[b][tag=43194]
Gabriel Waliszko[/tag], nc+: Ostatnie tygodnie w żużlu nie były łatwe. Odejście Tomka Jędrzejaka dotknęło nas wszystkich i dało dużo do myślenia. Jak psycholog współpracujący z wieloma żużlowcami przeżył ten czas?[/b]
Damian Salwin, psycholog sportu: To prawda, nie był to łatwy czas. Pracując z wieloma sportowcami, nie tylko żużlowcami, mogę powiedzieć, że ta sytuacja odbiła się głośnym echem nie tylko w środowisku żużlowym. Każdy ze sportowców, z którymi mam przyjemność pracować, w rozmaity sposób sobie z tym radził. Moją rolą było po prostu pomóc im poukładać sobie pewne sprawy w taki sposób, żeby nadal w tej dyscyplinie potrafili funkcjonować.
Czy to był inny, trudniejszy czas dla zawodników niż te wcześniejsze tygodnie, miesiące czy lata, podczas których pracuje pan z żużlowcami?
Jestem w sporcie żużlowym od 2012 roku. Byłem związany i pracuję w tym czasie na poziomie klubów żużlowych, federacji i zawodników we wszystkich klasach rozgrywkowych czyli od II do ekstraligi. Co roku obserwuję ogromną presję, w szczególności kiedy nadchodzi czas play-offów czyli walki o medale, awanse, utrzymania. Przygotowując się do pracy w tej dyscyplinie sportu analizowałem oczywiście sytuacje z poprzednich lat, mam na myśli (m.in.) przypadki panów Kurmańskiego, Romanka, Gancarza czy Dadosa.
Od początku swojej pracy starałem się z zawodnikami i klubami stworzyć pewne warunki czy założyć pewne bezpieczniki, by dbałość o zdrowie psychiczne była tu na równym stopniu co dbałość o formę fizyczną czy zaplecze sprzętowe. Mam wrażenie, że w naszym kraju dopiero jak stanie się coś okrutnego to otwieramy oczy na pewne sprawy. Jednakowoż nie chcę, by zabrzmiało to tak, że w innych dziedzinach życia nie dochodzi do prób targnięcia się na swe życie. Bo innego rodzaju jest presja w sporcie, a co innego presja w życiu. Łączy to wszystko jeden mianownik jakim jest kwestia nacisku, przymusu czy stresu. I przedstawiciele rozmaitych zawodów radzą sobie z takimi rzeczami w różny sposób.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego
Uprawnione jest mówienie, że tragedia konkretnego sportowca dzieje się przez wykonywany zawód? Czy możemy takie rzeczy w ogóle klasyfikować czy jednak ktoś bierze tajemnicę ze sobą…
Szanując rodzinę pana Tomasza Jędrzejaka nie chciałbym mówić tu o konkretnym przypadku. Nie znam tła psychologicznego, a tylko i jedynie to, co relacjonowała prasa. Mogę powiedzieć generalnie o tym, co zaprowadza ludzi do tego, że ludzie decydują się na taki krok.
I co to takiego?
Bodźce, które do tego zaprowadzają mogą być związane ze strefą zawodową, jak i pozazawodową. Najczęściej jest to związane po prostu z chorobą umysłu, która zwie się depresją. Jest to straszna choroba, której leczeniem zajmują się psychologowie kliniczni, psychoterapeuci bądź psychiatrzy. Może to być też działanie wszystkich działów psychologii. Ja akurat jestem psychologiem pracy ze specjalizacją sportu – w tym obszarze pracy zajmuję się zakładaniem bezpieczników i stworzeniem środowiska, które minimalizuje powstanie tej choroby. Oczywiście są czynniki ryzyka wynikające z danego temperamentu czy osobowości, ale w dużej mierze warunki środowiskowe mają wpływ na to czy ta choroba zbierze żniwo w tej najokrutniejszej postaci.
