Początkowo zawodnicy podchodzili do idei startów na podstawionym sprzęcie nieco nieufnie. Organizatorzy udostępnili im przed zawodami jednakowe dwuzaworowe silniki Jawa 500cc dostarczone przez firmę Promex z Rybnika. Dwie godziny przed rozpoczęciem turnieju odbyło się losowanie silników. W związku z faktem, że były to pierwsze w historii tego typu zawody dla seniorów, każdy z zawodników miał możliwość wylosowania dwóch silników na wypadek, gdyby z pierwszą jednostką napędową wydarzyło się coś niepokojącego. Ostatecznie żaden z żużlowców nie skorzystał z tej możliwości i wszyscy wylosowali po jednym silniku. Każdy z zawodników otrzymał też bezpłatnie identyczny olej.
Przed rozpoczęciem turnieju zasadniczego odbył się trening, na którym zawodnicy mieli okazję do zapoznania się ze specyfiką silników i dobranie początkowych ustawień. Już na pierwszy rzut oka widać było, że największe różnice pojawiają się w technice startu. Zawodnicy, którzy przyzwyczajeni są do startu z pełnym gazem, musieli zmienić swój tok myślenia, chociaż trudno było walczyć im z nawykami. Każdy z zawodników biorących udział w turnieju miał możliwość startu w czterech biegach, a dla najlepszej czwórki zorganizowano bieg finałowy. Ostatecznie najlepszy okazał się Antonio Lindbaeck, który wygrał we wszystkich gonitwach, choć nie popisywał się najlepszymi wyjściami spod taśmy.
- Byłoby dobrze, gdyby takie zawody odbywały się częściej. Taka formuła wymaga od nas myślenia na torze. Czułem, że mam pełną kontrolę nad motocyklem. Nie miało znaczenia, czy jedzie się przy krawężniku czy po szerokiej. Nie wyciągało mnie w koleinach. Mogłem skupić się tylko na rywalizacji, a nie ciągłym szukaniu optymalnych ustawień sprzętowych. Dzisiaj żużel jest sportem technologicznym, w którym ciągle coś mieszamy w sprzęcie. Jeśli wszyscy startują na jednakowych silnikach, to dla wielu zawodników może to być czymś atrakcyjnym. Nie wiem, jakie są plany organizatorów, ale ja chętnie wziąłbym raz jeszcze udział w tego typu zawodach - powiedział zwycięzca turnieju Nice Challenge.
Nie potwierdziły się również obawy związane z awaryjnością silników Jawy. W całym turnieju Nice Challenge nie odnotowano ani jednej awarii silnika. Tymczasem w rozgrywanym równolegle na własnym sprzęcie memoriale im. Mariana Rose zawodnicy zaliczyli łącznie aż siedem defektów.
ZOBACZ WIDEO Zdobyli dwa złote medale z rzędu, ale Smektała chce hat-tricka
- Przed zawodami może i mieliśmy trochę obaw, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. To są naprawdę dobre jednostki i jeśli wszyscy startują w podobnych warunkach, to rodzi się naprawdę ciekawa idea. Na pewno są to bardzo dobre silniki dla młodych zawodników i jestem pewien, że byłoby to lepsze rozwiązanie niż szkolenie w klasie 250cc. Jedzie się trochę wolniej, ale z poziomu trybun różnica jest przecież niezauważalna - dodał Lindbaeck.
Faktycznie, różnica czasu między najlepszym biegiem na silniku dwuzaworowym i czterozaworowym nie przekroczyła 2 sekund (czyli ok. pół sekundy na okrążeniu). Zdarzyły się jednak także wyścigi, których zwycięzca na silniku czterozaworowym miał gorszy czas niż zwycięzca w gonitwie na silniku dwuzaworowym.
Taka formuła rozgrywek była stosowana przez dwa lata w cyklu Nice Cup. W 2017 roku zwyciężył Karol Żupiński, a tegoroczna edycja padła łupem Tomasza Orwat.a Obecnie trudno stwierdzić, jaka będzie przyszłość tych rozgrywek.
- Dwa lata temu podjęliśmy spore ryzyko, a dzisiaj zamknęliśmy pewien etap. Pokazaliśmy, że organizacja zawodów na jednakowych silnikach jest jak najbardziej możliwa, także dla seniorów. Nie było żadnych problemów z jednostkami napędowymi, nie zatarł się ani jeden silnik. Cieszy mnie fakt, że te dwa lata pracy i eksperymentów na pewno nie zostały zmarnowane, za co chciałem podziękować Mirosławowi Dudkowi z firmy Promex - skomentował Wojciech Jankowski, kierownik ds. wsparcia sprzedaży w Nice Polska, organizator zawodów.
- Mamy wiele zapytań z różnych części świata co do przyszłości tej formuły. Pojawiają się potencjalni organizatorzy. Myślę, że w przyszłym roku uda nam się w końcu zorganizować zawody także poza Polską. Coraz więcej osób zaczyna zauważać, że na pewnym poziomie żużel jest możliwy, bez ponoszenia gigantycznych wydatków związanych z tuningiem. Ja cieszę się, że dzięki pracy w Nice Polska, mogę w wolnym czasie realizować swoje pasje i propagować projekty, które mogą przyczynić się do rozwoju żużla - zaznaczył Jankowski.
Kluczowa dla kontynuacji idei startów w porównywalnych warunkach sprzętowych jest kwestia przedłużenia sponsoringu tytularnego pierwszej ligi żużlowej przez firmę Nice. Na mocy tej umowy Nice miał możliwość organizacji turnieju dla młodzieżowców na torze każdej drużyny startującej w rozgrywkach Nice 1.LŻ. Wydaje się, że porozumienie jest blisko i przedłużenie tej umowy jest tylko kwestią czasu.