Ostatnie dwa sezony nie były udane dla Petera Kildemanda. Najpierw Duńczyk nie miał łatwego życia w Fogo Unii Leszno, gdzie prześladowały go problemy zdrowotne, co odbijało się na wynikach na torze. W tym roku 29-latek nie popisał się za to w barwach Grupa Azoty Unii Tarnów. Był jednym z gorszych seniorów, notując średnią biegową na poziomie 1,346.
Mimo słabszych wyników, Kildemand po raz kolejny znalazł zatrudnienie w PGE Ekstralidze. W trudnej chwili pomocną dłoń w kierunku żużlowca wyciągnęli działacze Cash Broker Stali Gorzów.
- Tam może się odbudować. To najlepsze miejsce dla niego - przekonuje Marcin Momot, który miał okazję współpracować z Kildemandem w latach jego świetności.
Momot, którego obecnie można spotkać w boksach Antonio Lindbaecka, wierzy w powrót swojego byłego pracodawcy do wysokiej formy. - Peter jeździ dobrze technicznie. Moje osobiste zdanie jest takie, że powinien był wybrać Gorzów już dwa lata temu. Bardzo miło wspominam z nim współpracę. To nadal jest dobry zawodnik. Tylko w jego przypadku lepiej jak ktoś na niego stawia, niż gdy jest zapchajdziurą - ocenił polski mechanik.
Nie brakuje jednak opinii, że Kildemandowi lepiej zrobiłby rok startów w Nice 1.LŻ, gdzie nabrałby pewności siebie i odbudował psychicznie po gorszych latach. - Wole się na ten temat nie wypowiadać, bo już ze sobą nie współpracujemy. To moje prywatne odczucie i akurat ja uważam, że dla niego Gorzów będzie dobrym ruchem - podsumował Momot.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje