Wielkiej kasy w żużlu nie ma już od kilku lat. Jeszcze w sezonie 2014 gwiazdy z łatwością przebijały w polskiej lidze granicę 2 milionów złotych. Teraz najwyższe kontrakty klubowe sięgają 1,7-1,8 miliona złotych (chodzi o wypłaty regulaminowe i dodawane do nich przez prezesów kontrakty reklamowe). Dlatego tak bardzo szokuje to, iż Greg Hancock miał w ostatnich rozmowach z klubami wyceniać swoje usługi na 2 miliony złotych płatne ryczałtem.
Wydaje się, że Hancock nie ma jednak większych szans na gwarantowaną umowę na dwie bańki. Chyba nawet szukający lidera Speed Car Motor Lublin nie da mu takiej kasy. Przypomnijmy, że rok temu Greg dostał 1,5 miliona złotych w Stali Rzeszów płatne w trzech transzach. Ktoś powie dużo, ale ten sam Hancock w sezonie 2012 dostał blisko 2,8 miliona w Azotach Tauron Tarnów. Prawie milion wykładał mu za reklamę na kevlarze Tauron. Hancock w ramach umowy pojechał zresztą na sponsorowany przez koncern finał Tour de Pologne i wręczał nagrody najlepszym kolarzom.
Hancock chce kontraktu na poziomie 2 milionów złotych
Hancock otwiera top5 najlepszych żużlowych kontraktów w Ekstralidze. Na miejscu czwartym mamy z kolei Jasona Crumpa, który po wicemistrzostwie w 2009 roku zamienił Betard WTS Wrocław na PGE Marmę Rzeszów. Na papierze dostał 200 tysięcy euro za podpis, 2000 za punkt i 3500 za przyjazd na mecz, co miało dać 2,8 miliona na rok. Ostatecznie do kieszeni Australijczyka nie trafiły aż tak wielkie pieniądze, bo zawodził na torze i zanotował słaby sezon.
ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie
Miejsce trzecie to Tomasz Gollob i kontrakt na sezon 2014 w Unibaxie Toruń. Tomasz, przychodząc do Unibaksu, podpisał umowę na dwa lata za 4,8 miliona złotych. Wychodziło 2,4 na sezon, ale w drugim roku Gollob dostał ekstra dodatki za tzw. gotowość treningową. Miliarderowi Romanowi Karkosikowi zależało, żeby żużlowiec nie złapał kontuzji, więc otrzymał odszkodowanie za rezygnację z ligi szwedzkiej i z Grand Prix. Kontrakt na 2,4 urósł nagle do 3 milionów. Na konto żużlowca mogło trafić niego mniej, bo raz czy dwa zrezygnował z wypłaty za mecz, uznając, że jechał kiepsko i nie zasłużył.
Druga pozycja na liście rekordowych kontraktów należy do Nickiego Pedersena. Duńczyk w sezonie 2008 miał dostać nieco ponad 3 miliony złotych w Złomrexie Włókniarzu Częstochowa. W sumie Nicki podpisał wiele dobrych kontraktów. W PGE Marmie Rzeszów także zarabiał grubo ponad 2 miliony. Wracając jednak do 2008 roku, warto dodać, iż łączne dochody Pedersena w tamtym okresie przekroczyły 7 milionów. Zawodnik był w tamtym czasie najlepszy na świecie i czerpał z tego pełnymi garściami. Miał podpisanych kilka dobrych kontraktów reklamowych.
Kontraktowy rekord należy do Golloba, który w 2011 roku, po złotym medalu zdobytym w Grand Prix, dostał w Stali umowę na 3,2 miliona złotych (ligowa gaża plus załatwiony przez Stal sponsor). Gorzowianie musieli wspiąć się na wyżyny, bo już wtedy Tomasza kusił Karkosik. W sumie Gollob w trakcie swojej kariery wiele razy bił rekordy. W 2004 roku, zamieniając Polonię Bydgoszcz na Unię Tarnów, przebił milion. Potem, co sezon, stawka rosła. Gollob nawet u schyłku kariery, startując w MRGARDEN GKM-ie Grudziądz kasował bańkę za sezon.
Czytaj także: Ostafiński: Zmowa płacowa mechaników