Oni będą ciągnąć wynik zespołu. Jonsson musi udowodnić, że jest ekstraligowcem pełną gębą

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Andreas Jonsson

Po roku spędzonym w Nice 1. Lidze Żużlowej Andreas Jonsson powraca do PGE Ekstraligi. Przez wielu skazywany na jazdę w niższej lidze, ma coś do udowodnienia. Dzięki doświadczeniu nie odczuje presji.

[b]

TAK JEŹDZIŁ W 2018
[/b]
Śr. biegowa: 2,389 (1. miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej)
Liczba biegów (w tym wygranych): 90 (42)
Liczba punktów: 198
Bonusy: 17
Był: pierwszą strzelbą zespołu

DOŚWIADCZENIE

Andreas Jonsson przez 19 lat swojej kariery w polskiej lidze, 17 sezonów spędził na jej najwyższym szczeblu. Ten wynik mówi sam za siebie. Szwed będzie zdecydowanie najbardziej doświadczonym żużlowcem w ekipie beniaminka PGE EkstraligiSpeed Car Motoru Lublin. Kierownik lubelskiej drużyny - Jacek Ziółkowski wskazuje największy atut Szweda. - Andreas mnóstwo lat jeździł w Ekstralidze. Miał okazje występować w wielu drużynach. Zna to środowisko jak mało kto - powiedział.

Ocena: 6. 

START I PIERWSZY ŁUK 

Podczas tegorocznego sezonu w Nice 1. Lidze Żużlowej największe kłopoty Szwedowi sprawiały szybkie wyjścia spod taśmy. Być może wynikało to z tego, że Jonssona na zapleczu PGE Ekstraligi dawno nie widziano i wyszła słaba znajomość nawierzchni na torach klubów pierwszoligowych. 38-latek punktowane pozycje najczęściej odbijał na dystansie. - Faktycznie, w tym roku "AJ" musiał się ostro gimnastykować żeby wyprzedzić rywali na trasie. Ale w Ekstralidze pod tym względem będzie jeszcze trudniej - zauważa Ziółkowski.

Ocena: 3+

JAZDA PARĄ

Po minionym sezonie kibicom w Lublinie w szczególności zapadła jedna akcja Jonssona. Speed Car Motor podejmował u siebie z Polonią Piła. W szóstym biegu lider "Koziołków" w znakomitym stylu poprowadził młodego Emila Peronia. Junior przez dwa okrążenia walczył z o wiele starszym Rafałem Okoniewskim. A gdy młodzian już uporał się z dużo starszym przeciwnikiem, Szwed wypuścił go do przodu asekurując, by żadna krzywda mu się nie stała. W ten sposób Peroń dowiózł do mety trzy punkty.

Ale nie zawsze było tak kolorowo. W trakcie sezonu zdarzyło się też kilka niedomówień pomiędzy Jonssonem, a zawodnikami z najmłodszej formacji. Znamienna jest tu sytuacji z inauguracyjnego spotkania ligowego przeciwko Orłowi Łódź. W jednej z odsłon Jonsson wypchnął pod bandę Oskara Bobera, a ten z impetem wpadł w "dechy" na prostej przeciwległej do startu. Zawodnik długo nie podnosił się z toru. A gdy już wstał, od razu został przetransportowany do szpitala. - Mimo wszystko uważam, że Andreas dobrze jeździ parowo - zapewnia Ziółkowski.

Ocena: 4 

TECHNIKA

Straniero Motoru niemal zawsze udowadniał, że opanowanie motocykla jest jego mocną stroną. Podobnie było w 2018 roku. Warto zaznaczyć, że Jonsson przez cały sezon zanotował tylko jedno wykluczenie i ani razu nie upadł na tor. - W tym aspekcie żużlowego rzemiosła, bez cienia  wątpliwości należy się najwyższa nota. Prowadzenie motocykla ma doprowadzone do perfekcji. W każdym momencie wie, co chce z nim zrobić. Nawet w bardzo złych warunkach, które dla niego nigdy nie istnieją - rozpływa się Ziółkowski.

Ocena: 6

SPRZĘT

Często przed spotkaniami ligowymi, Jonsson zjawiał się dzień przed oficjalnymi treningami drużyny, aby w spokoju przetestować nowe silniki. Szwed dysponował zdecydowanie największą ilością jednostek w całej drużynie. Po trzech dniach "katowania" sprzętu, wybierał dwie najlepsze "szafy", których później używał w lidze. - Nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, co do tego elementu. Dwa motocykle zawsze czekały przygotowane do zawodów. Od razu wiedział, na który wsiąść. Błyskawicznie potrafił dostosować się do warunków akurat panujących. Ale na wyjazdach było podobnie. Szybko wyciągał wnioski. To już raczej wynika z doświadczenia - komplementuje m.in. były sędzia.

Ocena: 6.

Psychika

Na dwie-trzy godziny przed meczem Jonsson przechadza się po parku maszyn uśmiechnięty i wyluzowany. Ale, kiedy wybijała godzina "zero", czyli poraz wyjazdu na tor, Szwed zmieniał się w inną osobę. Był szalenie skoncentrowany na swoim zadaniu. Jackowi Ziółkowskiemu przypomina się finał z ROW-em Rybnik i batalia w Lublinie. - W słowniku u Andreasa nie figurują takie słowa jak stres i presja. W szczególności pokazał to ostatni bieg meczu finałowego. Lambert jechał pierwszy, Lebiediew drugi, a Jonsson trzeci. Szwed próbował atakować Łotysza, lecz moim zdaniem było to spowodowane faktem, że zawodnik goście skupił się na obronie pozycji, a nie atakowaniu Brytyjczyka. "AJ" wiedział, że nie musi atakować, ale nie może zarazem doprowadzić do sytuacji, w której bieg zostaje przerwany. Wynik 4:2, a nawet 3:3 dawał nam bezpośredni awans - opisuje.

Ocena: 6.

Źródło artykułu: