Podczas finałowej rundy w Chorzowie, Brytyjczyk zajął ósme miejsce. Robert Lambert rozpoczął zmagania na Stadionie Śląskim bardzo udanie. Pięć punktów zdobytych w dwóch pierwszych wyścigach było zapowiedzią walki o srebrny medal z Jarosławem Hampelem, jednak kolejne trzy serie startów nie były już tak dobre w wykonaniu reprezentanta Wielkiej Brytanii. Tym razem, osiem zdobytych "oczek" nie wystarczyło na awans do wyścigu barażowego.
Co więcej, w Chorzowie świetnie dysponowani byli bezpośredni rywale Lamberta w walce o brąz, czyli Antonio Lindbaeck i Mikkel Michelsen. Szczególnie dobrze prezentował się Duńczyk, który już w rundzie zasadniczej zdobył 12 punktów i zbliżył się do Brytyjczyka w klasyfikacji przejściowej cyklu na zaledwie jedno "oczko". Mikkelsenowi nie udało się awansować do ostatniej gonitwy dnia, jednak w wyścigu numer 22. w Chorzowie wystartował Lindbaeck. Gdyby Szwed pokonał w finale Leona Madsena, zrównałby się punktami z Lambertem. Ostatecznie, to brytyjski żużlowiec stanął na najniższym stopniu podium Tauron SEC 2018.
- Spoglądałem na tablicę wyników. Oczywiście, moim celem na ten sezon było miejsce w pierwszej piątce, która gwarantuje awans do SEC 2019 i to udało się to zrealizować, jednak mogłem powalczyć o srebrny medal. W Chorzowie zawaliłem ostatni wyścig, jednak medal nie był moim priorytetem. Chciałem utrzymać się w cyklu i to mi się udało - powiedział Robert Lambert.
Dla Brytyjczyka był to debiutancki sezon w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy. Po tym sezonie, Lambert może pochwalić się premierowym zwycięstwem, które odniósł podczas zawodów w Gustrow oraz trzecim miejscem na podium w Daugavpils.
- To były trudne zmagania. Nie poszło mi najlepiej w Gnieźnie. Wiedziałem, że podczas kolejnych rund będę musiał walczyć. Na torze w Güstrow, który jest dla mnie niejako domowym obiektem, udało mi się zwyciężyć, co było świetne. Walczyłem i osiągnąłem swój cel - dodał Robert Lambert.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku