Kiedy rok temu zdobywał w Lesznie złoty medal DPŚ, jego mama nie oglądała tego w telewizji, ani na stadionie. Owszem Bartosz Smektała nawet wtedy nie wyjechał na tor, ale to nie były jedyne zawody, których rodzicielka nie oglądała. Taki ma zwyczaj. To mężczyźni jeżdżą na żużel (ważnym ogniwem zespołu jest ojciec zawodnika), a ona dba o to, by po powrocie z pracy niczego w domu im nie zabrakło.
Małgorzata Smektała, bo o niej mowa, była już kiedyś na zawodach żużlowych. Miało to miejsce w Ostrowie w 2014 roku, krótko po tym, jak syn zdobył licencję. Wyglądało to jednak mniej więcej tak, że całe zawody zakrywała oczy dłońmi, a po wszystkim stwierdziła: więcej nie jadę! Teraz przełamała się jednak i dołączyła do teamu...w piątek w Pardubicach. Matka żużlowca wcześniej nawet nie śledziła relacji w telewizji, czy radio. Zdecydowała się jednak pojechać na czeski finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.
Bartosz Smektała jakby uskrzydlony tym faktem fruwał nad torem. Wystartował w 7. wyścigach i wszystkie wygrał bezapelacyjnie. Dodatkowo junior odrobił stratę 6. punktów w klasyfikacji generalnej i w finałowym biegu zgarnął to, co zawsze było jego marzeniem, czyli złoty medal. Co ciekawe młodzieżowiec nie miał pojęcia, że Małgorzata Smektała ogląda te zawody. Ujrzał ją dopiero podczas dekoracji. Obecność pozytywnej energii musiała więc działać podświadomie. Teraz pora na kolejny krok, czyli obronę mistrzostwa Polski z Fogo Unią Leszno. Tego jednak mama już nie będzie oglądać.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.