Jednym z żużlowców KM-u, który miał wziąć udział w zajęciach pod wodzą nowego szkoleniowca był Adrian Gomólski. Czy jego zdaniem Janusz Stachyra odmieni losy ostrowskiego zespołu? - Pan Janusz nie od dzisiaj jest znany w środowisku żużlowym i być może wniesie do naszego zespołu coś nowego. Wszystko jednak będzie zależało głównie od nas - zawodników. Jak będziemy spisywać się na torze, podczas meczów, takie będą wyniki. Do końcowego sukcesu będzie nam potrzebne także szczęście.
Starszy z braci Gomólskich w Ostrowie startuje drugi sezon z rzędu i dotąd pracował w KM-ie wyłącznie z trenerem Janem Grabowskim. - Współpracę z trenerem Grabowskim oceniam dobrze. Nie mogę mieć do niego jakichś większych zastrzeżeń. Na początku sezonu miałem troszkę pretensji, że szkoleniowiec odstawiał mnie od składu po zaledwie dwóch biegach w meczu. Z drugiej jednak strony równie dobrze mógł w ogóle odstawić mnie od składu, i posadzić na ławce rezerwowych. Trener dał mi jednak szansę w Gnieźnie, gdzie w mojej jeździe w końcu nastąpił mały przełom - ocenia Adrian.
W niedzielę już pod wodzą Stachyry ostrowski zespół rozegra ważny pojedynek na wyjeździe z GTŻ-em Grudziądz. Sytuacja w klubie z Ostrowa po trzech porażkach z rzędu nie jest najlepsza. Drużyna KM-u z dorobkiem 2 punktów zajmuje dopiero 7. miejsce w pierwszoligowych rozgrywkach. - Kluczem do wygranej powinny być starty, w związku z czym musimy być w tym elemencie zdecydowanie lepsi od gospodarzy. Każdy z nas musi pojechać na maksimum swoich możliwości i wykorzystać własny potencjał. Uważam, że do tej pory nie pokazaliśmy wszystkich naszych umiejętności. Poza tym musimy jeździć zespołowo, i w biegach oglądać się za partnerem z pary - mówi zawodnik KM-u.
Sporym atutem grudziądzkiego zespołu w meczach rozgrywanych na obiekcie przy ulicy Hallera jest przygotowywany twardy tor. Prognozy na najbliższe dni nie są jednak zbyt optymistyczne, co może przeszkodzić gospodarzom w przygotowaniu odpowiedniej nawierzchni pod swoich jeźdźców. - Pogoda od czwartku jest deszczowa, weekend ma być podobny i tak naprawdę ciężko nam powiedzieć, jaki tor zastaniemy w Grudziądzu. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność - kończy Adrian Gomólski.