[b]
ZA. Powrotem Marty Półtorak do Stali Rzeszów[/b]
Nie będę owijał w bawełnę. Nie analizowałem sponsorskiego rynku na Podkarpaciu i poza jedną osobą nie mam pojęcia, kto dysponuje takimi pieniędzmi, by z miejsca mógł wyciągnąć klub z rąk Ireneusza Nawrockiego. Wiem jedno. Gdybym mieszkał w Rzeszowie, mienił się kibicem Stali i żużel traktował jak religię, coś bez czego nie wyobrażałbym sobie niedzielnego po południa, już teraz organizowałbym sobie ciepłe buty, czapkę, kurtkę i mocne kajdanki, którymi przypiąłbym się do ogrodzenia domu pani Marty Półtorak. A potem zagroziłbym, że nie opuszczę jej posesji dopóki nie zapewni mnie, że chociaż rozważy ponowne przejęcie Stali Rzeszów.
Przyznam się, że z dozą dużego optymizmu przeczytałem dzisiaj artykuł kolegi redakcyjnego Radka Wesołowskiego, w którym pani Marta wypowiada takie słowa: - Jak fani widzieli, co się zaczyna dziać, prosili mnie o powrót do Stali. Ja jednak mówię jasno - to nie jest ten moment. W ogóle nawet nie zastanawiałam się w tym kontekście. Dwa razy do tej samej wody raczej się nie wchodzi. Kluczowe zwroty? To nie jest TEN MOMENT i Dwa razy do tej samej wody RACZEJ się nie wchodzi.
To lekka zmiana optyki w porównaniu do paru miesięcy wstecz. Wtedy stanowisko było faktycznie jasne, mocne, klarowne, nie pozostawiające złudzeń. A teraz? Wydaje mi się, że pani Marta trochę się łamie. Siedziała w tym biznesie dziesięć lat, zostawiła jako prezes Marmy Polskie Folie sporo swojego zdrowia, nerwów i pieniędzy. Ale w jej głosie da się odczuć, że los rzeszowskiego żużla nie jest jej obojętny. Nie po to przez dekadę budowała godny zaufania ośrodek i stabilny na wielu płaszczyznach klub, do którego zawodnicy bili drzwiami i oknami. Pewnie przemawia przez nią żal i trafia ją szlag gdy pomyśli sobie, że w jeden sezon może ktoś zrujnować jej wieloletnią harówkę. Trzeba też dodać, że pani Marta od początku nie pałała zaufaniem do Nawrockiego. Głośno komentowała jego działania, nazywając nawet Dyzmą. Teraz wszystko się sprawdza w 100 proc. Jakoś mam dziwne przekonanie, że ci, którzy tak ją obsmarowywali i "wylewali gnojówkę" teraz wnieśliby ją na Hetmańską na rękach.
PRZECIW. Wilczy bilet i ban na żużel dla Nawrockiego
Ireneusz Nawrocki powinien jak najszybciej zniknąć ze środowiska żużlowego. To już nie jest tylko opinia (podobno) kopiących pod prezesem Stali Rzeszów dołki dziennikarzy. Tak brzmi głos ludu. Pod całą masą newsów, w których odsłaniamy kulisy kolejnych afer z udziałem właściciela Stali załączamy różne ankiety, adekwatne do danego zdarzenia. W czwartek np. do wiadomości o propozycji podpisu weksla in blanco przez wdowę po Tomaszu Jędrzejaku zamieściliśmy pytanie z pierwszego zdania tego artykułu: Czy po akcji z wekslem Ireneusz Nawrocki powinien zniknąć z polskiego żużla. Na ok. 9600 głosów 95 proc. czytelników kliknęło na "TAK". Swoją drogą chciałbym poznać argumenty tych pozostałych 5 proc. Pan prezes nie raz i dwa podkreślał, że bardzo wnikliwie czyta WP SportoweFakty, łącznie z komentarzami. Być może po dogłębnej lekturze wczorajszego tekstu zauważył ten niekorzystny rezultat i przedzwonił do całej rodziny, by podreperowała mu statystyki. Najsmutniejsze jest to, że własnemu prezesowi nie wierzą również rzeszowscy kibice.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pan Nawrocki żyje w jakimś swoim, alternatywnym świecie, do którego dostęp ma tylko on sam. Totalny matrix. Bo jak nazwać człowieka, po którym wszyscy jadą, gros osób nawet opluwa, a on i tak powie, że to kapie deszcz. Padają niezbite dowody, podmioty chcą iść z nim do sądu, ale on to kwituje z uśmiechem na ustach i spokojnie w swoim stylu bagatelizuje. A to, że ktoś zgubił fakturę, a to że ktoś czegoś nie dopilnował, a to, że ktoś coś źle podpisał. I wyjaśnia, że wkrótce niedociągnięcia i zaniedbania zostaną wyprostowane.
Albo prezes otacza się jakimiś niezdarami, albo nic z tego nie rozumiem. Nie ma już żadnych przesłanek, aby przynajmniej spróbować mu uwierzyć. Ta lista grzechów robi się już naprawdę długa i kolejne "kwiatki" już nikogo nie dziwią. Ba, przedtem jeszcze wywoływały uśmiech politowania i załamania rąk, a teraz dzień bez skandalu jest dniem straconym.
Miejmy nadzieję, że dziewiętnastego grudnia wszystko będzie jasne i ta farsa wreszcie się skończy. Komisja licencyjna zajmie stanowisko i ostatecznie zdecyduje o losie klubu, którym dowodzi Nawrocki. Na tę chwilę trudno mi wyobrazić sobie, że Stal Rzeszów dostaje zielone światło na uczestnictwo w Nice 1.LŻ. No chyba, że pan Irek ma jakiegoś asa w rękawie. Nie zdziwiłoby mnie np. gdyby w ciągu tych pięciu dni wjechał do klubu na białym koniu obładowany walizkami pełnymi forsy. Tak, to by było idealne podsumowanie jego dotychczasowej kadencji w Stali...
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji