Wanda wychodzi na prostą. Jedna transza załatwi problem Szczepaniaka

 / Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski
/ Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski

Mateusz Szczepaniak wciąż czeka na swoje zarobione pieniądze jeszcze z czasów jazdy w barwach Speedway Wandy Kraków. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że żużlowiec występował w tym klubie w sezonie 2017.

Kłopoty finansowe Wandy Kraków są w środowisku powszechnie znane. Generalnie jest to sprawa stara jak świat. Zła fama ciągnie się za klubem od ładnych paru sezonów. Większość zawodników związanych w przeszłości z tym zespołem nabiera wody w usta i nie chce rozmawiać o tym czego doświadczyli w Krakowie.

Na szczerość zdecydował się za to ostatnio Mateusz Szczepaniak, członek drużyny Wandy z 2017 roku. W wywiadzie dla naszego portalu powiedział wprost. - To dalej trwa i się ciągnie. Aczkolwiek, w ostatnich dwóch-trzech tygodniach kontakt z prezesem krakowskiego klubu jest lepszy. Trochę ten dług zmalał. Jest jakiś progres - oznajmił.

- Nie uciekamy od problemów i otwarcie mówimy, że poprzednie lata narobiły nam trochę szkód finansowych, z czym zmagamy się do teraz. W innych ośrodkach jest podobnie, ale nie mówi się o tym głośno. Ale czy tak naprawdę Mateusz krzyczy w mediach jacy to jesteśmy źli? W pewnym momencie udzielił po prostu jednego, dwóch wywiadów i nakreślił w nich, że w Wandzie jest niewesoło - odpowiada prezes Speedway Wandy Kraków Paweł Sadzikowski.

Klub z Krakowa za sezony rozrzutności zapłacił najwyższą cenę w minionych rozgrywkach. Spadł z hukiem do 2. Ligi Żużlowej i wrócił praktycznie do punktu wyjścia. Jedyna różnica jest taka, że nie zaczyna od zera, a przecież można by było wzorem innych ośrodków zamknąć zadłużony klub i otworzyć na jego zgliszczach nowy.

- Od kilku lat staramy się być honorowi. Spłacamy regularnie naszych zawodników. Zaległości zostało już naprawdę niedużo. Jeśli chodzi o Mateusza Szczepaniaka, to myślę, że skończy się na jednej transzy i sprawa będzie załatwiona. Mam tylko nadzieję, że Mateusz nie jest zawiedziony, że trwa to tak długo. Gdy z nim ostatnio dyskutowałem, dało się odczuć z jego strony zadowolenie z powodu miarowych przelewów - twierdzi.

Prezesowi zarzucano także, że niezwykle trudno się do niego dodzwonić i uzyskać jakiekolwiek informacje. - Nie ma takiego tematu. Z Mateuszem np. jesteśmy często na łączach. Przynajmniej raz na tydzień, czasem dwa razy kontaktujemy się ze sobą. Mateusz jest na bieżąco powiadamiany o tym jak wygląda sytuacja i kiedy może się spodziewać pieniążków na prywatnym koncie bankowym - ucina temat działacz.

Oprócz całkowitego rozliczenia się z wierzycielami i wyczyszczenia spraw finansowych, celem nadrzędnym dla zarządu Wandy jest obecnie odbudowanie zaufania wśród zawodników. Dlatego nutkę optymizmu mogą wlać kolejne słowa płynące z ust szefa spadkowicza z Nice 1.LŻ. - Powoli wychodzimy na prostą i wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. - kończy Sadzikowski.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje

Źródło artykułu: