Jest już przesądzone, że w trakcie marcowych sparingów Jakub Miśkowiak będzie testował silniki należące wcześniej do Grega Hancocka. Junior forBET Włókniarza Częstochowa sprzęt z najwyższej półki dostanie, bo jego wujek Robert Miśkowiak nawiązał współpracę z Rafałem Hajem, menedżerem 4-krotnego mistrza świata.
- Wiemy, że Rafał się mocno włączył, był u nas z Robertem na imprezie Andrzejkowej - mówi nam Michał Świącik, prezes Włókniarza. - My tylko możemy się z tego cieszyć. Inna sprawa, że nawet najlepszy silnik trzeba jeszcze spasować. Nie wiadomo, jak to w przypadku Jakuba zagra. Warto też doprecyzować, że młodzieżowiec będzie miał do dyspozycji nie tylko silniki Hancocka, ale i też z innych źródeł.
Prezes Świącik dodaje, że klub zrobi wszystko, by pomóc Kubie w rozwoju. Gwarantem sukcesu mają być nie tylko silniki Hancocka, ale i osoba trenera Marka Cieślaka. Działacz mówi, że ma on rękę do prowadzenia zawodników, o czym niejednokrotnie przekonywaliśmy się w przeszłości.
Wracając do silników Hancocka, nie sposób obecnie przewidzieć, jak bardzo pomogą one młodemu Miśkowiakowi w rozwoju. Mieliśmy już wiele takich przypadków, że żużlowcy korzystali ze sprzętu używanego przez wyżej notowanych zawodników. Różnie się to jednak kończyło. Czasami kłopot z dopasowaniem był tak wielki, że przewracali się na pierwszym łuku.
Oczywiście można też przytoczyć pozytywne przykłady korzystania z cudzego sprzętu. Jarosław Hampel rok temu jechał w jednym meczu na silniku pożyczonym właśnie od Hancocka i spisał się fenomenalnie.
ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1