Jak Ukrainiec został Polakiem. Wnuk wybitnego reprezentanta ZSRR będzie jeździł z orłem na piersi

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Trofimow
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Trofimow

Jego dziadek to wybitny reprezentant ZSRR. Ojciec także ryzykował życie na torze broniąc barw Związku Radzieckiego. Wiktor Trofimow wybrał inną drogę. Został Polakiem i to w polskich barwach będzie walczył na arenie międzynarodowej.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Z ojca na syna[/b]

Polska historia Wiktora Trofimowa rozpoczęła się w 2012 roku, gdy po raz pierwszy, wspólnie z ojcem Władimirem, przyjechał do Leszna. Podkreślenie roli ojca jest tutaj nieprzypadkowe. Władimir Trofimow, były żużlowiec, to kolega z toru Romana Jankowskiego. To właśnie pod jego skrzydła trafił Wiktor. - Z ojcem zawodnika, Władimirem, znamy się od dawna. Przed paroma laty, przy okazji jakiegoś wyjazdu spotkaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać o jego młodym synu. To wtedy zrodził się pomysł, by trenował u nas w Lesznie. Tak to się rozpoczęło - wspominał kilka lat temu Jankowski.

Pod jego okiem Wiktor Trofimow od 13. roku życia uczył się podstaw żużlowego fachu. Na stadionie im. Alfreda Smoczyka pojawiał się tak często, jak tylko mógł. Unia otworzyła mu drzwi do rozwoju, bo dostrzegła w nim duży potencjał. Diament trzeba było jednak oszlifować.

Choć Leszno stało się jego drugim domem, w tym mieście stworzył główną bazę sprzętową, to egzamin na licencję uzyskał w barwach federacji ukraińskiej. W zasadzie innej opcji nie było, bo jako obywatel Ukrainy żużlowiec mógł zdać egzamin tylko w swoim kraju.

Droga do polskości

- Nie chcę mówić o szczegółach, ale mam podpisany w Lesznie kontrakt i teraz staram się o polskie obywatelstwo. Wszystkimi formalnościami zajmują się rodzice. Wiem, że niektóre papiery są już gotowe, ale nie wszystkie. Muszę jeszcze cierpliwie poczekać, nim poznam decyzję - wyjawił pod koniec października 2015 Wiktor Trofimow.

Plany o polskim obywatelstwie dla Ukraińca podzieliły żużlowe środowisko. Krzysztof Cugowski, wokalista i fan czarnego sportu, ocenił ten pomysł jako "pozbawiony sensu". Nie zgadzał się z nim Rufin Sokołowski. - Skoro jego rodzina ma polskie korzenie, to obywatelstwo jest normalną koleją rzeczy. Moim zdaniem nie ma w takim postępowaniu niczego złego - komentował były prezes leszczyńskiego klubu.

Trofimow wierzył, że zostanie Polakiem już w 2016 roku. Liczyła na to też Arge Speedway Wanda Kraków, do której trafił na wypożyczenie. Ale procesu nadania mu polskiego obywatelstwa nie dało się przyspieszyć. Trofimow pozostawał Ukraińcem, wobec czego nie mógł startować jako junior w polskich rozgrywkach. Właśnie dlatego koniec końców nawet nie zadebiutował w Wandzie.

Ten dzień

31 lipca 2017 roku. Siedziba Unii Leszno. - Mam zaszczyt w imieniu polskiego rządu wręczyć obywatelstwo polskie. Bardzo się cieszymy i witamy w gronie obywateli państwa polskiego. Mam nadzieję, że to początek wspaniałego rozdziału - powiedział minister Jan Dziedziczak.

Stało się. Wiktor Trofimow i jego rodzice w końcu mogli odetchnąć, bo lata starań zakończyły się sukcesem. Żużlowiec i jego mama Ludmiła zostali Polakami. - Jestem bardzo szczęśliwy, że się udało, bo staraliśmy się o to bardzo długo. Tej radości nie da się opisać słowami - przyznał wzruszony 18-latek.

Do pełni szczęścia brakowało tylko uzyskania polskiej licencji. To nastąpiło krótko po tym, jak zgodę na starty Trofimowa z polskim certyfikatem wydała federacja ukraińska (w praktyce Ukraińcy zrzekli się do niego praw). Sam egzamin na żużlową licencję był tylko formalnością.

Legendarny dziadek

Władimir Trofimow, ojciec Wiktora, to wielokrotny reprezentant byłego Związku Radzieckiego, a później niepodległej Ukrainy. W swojej kolekcji ma m.in. złoty medal indywidualnych mistrzostw Związku Radzieckiego i dziesięć krążków indywidualnych mistrzostw Ukrainy: cztery złote, pięć srebrnych i brązowy. W lidze polskiej reprezentował barwy Kolejarza Rawicz (1996), Speedway Lwów (2004) oraz Ukrainy Równe (2005). Jazdę w normalnej odmianie żużla łączył z wyścigami na torze trawiastym.

Ale nazwisko Trofimow jest znane pasjonatom czarnego sportu nie tylko przez pryzmat Władimira. Na międzynarodowych arenach ścigał się też ojciec Władimira, a dziadek Wiktora, Wiktor Iwanowicz Trofimow (ur. 1938, zm. 2013).

Ten był wybitnym reprezentantem ZSRR. Dwukrotnie wystartował w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata (1972, 1975) - za pierwszym razem zajął dziewiątą pozycję, za drugim ósmą. Do tego zdobył aż cztery srebrne i trzy brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Świata.

Na krajowym podwórku Wiktor Iwanowicz Trofimow czternastokrotnie brał udział w finałach IM Związku Radzieckiego, a w 1967 roku zdobył w tych rozgrywkach złoty medal. Był też pięciokrotnie mistrzem Ukrainy.

Zmarł w dniu 14. urodzin swojego wnuka.

Orzeł na piersi

- Postaram się jak najlepiej jeździć dla Polski - mówił Wiktor Trofimow jr. po odebraniu polskiego obywatelstwa. Tą wypowiedzią potwierdził tylko, że Polakiem został nie tylko ze względów biznesowych (możliwość startów jako zawodnik krajowy). W kraju nad Wisłą czuje się jak w domu.

W przyszłym sezonie Trofimow stanie przed szansą jazdy w reprezentacji Polski. 19-latek znalazł się w gronie zawodników powołanych przez Polski Związek Motorowy do przyszłorocznej drużyny narodowej. To spełnienie jego kolejnego marzenia.

Swoją drogą żużlowiec miał już okazję do startów w plastronie z orłem na piersi. W minionym sezonie wystąpił w polskiej drużynie w Pucharze Europy Par U19 w Żarnowicy, gdzie wspólnie z Jakubem Miśkowiakiem i Szymonem Szlauderbachem wywalczył złote medale. Powołanie do reprezentacji Polski to jednak zupełnie inna, zdecydowanie bardziej prestiżowa sprawa.

Wspomnijmy jeszcze, że Trofimow nie jest pierwszym obcokrajowcem, który podczas swojej kariery przyjął polskie obywatelstwo. Podobnie uczynił Rune Holta, który reprezentował nasz kraj na arenie międzynarodowej, polskimi paszportami legitymują się także Andy Smith, który wystąpił w jednym finale IMP czy Emil Sajfutdinow. Żużlowców łączy polskie obywatelstwo, różni z kolei cel przyjęcia paszportu z orłem w koronie.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: