Porsing: Przeraża mnie to, co mówi prezes Nawrocki. Niech zostawi Stal i żużel w spokoju

Newspix / Paweł Wilczyński Cyfrasport / Nicklas Porsing.
Newspix / Paweł Wilczyński Cyfrasport / Nicklas Porsing.

Nicklas Porsing był pierwszym zawodnikiem, który złamał zmowę milczenia w Stali Rzeszów. Po wygaśnięciu kontraktu powiedział, że klub jest mu winny pieniądze. Teraz wyraża nadzieję, że prezes Ireneusz Nawrocki zostawi Stal w spokoju.

- Gdy tylko wygasł mój kontrakt, opowiedziałem o tym, co działo się w klubie (TUTAJ) - mówi nam Nicklas Porsing, były zawodnik Stali Rzeszów, obecnie Wilków Krosno. - Mówiłem o zdarzeniach, których byłem świadkiem i takich, których byłem pewien na sto procent. Wierzę, że większość kibiców mi uwierzyła. Nie zmienia to faktu, że pieniędzy zarobionych w Stali wciąż nie odzyskałem.

Sprawa długów Porsinga zajmuje się PZM. - Panowie Nawrocki i Janik wiele razy zapewniali mnie, że dostanę swoje pieniądze, ale nic się nie działo - opowiada dalej zawodnik. - W końcu uznałem, iż nie ma innej opcji, jak pozwać ich za niezapłacone faktury. W PZM, z pomocą mojego prawnika i księgowego, szybko ustalili, iż klub kierowany przez pana Nawrockiego jest mi winny 50 tysięcy złotych. Tylko prezes Stali twierdzi inaczej. Odpowiedział mojemu prawnikowi, że nie ma wobec mnie żadnego długu. Poprosiliśmy o dowody na piśmie. Oczywiście pan Nawrocki ich nie ma.

- Mój prawnik już podjął stosowne kroki, walczymy o odzyskanie moich pieniędzy - komentuje Porsing. - Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek cokolwiek dostanę. Megainvest, firma Nawrockiego, nie wydaje się stabilna finansowo. Sądzę, że nawet zajęcie konta nie będzie oznaczało sukcesu. Biuro rzeszowskiego klubu też jest jak miasto-widmo. Tam się nic nie dzieje i nikt niczego nie potrafi wyjaśnić. Jedynym objawem tego, że Stal żyje, są słowa pana Nawrockiego w mediach. To, co on mówi, coraz bardziej mnie przeraża. Nie rozumiem, jak on może wciąż wprowadzać innych w błąd.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Olbrzymia przewaga lidera kierowców. "Nie chce popełnić żadnego błędu"

- Najgorsze jest to, że prezes zdaje się wierzyć w to, że on będzie mógł kontynuować działalność, że ludzie jeszcze mu uwierzą - kontynuuje duński żużlowiec. - Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi i na czym ten pan opiera swoje nadzieje. Przecież nie zapłacił też innych długów. Jedną godną podziwu rzeczą, jaka dzieje się w przypadku Stali to desperacka walka kibiców, by utrzymać klub przy życiu.

- Chciałem zapewnić, że dla mnie hasło Make Stal Rzeszów Great Again (widnieje ono na klubowym Facebooku - dop. aut.) naprawdę wiele znaczy. Walczyłem i walczę, by wcielić je w życie. Wcześniej robiłem to na torze, teraz dochodząc prawdy, bo budowanie coraz wyższego długu nie jest wspaniałe. Dodatkowo dla zawodników to nie jest łatwa sytuacja. Wyobraź sobie, że idziesz do pracy, a nie dostajesz wynagrodzenia.

- Osobiście mam nadzieję, że prezes Nawrocki opuści klub i na zawsze zostawi żużel w spokoju. Mam też nadzieję, że pewnego dnia pojawi się biznesmen, który podejdzie do Stali ze zdrowym rozsądkiem i uczyni ten klub na powrót wspaniałym - kończy Porsing.

Źródło artykułu: