Częstochowianie odkryli żużlowy talent? "Od trzech lat trenował w Ostrowie"

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski, trener TŻ Ostrovii, w parku maszyn
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski, trener TŻ Ostrovii, w parku maszyn

forBET Włókniarz Częstochowa pochwalił się, że odkrył żużlowy talent, który trafił do nich z motocrossu. Nikt jednak nie wspomniał, że ów diament szlifowany był od prawie trzech lat w Ostrowie pod okiem trenera Mariusza Staszewskiego.

Rodzice Franciszka Karczewskiego, który przygodę ze sportem żużlowym rozpoczął w szkółce TŻ Ostrovia pod okiem trenera Mariusza Staszewskiego poinformowali ostrowski klub, że odchodzą do Częstochowy dwa tygodnie temu. W piątek "Przegląd Sportowy" doniósł, że Włókniarz odkrył 12-letni talent, pod wrażeniem, którego jest sam Marek Cieślak oraz Leon Madsen. - Co czuję czytając takie słowa? Jest mi po prostu przykro. Nikt się słowem nie zająknął, że Franek Karczewski od 2016 roku trenował pod moim okiem w szkółce żużlowej TŻ Ostrovia - mówi Mariusz Staszewski, który całe serce wkłada w pracę z adeptami ostrowskiego klubu.

Jeszcze w programie zawodów na finałowy mecz ze Stalą Rzeszów Franciszek Karczewski przedstawiany był w gronie "Siedmiu wspaniałych" szkółkowiczów TŻ Ostrovia. Ten sam artykuł niedawno opublikowany został na oficjalnej stronie klubowej. - Gratulacje za odkrycie talentu, który u nas trenował w sezonach 2016, 2017 i prawie cały 2018. Ponad dwa lata mojej pracy, a teraz czytam, że Częstochowa go odkryła. To była decyzja rodziców. Nie mogę mieć do nich żadnych pretensji. Chcieli trenować w innym klubie, to do niego poszli. Boli jednak to opowiadanie o odkryciu talentu. Czytam, że po pierwszym treningu pod okiem Marka Cieślaka ten chłopka jeździ tak, jakby trenował od kilku lat. Faktycznie tak jeździ, bo trenował przez trzy sezony w Ostrovii - dodaje trener Staszewski.

Franciszek Karczewski trafił do TŻ Ostrovia jako dziesięciolatek. - Przyszedł do naszej szkółki z motocrossu. Jak większość chłopaków jeździł ze mną na ramie. Uczyłem go od podstaw. Pokazywałem mu ścieżki, którymi miał jeździć. Faktycznie, łapał wszystko bardzo szybko. Potencjał we Franku jest ogromny. Nie ma co na ten temat dyskutować. To jednak młody chłopak. Jeszcze ma sporo czasu do licencji. Według mnie to pochopna decyzja rodziców, ale to ich wybór i nie będę z tym dyskutował - tłumaczy trener TŻ Ostrovia.

Mariusz Staszewski nie kryje żalu, nie tyle do rodziców Franciszka Karczewskiego, ale tego, jak sprawa młodego talentu przedstawiona została w mediach. - To są dwa lata mojej pracy. Nie czuję żalu do ojca Franciszka Karczewskiego, ale tego jak to teraz jest przedstawiane w mediach, jako odkrycie talentu 12-latka przez Marka Cieślaka. Ten talent został wyszkolony w Ostrowie. Gratuluję, bo jak ktoś widzi pierwszy raz człowieka i od razu potrafi go nauczyć jeździć, to musi być naprawdę wybitnym szkoleniowcem - ironizuje Mariusz Staszewski.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku

Dla ostrowskiego klubu jest to nauczka na przyszłość. - Na pewno będziemy teraz podpisywać inaczej umowy z rodzicami. Więcej na coś takiego nie pozwolimy. Sporo naszej pracy i zaangażowania, a jedna decyzja rodziców i wszystko na marne. To nawet nie chodzi o żal, ale tak po ludzku jest mi przykro. Ja w Ostrowie mam swoich chłopaków. Mam co z nimi robić. Jak czytam, że ktoś odkrył talent, a wiem, że było inaczej, to nie jest to miłe - kończy trener TŻ Ostrovia.

Ostrowski klub całkiem niedawno dowiedział się o decyzji rodziny Karczewskich spod Kalisza. - Rodzice przyjechali do nas akurat, kiedy wybieraliśmy się na powtórzony mecz w Rawiczu. Oznajmili nam, że odchodzą do Częstochowy. Franciszek Karczewski jest członkiem TŻ Ostrovia. Musiał nim zostać, bo przecież przeszedł całą procedurę, badania lekarskie i proces szkoleniowy. Nie chodzi tutaj nawet o pieniądze, które zainwestowaliśmy. Bardziej chodzi o zasady. Kiedy przyszedł do szkółki żużlowej, trener Staszewski uczył go wszystkiego od podstaw. Jest nam po prostu przykro. Takie rzeczy nie powinny się dziać. Szkolimy na własnym podwórku. Nie jeździmy i nie szukamy 100 czy 200 kilometrów od Ostrowa. Boli to, że teraz wszyscy mówią, że w Częstochowie odkryli talent. Jak odkryli? Ten chłopak trenował w Ostrowie od dłuższego czasu - powiedział Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovia.

Źródło artykułu: