Ostafiński z Galewskim biorą się za łby. Motor nie powinien był się pchać do Ekstraligi. Nie nadawał się

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andreas Jonsson
zdjęcie autora artykułu

- Co się stanie z Motorem, jak co tydzień będzie dostawał łomot. Awans może cofnąć go w rozwoju o lata świetlne - mówi Ostafiński. - Jak telewizja sprzeda produkt - odpowiada Galewski. - My zawsze możemy wyłączyć telewizor - ripostuje Ostafiński.

[b][tag=60082]

Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: [/b]Pokłóćmy się o Motor. Moim zdaniem lublinianie popełnili błąd, wchodząc do Ekstraligi. Nie byli na ten awans gotowi. Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Jak to nie byli? Gdyby nie Falubaz, Motor miałby dziś całkiem niezły zespół i zapowiadałaby się pasjonująca walka o utrzymanie. Ostafiński: Nie byli. Dla mnie zespół gotowy na Ekstraligę ma zręby składu, jeżdżąc jeszcze w Nice 1.LŻ.

Ostafiński: Z tego, co miał w tym roku Motor to tylko Wiktor Lampart nadaje się na ten najwyższy poziom. Może jeszcze Robert Lambert na drugą linię lub rezerwowego. To by było na tyle. Galewski: Tak jest przecież praktycznie z każdym beniaminkiem. Gdyby do tego, co zbudował Motor, dołożyć Vaculika lub Pedersena, to mamy całkiem przyzwoity zespół. Ostafiński: Gdyby, ale przecież Motor znał sytuację na rynku, gdy jechał w finale z ROW-em. Wiedzieli, co jest grane. Dla mnie ROW był lepiej przygotowany na Ekstraligę. Woryna, Grigorij Łaguta, do tego Bewley, Chmiel. To są zręby.

Ostafiński: Nawet jakby po awansie mieli zostać Szczepaniak z Lebiediewem, to wyglądałoby to sto razy lepiej niż Motor. Galewski: ROW, głównie dzięki dojściu Łaguty, byłby przygotowany bardziej. To nie znaczy jednak, że Motor nie był gotowy. Mieli pecha, że trafili na taki Falubaz. Tyle. Ostafiński: Nie zgadzam się z tobą. Motor ma pecha do krótkowzrocznych działaczy. Już w pierwszych dniach września pisaliśmy, że Pedersen z Vaculikiem mogą trafić do Falubazu. Dyrektor Jakub Kępa musiał o tym wiedzieć, nawet gdyby nie czytał naszej publikacji. Wiedział zatem, że będzie ciężko, bardzo ciężko, a jednak się do tej ekstraligi pchał.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Ostafiński: Może to zabrzmi dziwnie, ale uważam, że powinien odpuścić. Tak twierdzę, bo rok jazdy w Ekstralidze może bardzo zaszkodzić Motorowi. Łomot w niemal każdej kolejce zawróci klub w rozwoju o lata świetlne. Galewski: ROW może i miałby Łagutę, ale pamiętaj, że nie od początku sezonu. Bez niego mogliby przegrać kilka pierwszych meczów i byłoby po balu. Dla mnie przy tak zdeterminowanym Falubazie nikt nie miałby szans poszaleć.

Galewski: Zgadzam się jednak co do jednego. ROW lepiej buduje drużynę. Ich koncepcja podoba mi się zdecydowanie bardziej. Ostafiński: Motor nie ma żadnej koncepcji. Teraz próbuje desperacko wyciągać jakichś zawodników, co świadczy o tym, że kompletnie swojej decyzji nie przemyśleli. Brawo za sportowy awans, ale trzeba myśleć dwa kroki do przodu, a w przypadku Lublina tego mi zabrakło. Naprawdę boję się o ten ośrodek. Jak wytrzymają to lanie i czy po roku nie odechce im się żużla. Galewski: Mam to samo i zastanawiam się, kto w pierwszej lidze, widząc problemy beniaminków, będzie się szarpać o awans?

Galewski: ROW i kto jeszcze? Ostafiński: Może tylko ROW. A swoją drogą to coś mi to ekstraligowe sito nie działa. Teraz mamy Motor, a rok temu weszła Unia Tarnów i skończyła z długiem na poziomie 3 milionów. To znaczy, że Unia też nie była gotowa. Może trzeba bardziej tych awansujących sprawdzać? Galewski: Wydaje mi się, że bardziej już się nie da. Ostafiński: A ja się zastanawiam, jak to możliwe, że klub kończy z takim długiem. Myślę, że jakieś comiesięczne raporty załatwiłyby sprawę. A przed sezonem to też należałoby sprawdzić, czy dany klub stać na Ekstraligę.

Ostafiński: Oczywiście teraz mamy inny problem, bo Motor stać. Współczuję jednak telewizji, która będzie musiała pokazać wyjazdowe mecze lublinian. Te domowe też zresztą nie będą wielkim rarytasem. Galewski: I dlatego w ogóle nie dziwi mnie, że wraca dyskusja o KSM. Jakaś regulacja jest potrzebna. Ostafiński: Słysząc KSM mam mieszane uczucia. Wolałbym, żeby ludzie zarządzający klubami mieli więcej oleju w głowie i żeby przyświecał im jakiś cel, wizja. W kilku ośrodkach jest jakiś plan, ale w kilku innych żużel jest robiony na łapu-capu. Nie ma pracy organicznej, strategii. Galewski: Wszystko się zgadza, ale Ekstraliga nie może pozwolić sobie na ośrodek, który będzie zdecydowanie odstawać od reszty. Za chwilę wszystkie mecze będą w telewizji. Trzeba coś zrobić. Ostafiński: Zawsze można wyłączyć telewizor.

Źródło artykułu: