Chcemy pokazać co to jest Unia Leszno - rozmowa z Juricą Pavlicem, żużlowcem Unii

Unia Leszno nadal nie spisuje się najlepiej na wyjazdach. Tym razem przegrała ona w Gdańsku. Po spotkaniu o samym meczu, a także o rozwoju żużla w Chorwacji i o postawie w Anglii rozmawialiśmy z Juricą Pavlicem, juniorem Unii Leszno.

Michał Gałęzewski, Rafał Sumowski: Jeździłeś w Gdańsku po raz pierwszy w karierze. Jak wrażenia?

Jurica Pavlic: Tor był dla mnie trudny i nowy. Po raz pierwszy tutaj jeździłem i z całym teamem nie mogliśmy się tutaj dopasować. Było bardzo trudno. Tak wyszło, jednak jak przyjedzie Gdańsk do Leszna, to im chyba pokażemy, kto jest lepszy. W tym roku nam nie idzie tak, jak mieliśmy w planach. Chcemy jednak pokazać co to jest Unia Leszno.

Czy długa droga z Krsko wam nie przeszkodziła w dobrej dyspozycji?

- W niczym nie przeszkodziła. W poniedziałek mam Anglię, podobnie jak w czwartek i w piątek.

W tym sezonie idzie ci trochę gorzej w Anglii. Co się dzieje?

- Kibice tego nie widzą, a po prostu sprzęt nie działa tak, jak działał ostatnio. Taki jest jednak żużel i zawsze trzeba nad sobą pracować, aby było lepiej.

A jak ci się jeździło w Krsko w sobotę?

- Na torze było bardzo dużo wody i stworzyły się dziury. Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów są jednak dla mnie priorytetem w tym roku i muszę awansować do finału. W sobotę się dowiedziałem, że nie muszę jeździć w kwalifikacjach, bo mam pewne miejsce w finale. Chcę jednak pokazać, że jestem dobrym żużlowcem i że mogę przejść przez wszystkie kwalifikacje.

Patrząc na ostatnie wyniki, Chorwaci i Słoweńcy jeżdżą coraz lepiej. Uda wam się stać kolejną siłą żużla?

- Być może, jednak u nas nie ma tylu żużlowców, a zwłaszcza tylu seniorów, jak w Polsce i w innych krajach. Pracujemy jednak nad tym, żeby powstała nowa liga.

No właśnie. Brakuje wam ligi. Gdyby była liga, to żużlem interesowałoby się więcej kibiców i byłoby większe zainteresowanie żużlem...

- Spójrzmy jednak na ligę angielską. Wszyscy dobrzy zawodnicy rezygnują ze startów tam. Być może za kilka lat coś u nas powstanie.

W Anglii zaczyna brakować tych gwiazd. Adam Skórnicki mówił jednak, że to znakomita szkoła żużla, Hans Andersen wraca do Poole...

- Z jednej strony jest dobrze spróbować w Anglii, a z drugiej jest to bardzo męczące. W Anglii jest 50-60 meczów, trzeba non stop jeździć i latać samolotami. Do tego się tyle nie zarabia, jest więcej kontuzji i tory są często niebezpieczne.

Lepiej się czujesz na torach w Anglii, czy w Polsce?

- Bardziej mi się podobają tory polskie. Trzeba się tu jednak dobrze dopasować. Jest to w końcu najlepsza liga świata.

Czy są jacyś zawodnicy z Chorwacji, którzy mogliby z tobą jeździć choćby w Mistrzostwach Europy Par i w niedalekiej przyszłości osiągać dobre rezultaty?

- Mamy kilku dobrych chłopaków, jednak muszą dużo jeździć i pracować, bo są bardzo młodzi. Może za kilka lat będziemy jedni z najlepszych w Europie?

Do niedawna w Chorwacji był tylko tor w Prelogu. Teraz powstał tor w Gorican. Jest szansa na jakieś nowe ośrodki żużla w Chorwacji w najbliższych latach?

- Teraz są tylko dwa tory, z czego drugi jest mojego ojca. Chce on tam zrobić Grand Prix i w tym celu zrobił dach na całym stadionie. Chcielibyśmy stworzyć nowe tory, aby było w moim kraju jak najwięcej żużla.

Wróćmy do ligi polskiej. Czego wam brakuje, aby wygrywać na wyjazdach? W Częstochowie remis, podczas gdy Włókniarz jeździł bez Nickiego Pedersena, Wybrzeże wygrało z wami jedyny mecz jak na razie...

- W Częstochowie też nie mogliśmy się dopasować do toru, bo był inny jak zawsze. W tym roku czegoś nam brakuje, bo nie możemy się dopasować jak wcześniej. Za tydzień jednak mecz u nas i mam nadzieję, że nam się uda wygrać. Jedziemy u siebie i musi być dobrze! Już nie możemy przegrywać.

Komentarze (0)