Jedna transza miała załatwić temat, a Szczepaniak wciąż czeka na pieniądze z Krakowa. Kwoty mogą zawrócić w głowie
Pod koniec listopada prezes Speedway Wandy Kraków zapewniał nas, że w niedługim czasie postara się spłacić wszystkie zobowiązania wobec Mateusza Szczepaniaka, który ścigał się w barwach jego klubu w sezonie 2017. Obietnicy nie dotrzymał.
Zawodnik ROW-u Rybnik próbował jakiś czas temu interweniować w swojej sprawie w PZM. Tam odbił się od ściany. - Od roku wydzwaniam do "centrali", ale ciężko uzyskać od nich jakieś informacje. Kiedy Wanda otrzymała licencję na starty w lidze też nie dowiedziałem się na jakiej podstawie - tłumaczy.
Największy problem stanowią zaległości wynikające z umów sponsorskich. Żużlowiec nie chce zdradzać dokładnych sum, ale miejsca przed przecinkiem są w stanie zrobić wrażenie na zwykłym zjadaczu chleba. - Raczej nie tylko. Dla mnie także nie są to małe pieniądze. Kwoty są pięciocyfrowe, prawie sześcio. Jeśli chodzi o należności z tytułu kontraktu głównego, tutaj nie ma palącego problemu. Został on praktycznie spłacony w całości. Do rozliczenia jest jakaś końcówka - zaznacza.
Casus Szczepaniak nie jest wyjątkowy. Na jednym koniu z byłym kapitanem Speedway Wandy jedzie jeszcze co najmniej kilku innych zawodników. Całkiem niedawno o problemach ze skontaktowanie się z prezesem Sadzikowskim opowiadał np. Victor Palovaara. To co różni Mateusza od reszty kolegów to, to, że jest jednym z nielicznych żużlowców, który nie chowa się po kątach i nie boi się mówić głośno o tym co spotkało go w Krakowie. Walczy o swoje, ale nie idzie z nikim na wojnę.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Piąte zwycięstwo z rzędu. Manchester United w kolejnej rundzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>