Jakie są ewentualne przesłanki czy symptomy tego, że coś się może złego dziać. Kiedy trzeba szukać pomocy specjalisty, w jakich sytuacjach należy sięgnąć po głębszą pomoc?
Objawami mogą być zniekształcone myśli, które tworzą zniekształcone emocje, które to tworzą zniekształcone zachowania. Sam człowiek nie do końca uświadamia sobie, że może to być niebezpieczne.
Mówimy tutaj w przypadku depresji o tzw. triadzie Becka. W dużym uproszczeniu wygląda to tak, że po pierwsze - człowiek mówi, że do niczego się nie nadaje, po drugie daje do zrozumienia że środowisko czy ludzie wokół niego są wrogo nastawieni i trzecia przesłanka jest taka, że nie ma nadziei na przyszłość. I ta triada mówi nam, że coś się dzieje niedobrego z człowiekiem.
I co wtedy robić? Gdzie szukać pomocy?
Są oczywiście telefony alarmowe, w Polsce dostępne. 24-godzinna pomoc psychologiczna też funkcjonuje. Mamy poradnie, ośrodki, pomoc indywidualnych psychologów, których warto zweryfikować. W sekcji psychologii sportu Polskiego Towarzystwa Psychologicznego jest lista certyfikowanych psychologów, do których można się udać.
Gdzie taką listę można sprawdzić?
W Internecie na stronie Polskiego Towarzystwa Psychologicznego jest zakładka - sekcja psychologia sportu i tam wypisani certyfikowani psychologowie sportu, z obowiązującym podziałem na klasy psychologa: mistrzowskiej, supervisora, psychologa sportu klasy I i II. To nie zmienia faktu, że jeżeli jest problem kliniczny to prawdopodobnie psycholog sportu - przy założeniu, że nie ma drugiej specjalizacji - skieruje będącego w potrzebie do odpowiedniej osoby, która się tym zajmuje.
Nie ma w Polsce ustawy o zawodzie psychologa, ale wyróżnia się trzy główne ścieżki. Psychologia rozwojowa czyli praca psychologa szkolnego, placówki psychologiczno pedagogiczne, itp.
Druga to psychologowie kliniczni zajmujący się jednostkami chorobowymi w poradniach publicznych i niepublicznych placówkach ochrony zdrowia lub prowadząc własne gabinety i trzecia to psycholog pracy, a tam sport, reklama, marketing, zarządzenie zasobami ludzkimi. W momencie kiedy dochodzi do choroby psychicznej rola psychologa pracy lub psychologa sportu zazwyczaj się kończy, a możemy współpracować wtedy z psychologiem klinicznym lub psychoterapeutą. Mnie zdarzyło się, że u zawodnika była próba targnięcia się na życie i ja próbowałem przekazać tę osobę specjaliście, bo sam nie miałem uprawnień żeby się tym przypadkiem zajmować. Jednak ten zawodnik dał mi do zrozumienia, że tylko mnie ufa i do nikogo nie pójdzie, więc wspólnie z psychologiem klinicznym staraliśmy się rozwiązać sytuacje. I zakończyło się powodzeniem.
Proszę pamiętać, że to są bardzo delikatne sprawy i należałoby działać profilaktycznie żeby dołożyć wszelkich starań, by ta choroba nie powstała. Za to są odpowiedzialni wszyscy ludzie w sporcie, którzy są uczestnikami, organizatorami, kibicami, dziennikarzami i innymi współdziałającymi w tym obszarze.
Pojawia się czasem opinia, że żużel jest dyscypliną bardziej narażoną na takie ciężkie sytuacje niż inne. Czy porównując go z piłką nożną albo innymi sportami można wysuwać takie wnioski?
Z jednej strony nie możemy mówić, że to tylko i wyłącznie dzieje się w żużlu. Ogólnie dzieje się w sporcie bo jest to pewien produkt, którym ludzie się interesują. To jest w sporcie wyczynowym bardziej nagłaśniane. Ale do prób targnięcia się na własne życie dochodzi w różnych dziedzinach życia. Z moich doświadczeń wynika, że taki sport jak piłka nożna czy żużel wiąże się z bardzo dużym stresem i naciskiem. Może dlatego że te dyscypliny są chyba dwoma najbardziej popularnymi w naszym kraju. A dodatkowo w żużlu dochodzą jeszcze kwestie urazów głowy. Jest to sport w swojej specyfice niebezpieczny dla zdrowia i życia. Nie chcę oczywiście deprecjonować innych sportów, ale jest mniejsze ryzyko utraty zdrowia u piłkarza, siatkarza czy koszykarza. Co roku są przecież paraliże, złamane kręgosłupy, ciężkie kontuzje żużlowców. Są badania przeprowadzone na bokserach i zawodnikach futbolu amerykańskiego, które pokazują, że sumujące się urazy doprowadzają do zmian osobowościowych. A to przyczynek do tego, że zaczynają się dziać rzeczy niebezpieczne.
Jakie może pan dać wskazówki czy też słowa refleksji dla ludzi, którzy wchodzą w środowisko żużlowe w różnych rolach: zawodników, menedżerów, trenerów, organizatorów, dziennikarzy. Czym się kierować działając w przestrzeni żużlowej czyli szybkiej jazdy bez hamulców?
Z mojego doświadczenia pracy w polskim sporcie mogę powiedzieć, że jest za mało ludzi sportu w sporcie. Trzeba przebiec ileś kilometrów i wylać litry potu czy przewalić dużo kilogramów żeby doświadczyć co to sport. Jeśli ktoś tego nigdy na żadnym poziomie nie przeżył na swoim organizmie, to ma zniekształcony obraz widzenia sportowca w sporcie zawodowym. Trudno mu zrozumieć pewne rzeczy. Dlatego zachęcam byłych zawodników i trenerów sportu żużlowego żeby bardziej zaangażowali się w rozwój tej dyscypliny. Oni tego nigdzie nie przeczytali, ale przeżyli na swoich ciałach, na swoich umysłach. Wtedy zawsze łatwiej jest takim ludziom zorganizować pewne projekty pod najważniejszym hasłem "polski żużel". Tutaj widzę bardzo duże rezerwy - żeby ci ludzie zaangażowali się w sport. A często jest tak, że ci ludzie mają pewien dług do spłacenia do tej dyscypliny.
Sama dyscyplina czy kluby nie są przecież złe, czasem tylko ludzie są nieodpowiedni, ci którzy doprowadzają do różnych nieprawidłowości. Dlatego ta pasja, miłość do sportu powinna definiować kierunki rozwoju żużla. Jak pan zapyta żużlowców nieoficjalnie to przyznają, że pieniądze doprowadzą ich tylko do pewnego poziomu, a później decyduje już tylko chęć udowodnienia bycia lepszym i pewnego prestiżu czy sławy. Sobie i innym, że umiem wykrzesać z siebie bardzo dużo. A często pojawia się atak tej trucizny, z którą mam najwięcej pracy. Chodzi o perfekcjonizm, nadmierne oczekiwania i porównywanie się do innych. One są spowodowane tym, że środowisko wokół zawodników wymusza pewne zachowania czy naciski. Jeden mniej a drugi bardziej potrafi sobie radzić. Chodzi o to, żeby tym pierwszym pomóc jeśli tego potrzebują.
Dziękuję za spotkanie i rozmowę. Nie zatrzymuję dłużej, bo teraz przed panem wyzwania piłkarskie z reprezentacją Polski…
To ogromny prestiż i wielka odpowiedzialność. Mam nadzieję, że będę mógł sprostać zadaniu i pomogę piłkarzom w osiąganiu jak najlepszych rezultatów.
Piotr Gancarz
Karol Lis
Bartosz Bietracki
Robert Dados
Rafal Kurmanski
Lukasz Romanek
Tomasz Jedrzejak
Matej Ferjan
Kenny Carter
Billy Sanders