Jubileusz wielkiego mistrza. Jerzy Szczakiel obchodzi 70. urodziny!

Newspix / Mieczysław Świderski / Na zdjęciu: Ivan Mauger, Jerzy Szczakiel, Zenon Plech - podium IMŚ 1973 z Chorzowa
Newspix / Mieczysław Świderski / Na zdjęciu: Ivan Mauger, Jerzy Szczakiel, Zenon Plech - podium IMŚ 1973 z Chorzowa

To on przez lata był jedynym Polakiem, który zdobył złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata i został legendą żużla. 28 stycznia Jerzy Szczakiel obchodzi 70. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Swoją karierę zaczynał w opolskim Kolejarzu i jeszcze przez długie lata będzie jego najwybitniejszym wychowankiem. W Opolu uhonorowany został już za życia: w mieście jest rondo jego imienia. To właśnie Jerzy Szczakiel w 1973 roku osiągnął jeden z największych sukcesów w historii polskiego żużla. Został wtedy złotym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata i pokonał legendarnego Ivana Maugera. W Polsce sam został legendą. 28 stycznia obchodzi 70. urodziny.

To, że Szczakiel trafił do żużla, zawdzięcza swojej siostrze Renacie. Pracowała ona jako listonoszka i wygrywała organizowane wyścigi kolarskie dla pracowników poczty. Wśród nagród były motocykle. Sześcioletni Szczakiel wtedy miał właśnie pierwszy kontakt z jednośladem. I choć na motocykl musiał korzystać z murka lub kilku cegieł, to nie stanowiło to dla niego przeszkody, by podkraść motor siostrze i jeździć po okolicznych polach.

Miłość do motocykli pozostał ana całe życie. Gdy trafił do szkółki Kolejarza, odbył szkołę życia. - To sport dla twardych i odpornych. Jeśli będziesz miękki, nic na torze nie wskórasz - wspominał w książce z cyklu "Asy żużlowych torów" autorstwa Wiesława Dobruszka. Czynił systematyczne postępy, aż wreszcie trafił do młodzieżowej kadry, a następnie był ważnym ogniwem pierwszej reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia

W 1973 roku był na szczycie. 24-letni wówczas Szczakiel na Stadionie Śląskim w Chorzowie zdobył złoty medal IMŚ. To było jego pięć minut. Tłumy widzów fetowały pierwszy w historii taki sukces reprezentanta Polski. - Pamiętam każdy wyścig, każdy wiraż z tych zawodów. Gdy się kąpałem, podszedł do mnie pewien redaktor i zapytał - jak się czuje mistrz świata? Zamiast odpowiedzieć, zapytałem - czy ja naprawdę jestem mistrzem? - wspominał Szczakiel.

Wtedy nikt nie myślał, że na kolejny trzeba będzie czekać aż 37 lat i triumfu Tomasza Golloba. Teraz czeka na to, by ktoś z Polaków powiększył to grono. - Trochę mnie to już irytuje, ile lat można czekać na złoto. Nasi totalnie rządzą w żużlu i powinni to wreszcie pokazać w IMŚ. To są młode chłopaki, ale już wiedzą o co chodzi w tym sporcie - mówił Szczakiel.

Dobrze rozwijającą się karierę zahamowały kontuzje. W 1979 roku Szczakiel postanowił zakończyć starty na żużlu. Spowodowała to dotkliwa kontuzja kręgosłupa. Podczas jednego z treningów Szczakiel nie opanował motocykla i z ogromną siłą uderzył plecami o nawierzchnię toru w Opolu. Wtedy wiedział, że to już koniec ze ściganiem. Najważniejszy był powrót do pełni zdrowia.

- W moich czasach nie myślało się w ogóle o pieniądzach. Nie było jakiegoś wyboru sprzętu. Dostawało się to, co było. Trzeba było brać i nic nie mówić. Gdyby było inaczej, nazwaliby mnie zawodowcem, co mogło skutkować karą. Kiedyś było piękniej i weselej. Żużel w moich czasach był czymś fenomenalnym - mówił Szczakiel.

Po zakończeniu kariery jest cenionym ekspertem i wzorem do naśladowania dla młodych żużlowców. Ze swojej przygody z żużlem nie żałuje niczego. Na stałe zapisał się w historii polskiego sportu. Jest w Galerii Sław Żużlowej Reprezentacji Polski. Na jego cześć co roku na gali PGE Ekstraligi przyznaje się "Szczakiele". Ma też swoją gwiazdę w Alei Gwiazd Polskiego Sportu we Władysławowie. Kibice o nim pamiętają.

Źródło artykułu: