W trakcie sezonu Daniel Bewley trafił do ROW-u Rybnik, a jego transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Młody żużlowiec nie tylko bardzo szybko zyskał sobie sympatię miejscowych kibiców, ale dość niespodziewanie został jednym z filarów drużyny. Jego kontuzja to poważny cios dla Rekinów w obliczu walki o awans do PGE Ekstraligi.
- Być może w czwartek wyjdzie ze szpitala. To nie jest tak, że jego noga jest połamana w kilku kawałkach. To są herezje. Z tego co wiem, to kość udowa w lewej nodze jest złamana u samej góry. Do tego ma złamaną kość promieniową i barku. Jest też po tomografii i jeśli chodzi o tkanki miękkie, to wszystko jest dobrze - informuje Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u.
Mrozek spokojnie podchodzi jednak do kontuzji 19-latka. - Taki jest ten sport. Kontuzje się zdarzają. Daniel myśli, że pojedzie za miesiąc w zawodach, a ja myślę, że grudzień to taki realny termin, gdy stanie na nogi - dodaje.
Niewykluczone jednak, że w najbliższym czasie Bewley zawita jednak do Polski. - Na półfinał może być za wcześnie, ale jeśli awansujemy do finału Nice 1. LŻ, to zaprosimy go do nas, by zobaczył spotkanie z trybun. Chcielibyśmy go też zdiagnozować u lekarzy w szpitalu w Piekarach Śląskich - stwierdza Mrozek.
Prezes ROW-u wykluczył jednak zorganizowanie zbiórki pieniędzy dla kontuzjowanego żużlowca. - Nie bierzemy tego pod uwagę. Jeśli kibice chcą, to mogą wesprzeć inne potrzebujące osoby. Mamy teraz przykład Julka Kruszyńskiego w Rybniku, który musi przejść operację. My jako klub możemy wesprzeć żużlowca poprzez zapewnienie mu opieki medycznej, a nie zbiórkę pieniędzy - podsumowuje Mrozek.
ZOBACZ WIDEO Lech Kędziora wspomina ostatnią odprawę z Tomaszem Jędrzejakiem