Wojciech Ogonowski: Tropem wilka: Niebezpieczna gra z terminarzem. Czy słusznie ryzykujemy? (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Mecz ROW - Wybrzeże. Na zdjęciu Dominik Kossakowski i Lars Skupień
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Mecz ROW - Wybrzeże. Na zdjęciu Dominik Kossakowski i Lars Skupień

Choć nie znamy jeszcze terminarza 1. i 2. Ligi Żużlowej, to znamy daty, kiedy rozgrywane będą mecze. PZM z inauguracją zagrał va banque. Tylko czy było to rozsądne rozwiązanie? Nie mam przekonania.

Tropem wilka to cykl felietonów Wojciecha Ogonowskiego, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Drużyny z drugiej i trzeciej klasy rozgrywkowej sezon zaczną w ostatni weekend marca, czyli tydzień przed PGE Ekstraligą. To sprawia, że głodne emocji środowisko żużlowe z jeszcze większą uwagą śledzić będzie 1. kolejkę, a transmisje telewizyjne można będzie zaplanować na korzystniejsze godziny i ugrać na nich lepsze wyniki, niż w przypadku terminów pokrywających się z PGE Ekstraligą.

Pod kątem marketingowym podjęto więc słuszną decyzję, ale z drugiej strony widzę też pewne zagrożenia. Wiadomo jak bywa z pogodą na przełomie marca i kwietnia. Kapryśna aura może sprawić, że drużyny przystąpią do 1. kolejki z marszu, bez większej liczby treningów, o sparingach nie wspominając. Nie każdy jest Pawłem Hlibem, który kilka lat temu do pierwszego meczu przystąpił bez ani jednego treningu, a zdobył 15 punktów. Niektórzy potrzebują tej jazdy dużo, żeby poczuć się komfortowo na motocyklu.

Ostatni raz inauguracja w marcu miała miejsce dwa lata temu. Do Nice 1. Ligi przystąpiło 11 drużyn, nie chciano dużo jeździć w wakacje, był problem z terminami, więc zaryzykowano z marcem, bo wówczas wypadły święta wielkanocne. Koniec końców nie wypadło to najgorzej, bo tylko jedno spotkanie było przełożone, ale nerwów było sporo, bo drużyny przystępowały do ligi z marszu, bez sparingów i ze znikomą liczbą treningów. Byli zawodnicy, którzy na pierwszy mecz przyjechali po jednym treningu.

Wtedy się udało, teraz być może też się uda. Oby. Niemniej jednak jestem zdania, że ryzyko trzeba minimalizować, a tutaj narażone będzie zdrowie zawodników. Runda zasadnicza to tylko 14 kolejek, a choćby Wielkanoc jest wolna od ligowego ścigania (lany poniedziałek wypada 22 kwietnia). To termin, który kibicom od zawsze kojarzył się z żużlem, a cieszył zwłaszcza tych żyjących na emigracji i wracających w rodzime strony na święta.

Kalendarz Sportu Żużlowego na 2019 rok dostarczył kilka nowości, które przeszły bez echa, a o których warto wspomnieć. Choćby Brązowy Kask po raz pierwszy poprzedzą nie dwa, a trzy turnieje eliminacyjne. Kosmetyczna zmiana, ale na plus, bo dla młodych zawodników im więcej jazdy, tym lepiej. Pod tym względem zmieniły się też Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów, gdzie nie będzie już siedmiu, tylko aż czternaście kolejek fazy eliminacyjnej. Do tego czternaście kolejek w ramach półfinałów i finał. Dla najlepszych w sumie aż 29 turniejów.

Młodzieżowcy mogą się cieszyć, kluby niekoniecznie. Zwłaszcza te mniej zamożne lub niechcące finansować szkolenia. Samo przejechanie eliminacji dla zaliczenia wymogów regulaminowych to koszt ok. 25-30 tysięcy złotych. A jeśli do tego dojdą dobre wyniki, udział w półfinałach, to zapłacić trzeba będzie znacznie więcej. Ale może chociaż niedługo nie będziemy narzekać na brak wartościowych polskich zawodników? Oby!

Wojciech Ogonowski

ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać

Źródło artykułu: