Prezes Mrozek zapłacił kary z własnej kieszeni. Nie obciążał budżetu ROW-u

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Krzysztof Mrozek z prawej.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Krzysztof Mrozek z prawej.
zdjęcie autora artykułu

9100 złotych z tytułu finansowej grzywny przelał prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek na konto PZM. Zapłacił z własnej kieszeni, bo jak mówił na niedawnym spotkaniu z kibicami, nie będzie narażał klubu na koszty związane ze swoim zachowaniem.

Na 9100 złotych kary złożyło się bicie brawo sędziemu Krzysztofowi Meyze, telewizyjna wypowiedź "mamy na to wyjeb***" oraz stwierdzenie wypowiedziane na naszych łamach, że wszystkie kluby składały oferty pracy Grigorijowi Łagucie. Po otrzymaniu pisma z informacją o grzywnie Krzysztof Mrozek ironizował. - Muszę iść na pięć dni do lasu i wszystko przemyśleć. Co z wolnością słowa - pytał, ale kary nie anulowano.

Teraz, już po przelaniu kasy na konto związku, Mrozek milczy i nie chce komentować sprawy. Jeszcze w połowie listopada, na spotkaniu z kibicami, podkreślał, że nie będzie obciążał klubowego konta i przeleje 9100 złotych z prywatnych pieniędzy. Mówił, że nie będzie żerował na klubie. Ten typ tak już ma. Nawet karnety na mecze ROW-u Rybnik dla bliskich kupuje za swoje.

Z klubowych pieniędzy pójdzie natomiast przelew na karę dla Jarosława Dymka, kierownika ROW-u. Dostał on 1000 złotych grzywny za to, że przed rewanżowym meczem z Speed Car Motorem Lublin spierał się z osobami funkcyjnymi w kwestii przygotowania toru na zawody. Mówił, że jak nie zostanie on doprowadzony do porządku, to jego drużyna na tym nie pojedzie.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: