GTR to lepsza technologia niż GM. Żużel potrzebuje zmiany mentalności

WP SportoweFakty / Łukasz Kuczera / Na zdjęciu: Marcel Gerhard podczas prezentacji swojego silnika
WP SportoweFakty / Łukasz Kuczera / Na zdjęciu: Marcel Gerhard podczas prezentacji swojego silnika

Marcel Gerhard od poniedziałku do środy gościł w Koniakowie, gdzie przed polskimi tunerami zdradzał sekrety swojego silnika. Wizyta miała na celu spopularyzowanie GTR-a wśród żużlowców.

W ostatnich latach żużel został zdominowany przez silniki GM, z czym skończyć chce Marcel Gerhard. Szwajcar opracował swoją jednostkę, która jest znacznie bardziej zaawansowana i przy tym trwalsza. Ma jednak problemy z podbiciem rynku, bo dla żużlowców kluczowe są osiągi i oczekują oni rezultatów natychmiast.

Gerhard prace nad stworzeniem silnika rozpoczął na początku 2012 roku, a dwa lata później wyprodukowano pierwszą partię. Były to jednostki testowe, którym zaufał Chris Harris. To właśnie Brytyjczyk zapisał się w historii jako pierwszy zdobywca podium Speedway Grand Prix na maszynie Gerharda.

- Koszty w żużlu są za wysokie. To jedyny powód powstania GTR-a. Jego atutem jest większa żywotność, a to wiąże się ze spadkiem kosztów serwisowania. Bo ten silnik może wytrzymać ok. 50 zawodów. Więcej, żużlowcy będą mniej zależni od tunerów. Daje też więcej opcji, jeśli chodzi o regulacje, więc zawodnik nie musi mieć tylu silników - tłumaczyła w Koniakowie Agostina Föll Gerhard, córka Marcela i dyrektor w Gerhard Engines.

Później szwajcarskiemu tunerowi zaufał Fredrik Lindgren. W roku 2017 Szwed na silniku GTR wygrał turniej SGP, został też liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Wtedy produktem Gerharda zainteresowali się inni żużlowcy ze światowej czołówki. Gdy wydawać się mogło, że nowa jednostka podbije rynek, doszło do rozstania Lindgrena z Gerhardem. W efekcie Szwajcar stracił swojego najlepszego ambasadora.

Uczestnicy spotkania w Koniakowie
Uczestnicy spotkania w Koniakowie

Atutem GTR-a jest technologia. Silnik powstaje przy wsparciu firmy Suter, która doskonale znana jest ze świata MotoGP, gdzie produkuje podwozia. Z jej pomocy korzystają też Ducati czy Kawasaki przy tworzeniu maszyn drogowych. Niektóre koncepcje w silniku Gerharda są wzięte z motocykli crossowych KTM-a. Znajduje się w nim m.in. dodatkowy, drugi filtr oleju, który ma na celu chronić przed dostawaniem się brudu do wnętrza.

- A przecież w takich crossówkach generalnego remontu silnika dokonuje się po 60 godzinach pracy, a nie po kilku biegach - tłumaczył Gerhard na spotkaniu.

- Nie da się zrobić tak trwałego silnika bez użycia najlepszych części - dodawała jego córka.

Zwiększenie popularności GTR-a oznaczałoby rewolucję na rynku. Obecnie żużlowiec kupuje silnik, odsyła go do tunera, sprawdza na torze, po czym ewentualnie znowu zwraca tunerowi w celu wprowadzenia kolejnych poprawek. Tymczasem maszyna Gerharda nie wymaga już żadnego poprawiania. - W tym przypadku wszystko zależy jedynie od ustawień tego silnika, jego wyregulowania. Serwis bieżący może zostać wykonany przez zwykłego mechanika, nie trzeba wysyłać go do tunera - twierdziła Agostina Gerhard.

Cena szwajcarskiego silnika to 5555 euro. Za tyle zawodnik otrzymuje nowy produkt. To ważne dla żużlowców startujących w niższych ligach, szukających oszczędności. Oni bardzo często stawiają na używane jednostki, które po krótkim czasie ulegają awarii. - W żużlu nie można dostać gwarancji na silnik. Trudno to bowiem kontrolować. Ktoś kupuje silnik zimą, w marcu używa go pierwszy raz, a we wrześniu dojdzie do awarii - zauważyła Agostina Gerhard.

Do tej pory Gerhard nie miał większych problemów z niezawodnością swojego silnika. Gdy korzystał z niego Lindgren, doszło dwukrotnie do pęknięcia szpilek mocujących. Problem został jednak zdiagnozowany i felerny element zastąpiony trwalszym. - Ten silnik cały czas ewoluuje. To co widzieliśmy u Szweda, a to co widzimy obecnie, to są zupełnie dwa inne produkty - zdradził Szwajcar.

Gerhard podczas spotkania w Koniakowie rozebrał całkowicie swój silnik i pokazał zgromadzonym każdy najmniejszy detal. Wszystko po to, aby polscy mechanicy nie obawiali się nowego produktu. Wspólna praca całego środowiska może się bowiem przyczynić do wzrostu jego osiągów. - Nad GM pracuje więcej osób. Generalizujemy, gdy mówimy, że wygrywa GM. Tak naprawdę w danej chwili wygrywa Kowalski, za chwilę Johns, a później ktoś inny - oceniła córka szwajcarskiego tunera.

- Mój ojciec nie może być we wszystkich boksach zawodników na raz. Po to jesteśmy tutaj, aby przekazać nasze doświadczenia, podzielić się wiedzą - mówiła Szwajcarka.

Pomysłodawcą spotkania w Koniakowie był Mirosław Dudek. Można było spotkać na nim m.in. Ryszarda Małeckiego, Henryka Romańskiego, Adama Skórnickiego, Rafała Dobruckiego i Stanisława Burzę. Większość z obecnych chwaliła silnik Gerharda i nie ukrywała, że już po zastosowanych częściach widać, że jest to produkt z wyższej półki.

- Potrzeba nam jednak zmiany mentalności, jeśli produkt Gerharda ma odnieść sukces. Bo dziś żużlowca interesują wyniki i zapłaci za to każdą cenę - powiedział nam jeden z obecnych na miejscu mechaników.

Komentarze (6)
avatar
RECON_1
17.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Znając życie to nawet ta jednostkę wcześniej czy później by ktoś tuningowac zaczął i wrócili byśmy do obecnego statusu. 
avatar
Bawarczyk
16.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powodzenia ! 
avatar
stalowy holender
13.12.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
a co tam robil Wojaczek? chcial mierzyc srednice dyszy?