Tomasz Gollob, będąc na topie, doradzał działaczom klubów, w których jeździł, jakich zawodników powinni kupić. Czasami Gollob osobiście angażował się w rozmowy. Oczywiście nie dyskutował z kolegami o pieniądzach, a jedynie przedstawiał walory sportowe przeprowadzki. W tym roku w skórę Golloba wszedł Greg Hancock, który mocno zaangażował się w budowę składu Stali Rzeszów na sezon 2019.
Hancock już po ostatnim meczu ligowym 2.LŻ napisał na kartce kilka nazwisk zawodników, których widziałby w Stali. Był na niej m.in. Oliver Berntzon. Szwed podobno bardzo chciał się przenieść do rzeszowskiego klubu, ale zapomniał o tym, że ma ważny kontrakt ze Car Gwarantem Start Gniezno. Jest jednak szansa, że do Stali trafią inni żużlowcy polecani przez Grega. Ich nazwiska są trzymane, póki co w tajemnicy.
- Greg jest niesamowity. Jego uśmiech, luz i pozytywne nastawienie nakręcały zawodników do lepszej jazdy w meczach ligowych, a teraz jeszcze staje na głowie, żeby zrobić ze Stali zespół z aspiracjami na awans do PGE Ekstraligi - mówi nam Ireneusz Nawrocki. - Już mamy za sobą wiele gorących dyskusji. Uczestniczy w nich również Rafał Haj. Jesteśmy jak rodzina, która w środku ostro się spiera, żeby wypracować możliwie najlepszą wizję, bo każdemu z nas zależy na awansie.
Ze Stalą łączeni są tacy zawodnicy, jak Linus Sundstroem, Grzegorz Walasek, Kai Huckenbeck, Ernest Koza, Josh Grajczonek czy Robert Chmiel. Nie wiemy jednak, którego z nich polecił Hancock. Nawrocki zdradza jedynie tyle, że Greg wypisał na liście żużlowców, którzy dobrze rokują na przyszłość
ZOBACZ WIDEO Smektała: Kolegów na torze nie ma, ale trzeba się szanować