Hynek pyta, Ogonowski odpowiada. Wilki na kontrze. Wkrótce przebiją Stal, ale PGE Ekstraliga za pięć lat to abstrakcja

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu od lewej: prezydent Krosna Piotr Przytocki, wiceprezydent Bronisław Baran i wiceprezes Wilków Krosno - Grzegorz Leśniak
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu od lewej: prezydent Krosna Piotr Przytocki, wiceprezydent Bronisław Baran i wiceprezes Wilków Krosno - Grzegorz Leśniak

PGE Ekstraliga dla Wilków Krosno? - Dla mnie to żużlowe science-fiction - mówi Ogonowski. - Pod kątem marketingowym już biją na głowę swojego rywala zza miedzy - Stal Rzeszów. A przecież dopiero zaczynają i są ligę niżej - dodaje Hynek.

[b]

Kamil Hynek:[/b] Według nowych właścicieli klubu, Wilki Krosno mają za pięć lat wystartować w PGE Ekstralidze. Polecieli po bandzie, czy ty jako człowiek pochodzący z tego miasta i który niejedno już widział, niejedne zapowiedzi usłyszał, wierzysz w to?
Wojciech Ogonowski: Dla mnie to żużlowe science-fiction. W Krośnie jest potencjał na solidny, pierwszoligowy zespół, ale PGE Ekstraliga? No teoretycznie jest to możliwe. Teoretycznie jeśli trzy największe firmy z regionu połączą siły i powiedzą "robimy z Wilkami Ekstraligę", to szansa jest. Teoretycznie... Z drugiej strony, może działacze wychodzą z założenia, że do tematu idealnie pasuje kultowy cytat z "Poranku Kojota". Oglądałeś?

Hynek: Oczywiście, że oglądałem. I to wielokrotnie z tym, że dobrych cytatów jest tam od groma, więc trudno mi teraz jakiś na szybko przyporządkować do tego o czym piszesz.
Ogonowski: Stefan podczas bankietu powiedział, że: "Jeżeli czegoś nie da się zrobić, potrzebny jest ktoś, kto o tym nie wie. Przyjdzie i to zrobi." No i chyba tak jest w przypadku tej PGE Ekstraligi w Krośnie.
Hynek: Uważam natomiast, że marketingowo klub już teraz stoi na niezłym poziomie. Wydaje się, że Grzegorz Leśniak to odpowiednia osoba na stanowisku wiceprezesa. Wygadana, zna się na tej dyscyplinie. Wiele lat przyjeżdżał do was na mecze w roli komentatora. Wie, co w krośnieńskiej trawie piszczy. A gdy sobie porównam kilkanaście tygodni pracy ludzi w Wilkach i tego jak to wygląda obecnie w niedalekim Rzeszowie, to pozwala mieć nadzieję, że Krosno niedługo prześcignie swojego podkarpackiego sąsiada również sportowo.

Ogonowski: Grzegorza znam jeszcze z czasów, gdy prowadził stronę klubową KSŻ-u Krosno i był spikerem. To osoba, która powinna dobrze znać krośnieńskie realia. Poza tym to dziennikarz i PR-owiec z wieloletnim doświadczeniem, więc wie jak należy się wypowiadać i jak dbać o dobry wizerunek klubu. Pod tym względem Wilki na razie prezentują się obiecująco. Choć trzeba pamiętać, że od dobrego PR-u do dobrych wyników sportowych jest daleka droga. A to właśnie wyniki się liczą.
Hynek: Ale zgadzasz się, że Wilki przebijają wizerunkowo Stal? Zamieniłbyś się na działaczy? Spójrz, na pierwszej konferencji Wilków mamy dokładnie rozpisany plan. Co chwilę przez media społecznościowe przetaczają się zdjęcia, na których prezesi ściskają dłonie sponsorów po kolejnych podpisanych umowach, domykają kolejne kwestie kontraktowe. W Stali tego nie ma.
Ogonowski: Przy całej sympatii do Stali Rzeszów, ale w tej chwili trudno byłoby znaleźć klub, który wizerunkowo prezentuje się gorzej. Tam średnio co kilka dni wyskakuje jakaś negatywna informacja, a one zawsze zasłaniają te pozytywne.

Hynek: Miałem okazje poznać Marcina Janika, więc wiem, że piastuje podobne stanowisko do pana Leśniaka. To sympatyczny gość. Pewnie fajnie by się z nim bawiło przy wódce, ale na tle swojego krośnieńskiego odpowiednika wygląda delikatnie mówiąc blado. Gdyby nie to, że kiedyś minęliśmy się i pogadaliśmy, tego kto jest prawą ręką Ireneusza Nawrockiego raczej musiałbym szukać na stronie klubowej Stali albo w internecie. Nie zdziwię się jak za rok Wilki przebiją Stal również na niwie sportowej.
Ogonowski: Nie wiem czy zamieniłbym na działaczy. Ireneusz Nawrocki przecież też miał niezłe wejście. Piękne wizje, spłacanie długów, Greg Hancock na pokładzie itd. Czy nie wyglądało to obiecująco? Oczywiście nie twierdzę, że za rok w Krośnie sytuacja będzie podobna do obecnej w Rzeszowie, ale jest po prostu za wcześnie na wyciąganie poważniejszych wniosków. Na razie niech Wilki spokojnie pracują.

Hynek:
 To przejdźmy do tego co fani lubią najbardziej, czyli transferów. Wilki już w pierwszym roku działalności sprowadziły do siebie Andrieja Karpowa, który jeszcze dwa-trzy lata temu jeździł z niezłym skutkiem w PGE Ekstralidze. Teraz co roku schodzi niżej, ale to wciąż uznane nazwisko i materiał na lidera w 2 LŻ.
Ogonowski: Karpow miał bardzo udany 2015 rok w Krakowie i 2016 w Zielonej Górze. Dwa ostatnie sezony były już gorsze, ale też nie tragiczne. On po prostu wrócił do poziomu, który prezentował wcześniej. Od lat był takim typowym, pierwszoligowym rzemieślnikiem i podobnie było teraz. Może i liderem ROW-u nie był, ale jak popatrzysz na jego wyniki, to choćby w dwóch meczach z Motorem Lublin punktował na poziomie 10 punktów. To dziwne, że nie udało mu się znaleźć zespołu w 1. lidze. Zakładam, że może być w trójce najskuteczniejszych zawodników ligi. Wtedy bramy do powrotu na zaplecze PGE Ekstraligi otworzą się.

Hynek: Nie penetruje tak dokładnie rynków wschodnich, więc takie nazwiska jak Kotlar i Sajdullin nie są mi szerzej znane. Jakbyś więc ocenił dział skautingu klubu. Oczywiście mówię to pół żartem pół serio, bo takiego pewnie tam nie ma, ale ktoś musiał ostro przeczesywać ten rynek
Ogonowski: Dla mnie Kotlar to strzał w dziesiątkę. 17 lat, a już wiele udanych występów w Rosji. Do tego umowa na trzy lata. Uważam, że on ma potencjał, aby już w przyszłym sezonie jeździć w lidze. Tylko, że tutaj zaczynają się schody. Chłopak mieszka prawie pod granicą z Chinami. Jeśli coś z tego ma być, to trzeba mu w Polsce zbudować odpowiednią bazę sprzętową, do tego znaleźć mechanika, zorganizować starty w turniejach towarzyskich itd. Nie będzie to tanie i łatwe, ale może zaprocentować. Sajdullin też ma potencjał. Ogólnie klub miał dobry pomysł z tymi dłuższymi umowami, bo takie podpisali też Pacalaj i Pickering. Za te ruchy mają u mnie plusa.

Hynek: No i transfer wagi ciężkiej - Paweł Hlib. Niektórzy już zaczynają się śmiać, że w parku maszyn będzie musiało zostać zamontowane jacuzzi. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że ujrzymy Pawła w barwach Wilków. O facecie nic nie wiadomo. Co robił, jak się teraz prowadzi. Sam nie chce się udzielać na tę chwilę w mediach. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale odnoszę wrażenie, że to misja skazana na niepowodzenie.
Ogonowski: Jesteś złośliwy. Nie wiem czy to misja skazana na niepowodzenie, ale za to wiem, że każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co uważa. I jeśli Paweł Hlib chce wrócić do żużla, to nie mam z tym problemu. Tak samo nie miałbym problemu, gdyby podobny powrót zapowiedzieli Jan Krzystyniak albo Tomasz Bajerski. Może się skończy na kilku meczach, może na kilku treningach, a może faktycznie wróci do regularnego ścigania?

Ogonowski:
Wiem jaka ciągnie się za nim opinia, ale ja tak jak każdemu innemu zawodnikowi, życzę mu jak najlepiej. Na rynku jest deficyt polskich zawodników. Jak nie w Krośnie, to może gdzie indziej mógłby pojeździć. Poza tym część osób traktuje jego powrót, jakby od razu zgłaszał aspiracje do PGE Ekstraligi i atakowanie Grand Prix. A może on po prostu chce się pościgać? Niezależenie od rangi zawodów.
Hynek: Ale ja mu przecież nie odbieram. Niech chłopak walczy. A nuż widelec będzie wielki come back. Swoją drogą narobiłeś mi "smaka" na te powroty. Hlib, Krzystyniak i Bajerski pod jedną taśmą? No, no. Jestem za!

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: