Wojciech Ogonowski: Pedersen musi się odnaleźć bez Grand Prix (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Nicki Pedersen w tym roku żużlowo zmartwychwstał. Choć wielu już go skreśliło, był maszyną do zdobywania punktów i szóstką w totolotka dla Unii Tarnów. Udowodnił, że nieprzypadkowo trzy razy został mistrzem świata. Teraz znowu ma coś do udowodnienia.

Od lat krąży opinia, że Pedersen najlepiej jeździ w słabych drużynach, w których jest absolutną gwiazdą. A jeśli trafia do lepszej - wtedy zaczynają się schody. Te były gdy reprezentował Unię Leszno. Nie był to najlepszy okres w jego karierze.

Nie ulega wątpliwości, że jego powrót do Falubazu to hit i wzmocnienie. Numerem jeden w tym klubie jednak nie będzie, bo ta pozycja była, jest i zapewne będzie zarezerwowana dla Patryka Dudka. Powtórzyć wynik z Tarnowa (średnia bieg. 2,432) będzie niezwykle trudno, bo teraz "doparowi" będą lepsi. Duńczyk musi jednak pokazać, że w mocnej drużynie też potrafi być równy, skuteczny i bezkonfliktowy.

Stać go na to, bo choć lubił wybierać słabsze zespoły, w których był niekwestionowanym numerem jeden, to jednak w tych mocnych także potrafił się odnaleźć (choćby w 2008 we Włókniarzu). Myślę, że w jego przypadku ważniejsze będzie coś innego niż pozycja w drużynie. Chodzi o to jak Nicki poradzi sobie będąc poza Grand Prix.

Kibice i działacze często liczą, że jeśli zawodnik wypadnie z cyklu, to będzie się mógł bardziej skupić na lidze, a jego wyniki ulegną poprawie. Ale przykłady z ostatnich lat pokazują, że brak GP nie ma większego przełożenia na ligę. Nie brakuje zresztą żużlowców, u których wyniki uległy pogorszeniu.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

Nicki Pedersen mówił, że wszystko co robił od najmłodszych lat, było podporządkowane zdobyciu tytułu mistrza świata. Jazda w Grand Prix go nakręcała. Teraz pożegnał się z cyklem i nie sądzę, żeby to mogło mieć pozytywne przełożenie na jego formę. Mam obawy, że może być na odwrót. Sportowcowi, w dodatku tak utytułowanego, w wieku 42 lat nie jest łatwo znaleźć nowe bodźce. Może wrócić do SEC albo próbować sił na długim torze, ale to nie jest to samo co Grand Prix.

Dlatego w Falubazie muszą zadbać, żeby przypadkiem nie zabrakło mu "powera". I nie chodzi tu o czynnik finansowy. Życzę Nickiemu, żeby się odnalazł w nowej rzeczywistości i sprostał wymaganiom klubu. Coraz mniej w żużlu tak mocnych i nietuzinkowych osobistości jak on. A bez nich zrobi się strasznie nudno.

PS. Słyszałem zarzuty, że Pedersen nieprzypadkowo pojechał słabiej w ostatnim meczu Unii z Falubazem, bo od dawna miał istnieć temat jego przenosin do tego klubu. Duńczyk to wielki profesjonalista. Nie wierzę, że mógłby się tak zachować. Końcówka sezonu w jego wykonaniu po prostu była trochę słabsza. Gdyby chciał spuścić klub, tydzień wcześniej nie zdobyłby z bonusami 14 punktów i nie poprowadził drużyny do zwycięstwa.

Wojciech Ogonowski

Źródło artykułu: