Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Znajomy menedżer zapytał mnie niedawno, jak to jest, że Ireneusz Nawrocki opowiada o sobie, jako o poważnym biznesmenie, a w trakcie jednego z zagranicznych turniejów Speedway Diamond Cup spał w aucie, zamiast wynająć sobie hotel. Z innych zawodów wracał z kolei busem jednego z zawodników. Odpowiem szczerze, nie wiem, ale obie historie bardzo dobrze oddają wszystko to, co dzieje się ostatnio wokół Stali Rzeszów i jej prezesa.
Nie powiem, lubię prezesa Nawrockiego. Wszedł na żużlowe salony z przytupem i głową pełną pomysłów. Jedne z nich były lepsze (parcie na otwarcie nowego żużlowego ośrodka), inne gorsze (słynne perfumy z dodatkiem marihuany), ale było widać, że gość jest pozytywnie nagrzany i naprawdę chce coś zrobić. Problem w tym, że chyba wziął na swoją głowę za dużo.
W ostatnich tygodniach mamy dosłownie wysyp informacji, które nie stawiają Nawrockiego w zbyt dobrym świetle. Tomasz Jędrzejak zmarł w sierpniu, a wdowa po nim już trzeci miesiąc czeka na zaległe pieniądze z umowy sponsorskiej zawartej przez zawodnika z firmą prezesa Stali. Kolejna sprawa to auto wygrane przez szwedzkiego kibica na Diamond Cup. Jorgen Anton też czeka prawie trzy miesiące. Do tego dochodzi temat uczestników SDC, którzy upominają się o zaległe pieniądze i zwrot wpłaconej kaucji w wysokości 1000 euro. Mówią, że jeszcze kilka miesięcy temu Nawrocki, w zamian za jej zatrzymanie, obiecywał im pamiątkowe pierścienie. Teraz nie ma ani pierścieni, ani pieniędzy. Tylko czekać aż prezes powie, że żużlowcy nie podali mu rozmiaru palca.
W GKSŻ już zaczynają się martwić. Nie tyle o wyniki audytu (przy maksymalnych stawkach w drugiej lidze - 650 złotych za punkt, 30 tysięcy za podpis, trudno narobić długów), ile o wszystkie umowy sponsorskie. Boją się, że wiele z nich nie zostało rozliczonych. Dodatkowo centrala czeka na papiery od Nicklasa Porsinga. Pamiętamy, jak kilka tygodni temu Duńczyk poszedł ze Stalą na medialną wymianę ciosów. Każdy mówił coś innego, więc w PZM powiedzieli: karty na stół, sprawdzam.
Kiedyś zapytałem pana Ireneusza, skąd ta rzeka oskarżeń pod jego adresem i czy naprawdę nie ma sobie nic do zarzucenia. Odpowiedział, że nie. W ogóle to z jego wypowiedzi wynika to, że wszyscy się na niego uwzięli i chcą go wykończyć, stąd hejt i złe słowa. Tyle tylko, że jak długo można słuchać historii, że tu się pomyliła księgowa, tam wdowa zgubiła fakturę, a zawodnicy-uczestnicy Diamond Cup, to już kompletnie przeginają. To naprawdę zaczyna wyglądać jak jedna wielka ściema.
Oburzył się pan Ireneusz, kiedy przeczytał, że w Motali chcą sprawdzić, czy samochód, który przekazał on jako nagrodę w konkursie, nie był przypadkiem kradziony. Tutaj jednak nie ma się co oburzać. Trzeba zwyczajnie zapłacić w salonie całą kwotę za auto, bo to nie jest normalne, że "szczęśliwy zwycięzca" od ponad dwóch miesięcy patrzy na auto stojące w garażu i nie może nim jeździć, bo nie ma papierów niezbędnych do rejestracji. Nawrocki mówi: błąd księgowej, będzie oświadczenie salonu. Ja bym wolał, żeby zwyczajnie załatwił sprawę, dopłacił, ile trzeba, bo tego typu historiami sam podkłada sobie nogę.
Kiedyś już to pisałem i zdania nie zmieniam, Nawrocki powinien skupić się na Stali i dać sobie spokój z Diamond Cup i całą resztą. Oczywiście pod warunkiem, że na tę zabawę wciąż go stać. Na razie staram się wierzyć w wersję, że utopił 2 miliony w turnieju, którego organizowanie nie miało najmniejszego sensu. Gdyby się za to nie wziął, to dziś nie musiałby ukrywać się przed zawodnikami, albo jak mówią oni sami robić ich w bambuko. Oni już naprawdę mają dość medialnych wypowiedzi, w których Nawrocki robi z siebie pokrzywdzonego, a ich przedstawia jako tych, którzy chcą go okraść. Jakby nie spojrzeć, sms-y w stylu, nie wiem, sprawdzę i ściskanie winy na byłego już dyrektora cyklu Grega Lukowskiego są zwyczajnie słabe.
Mógłbym jeszcze wiele napisać, odsłonić kulisy pewnych spraw, ale poczekajmy. Na razie życzę prezesowi Nawrockiemu refleksji. Stal jak najbardziej. Byle tyle klub był budowany na realnych podstawach, a nie obietnicach bez pokrycia. Drugi klub, też super. To jednak w zupełności wystarczy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu
To że Nawrocki te pieniądze Czytaj całość