego klubu.

GKM nie zamierza jednak spoczywać na laurach. Grudziądzanom zależy, żeby skończyć sezon na szóstym miejscu i uniknąć jazdy w barażach. Teoretycznie może się zdarzyć, że wystarczy do tego 11 punktów, które ma aktualnie w tabeli drużyna Roberta Kempińskiego. Tak będzie, jeśli Grupa Azoty Unia Tarnów nie wywiezie z Zielonej Góry więcej niż jeden punkt. W Grudziądzu wolą jednak liczyć na siebie i dlatego skupiają się na wyjazdowym spotkaniu z forBET Włókniarzem.

- Mamy za sobą dwa świetne mecze, ale wierzymy, że to nie było nasze ostatnie słowa. Ciągle jest o co jechać. Chcemy podtrzymać dobrą passę. Nie wiemy, czy uda się w Częstochowie, ale jedziemy tam przekonani o własnych umiejętnościach -podkreśla Cichoracki.

Gdyby grudziądzanom się udało, a Get Well Toruń pokonałby u siebie za trzy punkty Cash Broker Stal Gorzów, to z play-off wypadałaby drużyna forBET Włókniarza. Taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, ale trzeba pamiętać, że przed rokiem było podobnie. Nikt nie dawał szans GKM-owi, a drużyna zremisowała pod Jasną Górą. Trzeba również pamiętać, że ekipa Marka Cieślaka ma swoje problemy, bo w Tarnowie urazu nabawił się Fredrik Lindgren. Na razie nie ma konkretnych informacji na temat jego stanu zdrowia.

- Nie zastanawiamy się nad tym, co może zmienić w tabeli nasza wygrana. Chcemy zakończyć ten sezon z przytupem. Problemy Lindgrena też nas nie interesują, bo skupiamy się na sobie. Już raz słyszałem, że wygraliśmy z Get Well Toruń, bo kontuzji nabawił się Holta. To tak nie działa. Odjechaliśmy wtedy dobry mecz i z tego wzięły się punkty. Faworytem w Częstochowie znowu nie będziemy, ale już raz udowodniliśmy, że potrafimy tam jechać. Inna sprawa, że historia nie ma wielkiego znaczenia. Teraz są nowe składy i zupełnie inne okoliczności. Uważam jednak, że stać na niespodziankę. GKM wcale nie jest zespołem, który nie potrafi jechać na wyjazdach. Postaramy się jeszcze raz to udowodnić - podsumowuje Cichoracki.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników MRGARDEN GKM Grudziądz

Źródło artykułu: