Seria tweetów Tomasza Suskiewicza na temat standardów panujących w szatniach zawodników wywołała spore poruszenie. Bo jak to jest, że żużlowcy najlepszej ligi świata, zdaniem menedżera Emila Sajfutdinowa, gnieżdżą się po meczu w ciasnych klitkach i kąpią się w zimnej wodzie? Zdaniem Suskiewicza takie rzeczy się dzieją. Pan Tomasz pisze o wstydzie. Do takich wypowiedzi sprowokowały go ostatnie publikacje dotyczące obowiązków zawodników związanych z mediami. Suskiewicz zauważa, że byłoby dobrze, gdyby przy okazji zadbano też o zapisy poprawiające standard w szatni.
Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii, gdzie startuje Sajfutdinow, w odpowiedzi na jeden z tweetów Suskiewicza napisał, że w Lesznie ciepła woda w kranie jest. Także działacze innych klubów, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że u nich tego problemu nie ma. Zawodnicy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą natomiast, że wszystko zależy od pojemności bojlera do grzania wody i od tego, kiedy wejdzie się pod prysznic. Żużlowcy jednej drużyny wraz z mechanikami to ponad 20 osób. Tym ostatnim, a nigdy wszyscy nie zmieszczą się naraz, czasami zostaje zimna kąpiel.
- Z wodą nie ma jednak takiego kłopotu jak z gabarytami szatni. Są takie, gdzie jeden siedzi na drugim, tak mało jest w nich miejsca. Dodatkowo zdarzają się szatnie z jedną toaletą i dwoma prysznicami. Nie oczekuję luksusów, ale to jednak za mało - mówi nam Szymon Woźniak, żużlowiec Cash Broker Stali Gorzów, a Jakub Jamróg z Betardu Sparty Wrocław dodaje: - Źle to wygląda w ligach zagranicznych. U nas może nie ma luksusu, ale i ja też nie jestem wymagający. Czasami, jak za długo rozdaję autografy po meczu, żartuję do kibiców, że przez nich będę się kąpał w zimnej wodzie. Gdzieniegdzie te zbiorniki są za małe, ale nie narzekam.
Działacze Ekstraligi Żużlowej twierdzą jednak, że Suskiewicz w swoich opisach zdecydowanie przesadza. Mówią, że faktycznie zdarzają się szatnie, gdzie przydałoby się posprzątać, ale poza tym niczego nie brakuje. W PZM mówią nam z kolei, że żużlowcy faktycznie nie siedzą w szatni na takich tronach, jakie mają piłkarze Realu Madryt, ale zasadniczo wszędzie jest w miarę czysto i schludnie. Urwane słuchawki prysznicowe, odrapane ściany i odpadające kafelki należą do przeszłości. W żużlowych szatniach Ekstraligi jest zachowany hotelowy standard z najwyższej półki, czyli ciepła woda, ręczniki i papier toaletowy.
Estetyka szatni, i to przyznają nawet w samych klubach, pozostawia jednak wiele do życzenia. - Lata lecą, a szatnie faktycznie niewiele się zmieniły - komentuje Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników. - Mnie nikt problemu przysłowiowej zimnej wody w kranie nie zgłaszał, ale jeśli każdy zawodnik ma po dwóch mechaników i wszyscy chcą się szybko wykąpać, to zakładam, że bojler nie nadąża. Myślę, że warto porozmawiać o poprawie standardów.
Ekstraliga i PZM nie czekają na rozmowę. Już od ubiegłego roku zwracają klubom uwagę na to, by poprawić standardy szatni. W regulaminach nie ma jakiegoś opisu modelowej szatni, ale w procesie licencyjnym sprawdza się, czy są one czyste i zadbane. To wymusza pewne działania na klubach. MRGARDEN GKM Grudziądz rok temu wymienił kafelki. forBET Włókniarz planuje remont teraz. Innych problemów nie ma, bo Częstochowie mają bodaj największą szatnię w Ekstralidze. Na dokładkę z 8 prysznicami. Wszystkich mogłoby przebić Leszno, gdyby Fogo Unia przeniosła się do szatni w budynku MOSiR-u na pierwszym łuku. Tam szatnie mają po 110 metrów i po 11 pryszniców. Spełniają nawet wymogi UEFA, gdy idzie o młodzieżowe mecze międzypaństwowe.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"
JAK i cała żałosna twórczość pismaka.