"Plusy i minusy sezonu" to nowy cykl, w którym przedstawiamy najlepsze i najsłabsze strony poszczególnych drużyn PGE Ekstraligi w sezonie 2018.
***
PLUS: Wytrzymanie napięcia
Falubaz w tym sezonie jechał lepsze i gorsze mecze, ale jednego nie można zielonogórzanom odebrać: wzorowo mobilizowali się na najważniejsze mecze, które koniec końców dały im utrzymanie w PGE Ekstralidze. Mówimy tu o pojedynku z Betard Spartą Wrocław (wygrana z bonusem) i spotkaniem o życie z Grupa Azoty Unia Tarnów (także zwycięstwo za trzy punkty). Dzięki pełnej puli w konfrontacji z Jaskółkami, drużyna Adama Skórnickiego wylądowała w barażu, w którym też wytrzymała napięcie w decydującym momencie. Przecież gdyby nie zbudowała zaliczki w ostatnich wyścigach pierwszego meczu barażowego, rewanż mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
MINUS: Wyjazdowa niemoc
Poza meczami w Tarnowie i Wrocławiu, Falubaz nie istniał na wyjazdach. Dochodziło nawet do sytuacji, że w spotkaniach, w których zielonogórzanie teoretycznie nie mogli przegrać punktu bonusowego, wyjeżdżali z terenu rywala z pustymi rękoma. Pod tym kątem najbardziej bolesna była porażka w Grudziądzu. Wydawało się, że po zwycięstwie 53:37 na swoim torze zespół z Winnego Grodu bonus ma już w kieszeni, tymczasem na wyjeździe dostał srogie lanie, przegrywając różnicą 20 "oczek". To była kompromitacja w wykonaniu Falubazu.
PLUS: Warto wierzyć
Falubaz pokazał, że warto wierzyć w ludzi. Szefostwo uwierzyło w menedżera, ten zaufał swoim zawodnikom. Brak nerwowych ruchów podczas sezonu było piekielnie ważne. Może to brzmi banalnie, ale prawda jest taka, że nie w każdym zespole klubowi działacze odcinają się od wydarzeń podczas meczu i pozwalają na spokojną pracę. A trzeba powiedzieć, że w Falubazie spokój, mimo tych wszystkich kłopotów, był bardzo potrzebny. Tutaj należy pochwalić Skórnickiego, który wprowadził właśnie ten spokój w parku maszyn. Za to zresztą dziękowali mu sami zawodnicy.
MINUS: Zamieszanie na szczycie
Trudno powiedzieć, czy zmiana prezesa w trakcie sezonu w jakikolwiek sposób wpływa na zespół. Ale nie da się ukryć, że zamieszanie na szczycie może wprowadzić niepotrzebną nerwowość. Bo skoro jest zmiana, to coś się musiało stać. A skoro coś się stało, to może klub ma problemy. "Wojna na górze" źle wyglądała też w mediach, bo strony różniły się w swoich "zeznaniach". Były już prezes uważał, że sam zrezygnował ze sprawowanej funkcji, zaś sam klub tłumaczył, że decyzja została podjęta w obawie przed spadkiem.
ZOBACZ WIDEO Imponujące statystyki PGE Ekstraligi