[b]
[/b]PLUS: Woryna magnesem dla kibiców
Nazwisko Woryny bardzo wiele w Rybniku znaczy. Już jego dziadek Antoni święcił sukcesy w barwach ROW-u, sięgał też po medale mistrzostw świata. Kacper nawiązuje do jego legendy, co można było dostrzec we wrześniu podczas finału Tauron SEC na Stadionie Śląskim. Na obiekcie pojawiło się mnóstwo fanów z Rybnika i to właśnie 22-latek mógł liczyć na najgłośniejsze wsparcie.
Tak samo jest na stadionie przy ul. Gliwickiej w Rybniku. Kibice zaczęli chodzić na mecze z powodu Woryny, bo to lokalny chłopak. Osoba, którą młodsze pokolenie kojarzy ze szkoły, którą można spotkać na zakupach w galerii handlowej i przybije "piątkę". Woryna jest dla Rybnika tym, kim Bartosz Zmarzlik jest dla Gorzowa czy Patryk Dudek dla Zielonej Góry. Jego miejsce jest w Rybniku.
MINUS: rozwój indywidualny
Woryna ma papiery na jazdę, ale aby się rozwijać, potrzebuje jazdy z najlepszymi. Już w tym roku zrobił wyjątek i postanowił ścigać się na zapleczu PGE Ekstraligi. Kapitan ROW-u chciał jak najszybciej poprowadzić "Rekiny" do elity i to się nie udało. W efekcie stanął na rozdrożu - odchodzić z rodzinnego miasta i podnosić swoje umiejętności, czy znów walczyć o awans.
Żużlowiec postawił na pozostanie, co może nieco wyhamować jego karierę. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że cotygodniowa jazda z najlepszymi na ekstraligowym froncie jest najlepszą nauką. Woryna przekonał się o tym w meczach barażowych, do których podchodził jako jeden z najlepszych jeźdźców Nice 1.LŻ, a kompletnie w nich zawiódł.
Woryna musi też pamiętać o przypadku Mariusza Węgrzyka, który swego czasu był uważany za spory talent. On po zakończeniu startów w gronie juniorów wrócił do macierzystego klubu, by pomóc mu w walce o Ekstralidze. Na niższym szczeblu spędził aż trzy sezony, przez co stał się ligowym średniakiem.
PLUS: zmycie plamy za baraże
Po barażach nie brakowało takich, którzy twierdzili, że Woryna "dogadał się" w PGE Ekstralidze, więc przeszedł obok meczów z Falubazem Zielona Góra. Trudno o większą głupotę, jeśli popatrzy się na łzy 22-latka po przegranym finale Nice 1. LŻ w Lublinie czy też w późniejszych spotkaniach. Być może Woryna chciał tego awansu aż za bardzo, przez co spalił się psychicznie. Być może zawiódł sprzęt. To wie najlepiej sam zawodnik.
Pozostanie Woryny w ROW-ie oznacza, że żużlowiec dostanie szansę, by zmyć plamę, jaka powstała po dwumeczu z Falubazem Zielona Góra. Nikt mu nie zarzuci, że zawalił w kluczowym momencie, a następnie uciekł do innego klubu.
MINUS: bez emocji w Nice 1. LŻ?
Dalsze starty Woryny w Rybniku powinni też martwić... rywali. Wprawdzie okres transferowy dopiero przed nami, ale już teraz widać, że na Górnym Śląsku powstaje zespół, który w cuglach powinien wygrać rozgrywki Nice 1. LŻ. Niektórzy eksperci sugerują nawet, że skład z Woryną, Łagutą czy Lebiediewem poradziłby sobie na ekstraligowym froncie.
Konkurencja z Łodzi, Rzeszowa czy Gdańska doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bez Woryny rybnicki ROW byłby znacznie słabszy. Znalezienie krajowego seniora, który punktowałby na poziomie 22-latka, byłoby piekielnie trudne.
Dlatego też może nas czekać powtórka sytuacji z tego roku, gdy Speed Car Motor Lublin przeszedł przez Nice 1. LŻ suchą stopą i pewnie wywalczył awans.
ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?