W minionym sezonie żużlowcy Stali Rzeszów awansowali do Nice 1.LŻ, ale bardzo szybko okazało się, że w drużynie budowanej na rok 2019 zabraknie miejsca dla Nicklasa Porsinga. Duńczyk rozgląda się za nowym pracodawcą, a jego decyzja może być związana z zaległościami finansowymi "Żurawi".
25-latek postanowił ostrzec swoich rodaków przed podpisywaniem kontraktów w klubie rządzonym przez Ireneusza Nawrockiego. Na specjalnie utworzonej grupie na Facebooku zamieścił bardzo ostry wpis.
- Czekam na pieniądze z ostatnich trzech sezonów, a w szczególności za te zarobione w tym roku. Zostałem też oszukany, jeśli chodzi o wysokość pensji, bo zmuszano mnie do podpisywania fałszywych dokumentów i nadużywano mojego zaufania! - grzmi duński żużlowiec.
Porsing nie ukrywa, że wielokrotnie został wprowadzony w błąd przez działaczy. - To było morze fałszywych obietnic. Pokazywano mi nieprawdziwe potwierdzenia przelewów bankowych, a w tym samym czasie nadal czekałem na zarobione pieniądze. I nigdy ich nie dostałem! - dodaje.
Zawodnik z Danii nadal nie jest rozliczony z klubem za miniony sezon. - Nadal czekam na swoje wynagrodzenie, podczas gdy 35 proc. faktur jest sprzed czterech miesięcy. Do tego prezes klubu twierdzi, że należy mi się tylko 25 proc. należnej kwoty. Wielokrotnie wysyłałem mu dokumenty, faktury, skany umów. Połowa mojej pensji jest oparta o umowę sponsorską podpisaną z firmą właściciela klubu. Dlatego wystarczy, że do grudnia wypłaci mi tylko 25 proc. należności, a i tak otrzyma licencję na następny sezon - stwierdza Porsing.
Według informacji Porsinga, w podobnej sytuacji znajdują się też inni żużlowcy. - Niestety, nie jest jedynym, który boryka się z tymi problemami w klubie. Dlatego chciałbym ostrzec i zniechęcić wszystkich Duńczyków do jakiegokolwiek kontaktu z klubem. Dobrze się zastanówcie, jeśli dostaniecie kontrakt ze Stalą Rzeszów na rok 2019 - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji