Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Długo czekaliście na pozytywne wieści odnośnie stadionu Śląska i w końcu się doczekaliście. Prezydent Świętochłowic poinformował, że wybrano firmę, która za 38 milionów złotych zmodernizuje obiekt.
Grzegorz Gabor, prezes Śląska Świętochłowice: Dokładnie, na takie wieści czekaliśmy. Bardzo ucieszyły nas te informacje. Droga jest jeszcze daleka, ale pierwszy krok został poczyniony.
Co to oznacza dla waszego klubu? Czy start w lidze w 2020 roku to realny termin?
Na ten moment w kwestiach organizacji oznacza to niewiele. My nie możemy zmienić naszego sposobu działania i w przyszłym sezonie również będziemy korzystać z gościnności klubów z Opola, Rybnika i Częstochowy. Obawiam się, że 2020 rok, to może być termin mało realny dla startu w lidze. Remont może się zakończyć na początku 2020 roku, bo tak na ten moment wskazuje harmonogram.
A na taką sytuację jaka była obecnie w Łodzi, jako dopiero rozpoczynający swoją działalność klub, jeszcze was nie stać?
Dokładnie, w naszym przypadku nic nie może tutaj być tworzone na wariackich papierach. Sama budowa stadionu ma trwać 14 miesięcy i może to być zbyt napięty termin.
ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia: Rafael Wojciechowski
Jak ma przebiegać modernizacja? Czy wszystko będzie odbywało się w jednym etapie, czy inwestycja jest podzielona?
Budowa stadionu jest podzielona na cztery etapy. Ze stadionu mają korzystać nie tylko żużlowcy, ale również mają się tam odbywać różne inne wydarzenia sportowe i nie tylko. Pierwszy etap zakłada udostępnienie stadionu na potrzeby imprez masowych i zapewnienie bezpieczeństwa. W jego założenia, udostępnionych zostanie ponad 3000 krzesełek. W kolejnych etapach mają być dostawione kolejne siedziska, a w ostatnim będzie oświetlenie. Zakończenie pierwszego etapu wystarczy, by odbywały się tam wydarzenia sportowe, czy koncerty.
Świętochłowicki stadion jest olbrzymi. Czy projekt przewiduje docelowe wyłączenie niektórych stref całego obiektu?
Z założenia projektowego, tak to ma wyglądać. Stadion obecnie ma 26 tysięcy miejsc, a po czwartym etapie będzie udostępnionych 10 tysięcy miejsc, w tym stojące. Już w pierwszym etapie, obiekt będzie przygotowany do montażu kolejnych siedzisk.
Czy tor również będzie przebudowany?
Tak, tor się zmieni. Proste będą szersze, przez co nieco węższe stanie się boisko piłkarskie. Najważniejsze jest to, że zmienią się profile łuków, dzięki czemu będą możliwe mijanki. Projekt konsultowaliśmy m.in. z trenerem reprezentacji Markiem Cieślakiem. Celem jest to, by było widowisko, co nie było możliwe na poprzednim torze na Skałce.
Czy w kompleksie jest też miejsce na minitor?
Niestety nie. Krzysztof Bas mocno nad tym optował, by umieścić minitor obok toru speedrowerowego, ale na ten moment się to nie udało. Minitor nie może powstać także w środku dużego toru, bo nie jesteśmy sami w mieście, są też piłkarze. W Świętochłowicach jest jednak sporo terenów, gdzie można byłoby zbudować skromy minitor. Nie wszystko na raz, może kiedyś do tego dojdziemy. Na razie mamy kupiony jeden mały motocykl, co będzie w najbliższej przyszłości, zobaczymy.
Czy jako klub macie teraz poczucie, że wiecie po co działacie?
Wiele osób obserwowało to, co się dzieje wokół naszego stadionu i część z nich przestała wierzyć w to, że może to się nam udać. Nam też to podcinało skrzydła. Ta informacja dodała nam wiary w to, że plany są realne. W Świętochłowicach, podobnie jak w wielu innych miastach jest wiele potrzeb. Ja mieszkam tu od urodzenia, a że to mała miejscowość, znam tutaj każdy kamyk i mam tego świadomość. Taki stadion może być jednak szansą dla miasta i regionu. Sport to doskonała promocja i może ożywić też inne gałęzie gospodarki. To nie jest tak, że ktoś sobie wymyślił zabawę w żużel. Jak uda się zrealizować cały plan, może to ożywić miasto.
Jak do całego stanu zawieszenia podchodzili wasi obecni i potencjalni sponsorzy?
Mamy grono wiernych sponsorów, którzy bez względu na cokolwiek są cały czas z nami. Dużo łatwiej jest jednak sprzedać produkt, gdy się go widzi. Mimo naszych trudności, na brak sponsorów nie możemy narzekać. Dodatkowo w Świętochłowicach, przy prezydencie miasta działa Rada Gospodarcza i jej członkowie mocno wspierają i żużel i speedrower. Był już moment, że firmy zgłaszały się do nas same i pokazuje to potencjał. Reklama poprzez sport jest w końcu najlepsza. My chcemy współpracować z jak największą liczbą podmiotów i stworzyć radę sponsorów przy klubie. Lepiej mieć więcej mniejszych darczyńców niż jednego dużego, choć nie zamykamy się na nikogo. W żużlu potrzeba wielu pieniędzy i swojej szansy upatrujemy w całej aglomeracji śląskiej. Teraz chcemy ustabilizować sytuację finansową klubu i wystartować z drużyną juniorów.
Czy start w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów w 2019 roku jest możliwy?
Tak, w najbliższym czasie będą się odbywały rozmowy. Juniorzy są łakomym kąskiem dla klubów i na pewno będą zapytania o wypożyczenia. My jednak chcemy wystartować z naszą drużyną. W obcym klubie jest się zawsze gościem. To kolejny etap, by pokazać się jako drużyna. Chcemy też zakupić busa dla naszych potrzeb. Organizujemy także bal żużlowca. Pamiętajmy, że ciągle nie mamy jak trenować u siebie, więc nie robimy naborów z prawdziwego zdarzenia. Z prawdziwym szkoleniem ruszymy po otwarciu stadionu. My robimy wszystko najlepiej jak potrafimy i dziękujemy wszystkim, którzy nas przyjmują i pozwalają trenować.
Zawodnikom trenującym w klubach ligowych jest łatwiej, bo mają też od kogo się uczyć.
Zgodzę się, naszym problemem jest to, że ci chłopcy nie mają kogo podpatrywać. Nie mają u siebie w klubie sportowych wzorów, bo nie było u nas kontynuacji. Jak tylko mamy okazję, to trener Krzysztof Bas zabiera chłopców tam, gdzie trenują ligowi zawodnicy. To zupełnie inna bajka.
Już wcześniej pana poprzednicy powtarzali, że na początek chcą opierać drużynę na wychowankach, w przypadku startu w lidze. Podtrzymuje pan tę ideę?
Plany się nie zmieniły. Od początku mierzymy w potencjał ukryty w naszych zawodnikach. Wchodzimy w takie środowiska, by pomagać chłopakom, których normalnie nie byłoby stać na jazdę na żużlu. Ten sport stał się dyscypliną elitarną i często mogli go uprawiać tylko ci, którzy mają bogatych rodziców. Nie o to powinno chodzić, bo często w takim przypadku to rodzic chce bardziej niż adept. To stwarza nam problemy, bo trzeba wyposażyć chłopaków we wszystko, ale jesteśmy gotowi podjąć rękawicę. Nadal chcemy oprzeć drużynę na wychowankach, ale oczywiście nie można się zamykać.
Porażki 25:65 w pierwszym sezonie mogłyby tylko zniechęcić kibiców, czy sponsorów.
Tak, dlatego na sto procent drużyna będzie wzmocniona z zewnątrz. Zespół musi mieć jakość, a wychowankowie muszą mieć od kogo się uczyć. Wejście jest dla nas bardzo ważne. Już podczas turnieju Speedway Reaktywacja mogliśmy się o tym przekonać, że jak poprzeczka jest wysoko postawiona, kibice oczekują jeszcze więcej. My wówczas nie mogliśmy dać więcej. Zaczniemy od dołu i będziemy się stopniowo rozwijać. Nie będziemy się porywać z motyką na słońce, nie o to chodzi.
Czyli podsumowując. Po decyzji odnośnie budowy stadionu, wystartujecie w lidze najpóźniej w 2021 roku, w przyszłym sezonie jest szansa na start w DMPJ i budowę solidnych podstaw pod dobrze zarządzany klub?
Takie jest nasze marzenie i stało się ono realne. We wszystkim pomaga nam bliskość Stadionu Śląskiego i to, że będą tam się cyklicznie odbywały imprezy żużlowe. Mamy od kogo się uczyć, bo zajmują się tym profesjonaliści, a w organizacji imprez w Chorzowie pomagają też Jacek Folkert, Marcin Kostorz i Michał Widera. Włożyli w to sporo pracy i szlaki zostały przetarte. Jest szansa, by było dobrze. Mamy świetną lokalizację i potencjał kibicowski. Historia żużla w Świętochłowicach unosi się w powietrzu. Mamy Stadion im. Pawła Waloszka, co też zobowiązuje. Przed nami sporo wyzwań, ale damy radę. Wiadomość z soboty dała nam pozytywnego kopa. Takie chwile są potrzebne i pokazuje, że jest sens tego, co robimy. Jesteśmy zdeterminowani do dalszej pracy i robimy wszystko, by było dobrze.