Patryk Rolnicki (Grupa Azoty Unia Tarnów): Wiedzieliśmy, jak jedziemy, że potrafimy wygrywać z chłopakami i tutaj to pokazaliśmy. Ja akurat nie wyprzedzałem, bo co bieg, to wygrałem start i jechałem do przodu. Z Mateuszem próbowaliśmy jeździć parą i to fajnie wyszło. Po pierwszym biegu zmieniłem zapłon, ustawiłem motor i tyle przez całe zawody. Wynik jest fajny i cieszymy się ze złotego medalu. Zawsze pierwszy wyścig to jest "albo się uda, albo nie". Akurat mi i Mateuszowi się udało. Wygraliśmy pierwsze biegi, potem delikatne korekty i wygraliśmy. Gorzowski tor jest jednym z najtrudniejszych w Polsce, ale takie mi pasują. W Warszawie na Narodowym też był trudny i fajnie mi szło. Tutaj też. Nic, tylko się cieszyć i pracować, żeby w przyszłym roku było podobnie. Ja mam 20 lat, chłopaki po 15-16. Zdali dopiero licencję, ale widać, że będą z nich ludzie w przyszłości. Mimo, że jeżdżą pierwszy rok, to trzymają gaz, nie boją się walczyć, zdobywają punkty i mają mistrza Polski. Całe 21 rund, w półfinałach brakowało nam jakiegoś punktu do wygranej i trener zawsze powtarzał, że wygrywa się w finałach i mamy się nie przejmować.
Piotr Paluch (trener Cash Broker Stali Gorzów): Patrząc na przebieg tego turnieju, na te nieszczęśliwe sytuacje, jak defekt Mateusza (zgasł motocykl i problemy z gaźnikiem) i Rafała, gdzie mu się sprzęgło spaliło i nie mógł minąć rywala, odebrane punkty Alana Szczotki, to nie jest zły wynik. Z każdego medalu trzeba się cieszyć. Tarnowianie to taka miła niespodzianka. Rolnicki potrafi jechać, Cierniak pokazał się z dobrej strony na zapleczu kadry. Najbardziej cieszy mnie, że chłopacy wytrzymali presję, ponieważ było ciepło w połowie zawodów i groziło nam, że nie zdobędziemy medalu. Wznieśli się na wyżyny i pokazali fajny żużel, przede wszystkim w tym ostatnim biegu. Zawsze tak jest, że jeżeli tor ma się odsypać, to musi to zrobić, żeby była jakaś walka. Początek to krawężnik i nic więcej. Myślę, że zawodnicy zrobili dobre widowisko.
Rafał Karczmarz (Cash Broker Stal Gorzów): Trochę jest niedosyt, bo celowaliśmy w złoto. Pouciekały nam punkty. Ja miałem problem ze sprzęgłem, później Mateusz miał defekt, następnie Alanowi nie zaliczono dwóch punktów. Jedziemy teraz do Leszna, szykujemy się, nastroję są bojowe i celujemy w złoto chociaż tam. W ostatnim biegu ze startu rewelacyjnie nie wyszedłem, ale jechałem wcześniej w ósmym biegu, a potem dopiero w osiemnastym. To naprawdę robi różnicę, tor się zmienia. Co do ustawień, to pojechałem w tym wyścigu ryzykownie. Wystartowałem bardzo dobrze i wyszło w porządku. Tor niewiele się zmienił względem pierwszej serii zawodów. Wiadomo, trochę się odsypie i później można już cały czas pod bandą jechać. Kolejne dwie serie i okazało się, że można było prawie wszędzie wyprzedzać. Były ciekawe biegi, więc kibice nie mają co narzekać. Jak na takie zawody, było widowisko.
Roman Jankowski (trener Fogo Unii Leszno): Jestem zadowolony. Jest pudło, cel został osiągnięty. Trochę ten wyścig drugi, kiedy Szymon miał upadek, wytrącił go z rytmu. Na koniec przełożyliśmy ten silnik do innego podwozia i było lepiej. Mogło być srebro, dużo nie zabrakło, ale uważam, że trzecie miejsce jest bardzo dobre. Priorytetem jest niedzielny finał Ekstraligi, dlatego pojechaliśmy innym składem. Tym, który wywalczył awans do finału. To są bardzo młodzi zawodnicy, robią postępy. Będziemy mieli z nich pociechę. Tor był dobrze przygotowany. Można było jeździć po zewnętrznej, bardzo szeroko i bardzo blisko krawężnika. Cały do walki.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku