GTR wyjściem dla mniej zamożnych żużlowców. "Kto za to zapłaci?"
Z roku na rok w żużlu mamy do czynienia ze wzrostem kosztów. To fatalna wiadomość dla żużlowców z niższych lig, którzy niewiele zarabiają. Czy wyjściem byłoby odgórne wprowadzenie nakazu jazdy na silnikach GTR, które są znacznie trwalsze?
Gerhard obiecuje, że jego silnik jest w stanie wytrzymać cały sezon bez kosztownych serwisów, a to oznacza dla żużlowca spore oszczędności na przestrzeni kilku miesięcy. Czy w tej sytuacji warto zastanowić się nad odgórnym wprowadzeniem tych jednostek w 2. Lidze Żużlowej, gdzie zarobki są niewielkie?
- Kto poniesie koszty takiego obowiązku? Zawodnicy. Przecież to oni muszą kupić sprzęt - zwraca uwagę Stanisław Burza, jeżdżący trener Speedway Wandy Kraków.
Burza niedawno wziął udział w spotkaniu z Gerhardem, jakie miało miejsce w Koniakowie. Szwajcar na jego oczach rozebrał swój silnik i dokładnie przedstawił każdą z jego części. - Ten silnik ewoluuje. On się różni od pierwszych GTR-ów, jakie można było zobaczyć w ramach żużlowych. Gdyby więcej zawodników po niego sięgało, to ewolucja byłaby jeszcze większa. Osiągi i trwałość na pewno będą wyższe niż wcześniej - dodaje doświadczony żużlowiec.
41-latek na spokojnie podchodzi do zapowiedzi Gerharda, który zachwala wytrzymałość swojego silnika. - Gerhard gwarantuje większą żywotność silnika, ale to jest bardziej informacja dla kibica, niż zawodnika. Bo żużlowiec doskonale wie, że wjedzie dwa razy w szprycę i jakichś piach przedostanie się do motoru, po czym może się okazać, że po trzech biegach silnik musi iść do serwisu. Żużel rządzi się swoimi prawami. Tutaj motocykl nie jeździ w super fajnych warunkach i wytrzyma bez problemu taki dystans, aż przyjdzie czas serwisu. Walcząc, jadąc za zawodnikami, silnik dostaje dużo piachu i kurzu. Nie da się tego zatrzymać - stwierdza.
Burza zwraca też uwagę na to, że jeśli ktoś chciałby przeforsować pomysł jazdy na GTR-ach na najniższym szczeblu rozgrywek, to musiałby wesprzeć finansowo zawodników. - Jak w II lidze nie stać cię na nowy silnik, to sięgasz po używany i czasem ledwo masz na jego remont. Jak w tej sytuacji znaleźć fundusze na zakup nowej jednostki, która kosztuje kilka tysięcy euro? Nie stać nas na to. To kluby musiałyby mieć środki z innego źródła, może federacji, by wprowadzić taki odgórny nakaz - zauważa.
Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że żużlowcy rywalizujący w najniższej lidze startują też poza granicami kraju w szeregu imprez. Mając nadzieję na jak najlepsze wyniki, nie będą tam sięgać po GTR-a, który w tej chwili ustępuje osiągami GM-om.
- Żużlowiec jedzie w II lidze, a za dwa dni startuje w eliminacjach do mistrzostw Europy albo jakimś innym turnieju. Możesz w tych zawodach wyjechać na GTR, ale ufasz bardziej GM-owi. Jeśli coś pójdzie nie tak, to zwalisz winę na silnik i odstawisz go w kąt. Znów wrócisz na GM-a, bo wszyscy na nich jadą. Ciężko to wszystko oddzielić, bo liga nie jest szczelnie zamknięta - mówi Burza.
Wychowanek tarnowskiej Unii sądzi też, że częsta zmiana silników może namieszać w głowie młodzieżowcom, którzy dopiero uczą się żużlowego rzemiosła. - To nie jest łatwy temat. To tak jak z dwuzarówkami. Mamy do czynienia z jakimś ambitnym juniorem, który buduje swoją karierę. Musi wykorzystywać najlepsze silniki, by budować swoją markę i formę. I nagle jednego dnia on jedzie na GM, a potem w młodzieżowej imprezie na dwuzaworówkach. Jaki to ma sens, jak te silniki mają kompletnie inną charakterystykę? A nie zapominajmy, że taki młody zawodnik ciągle się uczy jazdy, musi czuć maszynę, a taka Jawa mu miesza w głowie - stwierdza Burza.
Nadzieją dla popularyzacji silnika GTR jest to, że w najbliższych miesiącach jego osiągi pójdą w górę i zacznie on gwarantować dobre wyniki. Wtedy całe środowisko przekona się do produktu Gerharda. - Zawodnicy z górnej półki, dla których najważniejszy jest wynik, nie patrzą na koszty. Oni zarabiają na tyle duże pieniądze, że nie patrzą na to, by zaoszczędzić tysiąc euro na silniku Gerharda. O oszczędnościach mogą myśleć żużlowcy z niższych lig, którzy jeżdżą gdzieś po Europie, czasem w turniejach indywidualnych w Niemczech czy Danii. Bo czasem to, co się tam zarabia nie wystarcza na remont silników - podsumowuje Burza.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>