Kilka lat temu Michael Palm Toft mógł trafić do Polski, ale nie był chętny. - Po prostu brakowało mi sprzętu, by skutecznie walczyć w polskiej lidze. Miałem dobre motocykle tylko na Anglię, ale w chwili obecnej jestem już lepiej przygotowany. Na starty w waszym kraju odpowiednio bym się przyszykował - deklaruje.
Nasz rozmówca najlepsze wyniki osiąga w lidze angielskiej, gdzie reprezentuje King's Lynn. Sporo mówi się jednak, że te rozgrywki ostatnio znacznie straciły na wartości. - Nie zgadzam się z tym. Uważam, że ta liga nadal jest bardzo wymagająca. Rozumiem, że takie opinie mogą wygłaszać zawodnicy, którzy już w niej nie jeżdżą. Myślę jednak, że gdyby wrócili, zmieniliby swoje zdanie. Naprawdę jest tam jeszcze sporo dobrego ścigania - ocenia Duńczyk.
Palm Toft sezon 2018 ocenia jako udany, ale tylko pod względem startów na wyspach. - W Anglii ten sezon wyglądał naprawdę dobrze. Oprócz zadowalających wyników, sporo się nauczyłem. Z tej wiedzy skorzystam w kolejnym roku. Jeśli chodzi o Danię, to było trochę gorzej. Obiecuję jednak, że będzie lepiej. Chcę udowodnić, że nie jestem zawodnikiem jednej ligi. Oczywiście czekam na ewentualny kontakt z polskimi klubami. Jestem otwarty na rozmowy - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?