W 4. biegu spotkania Arge Speedway Wanda Kraków - Zdunek Wybrzeże Gdańsk (45:43) doszło do groźnie wyglądającego upadku. Postawiło motocykl Bartłomieja Kowalskiego, który wpadł w Oskara Fajfera, a ten przewrócił jeszcze Karola Żupińskiego. Dwaj gdańszczanie długo leżeli na torze. Przyjechały dwie karetki, jednak oni wstali o własnych siłach. Lekarz zawodów nie dopuścił Fajfera do dalszej jazdy.
Sam zawodnik neguje decyzję lekarza. - Wiadomo, po takich upadkach jestem trochę obolały, ale na pewno nie na tyle, żebym nie był zdolny usiąść na motocykl i miał zrezygnować z jazdy - powiedział żużlowiec tuż po spotkaniu. - Jeździło się w dużo gorszych sytuacjach, byłem w stu procentach zdolny do jazdy i nie czułem żadnego dyskomfortu, na pewno nie takiego, bym nie mógł siadać na motor - dodał.
Żużlowiec kłócił się z lekarzem już na murawie krakowskiego toru. - O mało nie doszło między nami do rękoczynów. Nie wiem jak miałem udowodnić swoją rację, że jestem zdolny do jazdy? Próbował mnie nawet oddelegować do szpitala pomimo tego, że czułem się dobrze. Są dziury w regulaminie. Rozmawiałem nawet z sędzią zawodów, ale on nie mógł zmienić decyzji doktora. Po pierwszym biegu miałem już po zawodach. Mam do tego cały motor skasowany i mogę go oddać jedynie na złom. Kończę sezon ze sporym minusem - podkreślił Oskar Fajfer.
Do Krakowa nie pojechał klubowy lekarz Zdunek Wybrzeża. Jak udało nam się ustalić w klubie, doktor był gotowy do przyjazdu w weekend, kiedy pierwotnie miały się odbyć zawody. Teraz nie miał możliwości przyjazdu. - Bardzo szkoda, że nie mieliśmy ze sobą swojego doktora. Jeździł z nami przez cały sezon i zawsze to on decyduje o naszym zdrowiu. Mam lekki żal do działaczy, że teraz go zabrakło. Wiem, że to mecz o pietruszkę, ale liczą się też inne cele. Miałem odjechać fajny mecz, a na koniec wyszła plama - stwierdził zawodnik.
Zdunek Wybrzeże jadące z dwoma seniorami i trzema juniorami do samego końca walczyło o zwycięstwo. W końcówce nie było jednak kim jechać, w 14. biegu na tor wyjechał osamotniony Dominik Kossakowski. Sam poziom meczu nie zachwycił. - Lepiej ogląda się zawody amatorskie. To była parodia - skwitował Oskar Fajfer.
ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany