- Sprzedaliśmy już około 1000 karnetów. Początek był znakomity, ale później ze względu na zawirowania wokół Stali Rzeszów wszystko przystopowało - mówi nam prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii Radosław Strzelczyk. - Duża liczba kibiców kupuje karnety i nie pyta, ile będzie meczów. Widać, że traktują to jako wsparcie dla klubu. Nie brakuje jednak osób, które chcą wiedzieć, co wydarzy się, jeśli spotkań będzie mniej i czy dostaną coś w zamian - dodaje.
Ostrovia nie jest jedynym klubem, który dostaje takie pytania od kibiców. Podobnie sytuacja wygląda w innych ośrodkach. Były marketing manager Stali Gorzów Jacek Gumowski nie ma wątpliwości, że kluby nie powinny czekać na wyniki konkursu na dziką kartę i już teraz wysłać jasny komunikat w kierunku kibiców. - Na miejscu działaczy zapewniłbym fanów, że mniejsza liczba meczów zostanie jakoś zrekompensowana. Zawsze trzeba być frontem do klienta - podkreśla.
- Wcale nie jest powiedziane, że kluby muszą oddawać kibicom pieniądze za to jedno spotkanie. To byłoby zresztą bardzo kłopotliwe zarówno pod względem logistycznym jak i księgowym. Raczej nie szedłbym w tym kierunku. Można jednak wpuścić karnetowiczów na dodatkową imprezę lub przygotować dla nich klubowy gadżet. Wtedy nikt nie powinien narzekać - dodaje.
Dokładnie taki plan mają działacze Ostrovii. - Czekamy za ostatecznymi decyzjami. Kiedy one już zapadną, to na pewno coś zaproponujemy - zapewnia prezes Strzelczyk. - Raczej nie pójdziemy w kierunku zwrotu pieniędzy. Mamy inny pomysł. Będziemy chcieli dać coś naszym kibicom. Nie wykluczamy, że będzie to dodatkowa darmowa impreza lub wejściówka na fazę play-off, o ile do niej awansujemy. Na pewno wymyślimy coś, co zadowoli fanów - podkreśla.
W całej tej sytuacji do klubów z pierwszej ligi trudno mieć pretensje. Jak najszybsze uruchomienie sprzedaży karnetów było w interesie działaczy. - Kluby nie mogły zrobić nic inaczej. Karnety to olbrzymi zastrzyk dla budżetu. Pieniądze z ich sprzedaży często służą pokryciu wynagrodzeń dla żużlowców, które przed sezonem są wypłacane w transzach. Sprzedaż trzeba uruchomić jak najszybciej i koniecznie przed świętami, bo to ten najbardziej gorący okres - przekonuje Jacek Gumowski.
- Na miejscu działaczy zadbałbym teraz również o odpowiedni przekaz. Ostatnio głośna jest nie tylko sytuacja Stali Rzeszów, ale także Wisły Kraków. Transparentność powinna być w tej chwili priorytetem dla wszystkich działaczy. Kibice na pewno nie stracą zaufania do swoich klubów, ale uważam, że trzeba ich utwierdzać w przekonaniu, że w danym ośrodku wszystko jest w porządku. Skoro coś wydarzyło się w innym mieście, to zawsze pojawia się pytanie, jak będzie u nas - podsumowuje były marketing manager Stali.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać
Runda zasadnicza 12 kolejek
Ćwierćfinał 1 z Czytaj całość