Katarzyna Łapczyńska, WP SportoweFakty: Od feralnego wypadku minęło już sporo czasu. Noga wróciła do pełni sprawności?
Gleb Czugunow, zawodnik Betard Sparty Wrocław: Mogę powiedzieć, że w tej chwili jest sprawna na mniej więcej 80 procent. Mam nadzieję, że do przyszłego sezonu uda mi się osiągnąć pełną sprawność. To była bardzo poważna kontuzja, więc potrzeba czasu.
Ciężko było powrócić na tor z niedoleczonym urazem?
Wyjeżdżając do wyścigu nie myśli się o bólu, tylko o tym, żeby wygrać. Nie żałuję tego, że ścigałem się nie w pełni sprawny. Byłem w stanie skutecznie rywalizować. W trakcie walki nie ma czasu na analizowanie kontuzji.
Kontuzja była ważną lekcją?
Zdecydowanie. Teraz wiem, że nie warto tracić czasu na mało istotne zawody. Można na nich stracić zdrowie, a przy okazji sporo czasu. A czas to rozwój. Kiedy się nie ścigam, rywale uciekają. Będę mądrzej wybierał imprezy, w których wezmę udział.
Była obawa przez powrotem na tor?
Nie, zdecydowanie nie. Walczyłem o to od pierwszego dnia po kontuzji. To moja praca, kocham to. Jedyne czego pragnąłem, to wrócić do ścigania. Żadnego strachu.
Jaka była pierwsza myśl po wypadku?
Powiem krótko, bo tak też było. Pomyślałem sobie "dlaczego to stało się właśnie teraz?". To był kiepski moment na kontuzję. Naprawdę kiepski.
Udało się panu pojechać w kilku meczach PGE Ekstraligi. Jak wrażenia?
Niesamowite. To naprawdę wspaniałe uczucie rywalizować na oczach 10 000 czy 13 000 kibiców. Dla mnie to było bezcenne doświadczenie. Regularnie zdobywałem jakieś punkty, raz mniej, raz więcej, ale zawsze udawało mi się punktować dla zespołu. Dużo się w tym sezonie nauczyłem, a to dla mnie najważniejsze.
Jaką drużyną jest Betard Sparta?
Bardzo zgraną. W trakcie meczów panuje świetna atmosfera, pomagamy sobie nawzajem. Prezes Andrzej Rusko i Krystyna Kloc tworzą bardzo rodzinny klimat. Podczas treningów trzeba pokazać wszystko, żeby móc pojechać w meczu. Lubię rywalizację, dlatego mi to pasuje.
PGE Ekstraliga przeraża?
To najmocniejsza liga świata, ale nie ma co jej demonizować. Walka z najlepszymi zawodnikami mnie nie przeraża, wręcz motywuje. Po to się ścigam, żeby móc się konfrontować z czołówką. Wiem, że jeśli będę się uczył to pójdę do przodu. Tylko wtedy mam szansę na sukces. Porażki też kształtują. Przegrać z kimś świetnym to nie ujma, a lekcja. Uwielbiam się szkolić i poprawiać.
Dobrze jest być częścią wrocławskiej drużyny?
Betard Sparta dała mi możliwość rozwoju i uwierzyła we mnie. Podpisali kontrakt, kiedy nikt inny nie chciał we mnie inwestować. Nie było zainteresowania. Wyciągnęli do mnie rękę. A sam Wrocław to dla mnie taka trochę zielona wyspa. Uwielbiam drzewa i naturę, a tam jest ich sporo.
Ma pan konkretne cele na przyszły sezon?
Nie, zdecydowanie nie. Chcę dawać z siebie wszystko i mieć przyjemność z jazdy. To najważniejsze. Sukcesy przyjdą same z czasem.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji