Brytyjczycy nakreślili plan. W cztery lata chcą dogonić PGE Ekstraligę

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu od lewej: Alun Rossiter i Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu od lewej: Alun Rossiter i Marek Cieślak

Żużel w Wielkiej Brytanii przechodzi kryzys. Zaplanowane przez Brytyjczyków zmiany mają sprawić, że za cztery lata Premiership dogoni poziomem PGE Ekstraligę.

Brytyjczycy postanowili wprowadzić plan czteroletniej naprawy żużla. Ma to zapobiec drastycznej rewolucji i ustabilizować sytuację w Premiership. Punktem odniesienia dla działaczy z Wysp jest PGE Ekstraliga. Tamtejsi promotorzy wiedzą, że nie mogą konkurować z Polakami poziomem finansowym, ale chcą pokazać, że brytyjski żużel ma do zaoferowania inne walory.

- Największym problemem są zbyt wielkie oczekiwania. Produkt, który mieliśmy w tym roku, był bardzo atrakcyjny. W Premiership oglądaliśmy wiele ciekawych wyścigów, a o play-off biło się aż sześć zespołów - powiedział na łamach "Swindon Advertiser" Alun Rossiter, menadżer Swindon Robins i opiekun brytyjskiej kadry.

Jedyną z głównych zmian jest wprowadzenie zmian do systemu "doubling up". Zawodnicy będą mieli możliwość rywalizowania w dwóch ligach brytyjskich jednocześnie, ale na nowych warunkach. Średnia z wyższej ligi będzie odpowiednio przeliczana do ligi niższej. Wskaźnik będzie rósł stopniowo, przez co kluby będą miały czas przystosować się do nowych warunków.

- Nie możemy tak po prostu wprowadzić gwałtownych zmian, a tego oczekują ludzie. Poukładanie wszystkiego wymaga czasu i systematycznej pracy. Dlatego też nie możemy wprowadzić w życie zmian w systemie "doubling up" zbyt pochopnie i nagle. W pierwszym sezonie przelicznik wyniesie 1,5, w drugim 1,6, a w trzecim 1,7. Wszystko wydarzy się stopniowo - wyjaśnił menedżer Swindon Robins.

Działaczom chodzi o to, by otworzyć nieco brytyjski żużel. Stopniowe eliminowanie możliwości jazdy zawodników w dwóch ligach ma spowodować wzrost liczby żużlowców startujących na torach w Wielkiej Brytanii.

W sezonie 2019 w Premiership nie zobaczymy Somerset Rebels oraz Leicester Lions, które zmuszone były przenieść się do niższej klasy rozgrywkowej. Od kilku lat w najwyższej brytyjskiej lidze brakuje też Coventry Bees. Do elity powrócą za to Ipswich Witches i Peterborough Panthers.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

Komentarze (13)
avatar
RECON_1
19.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Proponuję na początek zrezygnować z udziwnien które niby maja ja uatrakcyjnić a tylko ja niepotrzebnie gmatwaja. 
avatar
zawodowiec
19.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Produkt, który mieliśmy w tym roku, był bardzo atrakcyjny."... to pewnie dlatego taka masa klubow w UK po tym sezonie zostala wystawiona na sprzedaz, co? 
avatar
Time vel Netto
19.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Z g...na bata się nie ukręci , Anglicy najwidoczniej o tym nie wiedzą !? Dobra liga nie może być nadmiernie rozbudowana , musi mieć swój rytm , przejrzyste , zrozumiałe dla większości przepisy Czytaj całość
avatar
surge
19.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Żużel w Anglii nie ma odpowiedniego wsparcia kibiców. Frekwencja jest za słaba, żeby przyciągnąć pieniądze do tego sportu. A bez pieniędzy nie ma żużla na poziomie. I kółko się zamyka. Nie mam Czytaj całość
avatar
Hessus
19.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Premiership już nigdy nie dorówna poziomem nasze EE. Musieli by wpompować miliony funciaków w speedway a tego sknery nie zrobią.