10 years challenge: Chris Holder - król Motoareny wyleciał z Grand Prix, ale odzyskał radość z życia

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Chris Holder podczas rundy GP w Toruniu
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Chris Holder podczas rundy GP w Toruniu

Jedni spisali go na straty, inni wciąż nerwowo wyczekują na przebudzenie. Chris Holder miewał w swojej karierze, jak każdy sportowiec, wzloty i upadki. Przyszedł już najwyższy czas na stabilizację oraz powrót do formy sprzed lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Anioł z krwi i kości. Na próżno szukać w PGE Ekstralidze żużlowca, który zadomowił się w jednym klubie na dłużej, niż 10 lat. Jak wiadomo, wierność klubowym barwom w dzisiejszych, żużlowych czasach jest rzadko spotykana. Poza nią Holderowi nie brakuje też talentu, woli walki i ambicji. Jeden medal Indywidualnych Mistrzostw Świata z pewnością mu nie wystarczy, a do ewentualnego zdobycia kolejnego krążka najpierw będzie musiał stać się kolejny raz uczestnikiem cyklu Speedway Grand Prix. Przed zawodnikiem długa droga i ciężka walka o powrót na właściwy tor.

Na polskich torach zadebiutował w 2007 roku w barwach Atlasu Wrocław, zdobywając z drużyną brązowy medal DMP. Rok ten przyniósł mu również srebrny krążek indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Kariera Kangura szybko nabrała zawrotnego tempa. W 2008 roku jego sympatycy cieszyli się z hat-tricka. Chris Holder w barwach  został drużynowym mistrzem Szwecji, w Anglii sięgnął po złoty medal z , a w Polsce stanął na najwyższym stopniu podium z Unibaxem Toruń. Na dokładkę, jakby komuś było mało, zdobył drugi, srebrny medal mistrzostw świata juniorów.

Czytaj także: Kto przejmie opaskę po Przedpełskim? Holder naturalnym kandydatem

2009 - Halo, Speedway Grand Prix? To Ja, Chris Holder.

18 września 2009 roku na torze w Coventry wywalczył prawo do startów w cyklu GP i stał się jednym z jego najmłodszych uczestników. Na sukcesy zawodnika w międzynarodowych rozgrywkach nie trzeba było długo czekać. 10 lipca 2010 roku zajął pierwsze miejsce w Grand Prix Wielkiej Brytanii. W Cardiff zostawił w tyle m.in. Jason Crumpa, Jarosława Hampela czy Tomasza Golloba. Australijczyk nie zwalniał tempa. W kolejnych latach zdobywając miejsca na podium m.in. w Goeteborgu i Kopenhadze, przygotowywał mentalnie kibiców na zdobycie najwyższego tytułu z możliwych.

ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia

6 października 2012 roku w Toruniu został Indywidualnym Mistrzem Świata.
Nie oddał również korony króla Australii. Został mistrzem swojego rodzimego kontynentu trzeci raz z rzędu. Rok później nie było już jednak tak kolorowo. 5 lipca 2013 roku w ostatnim biegu meczu ligowego Elite League pomiędzy Coventry Bees a Poole Pirates, Chris Holder upadł na tor. W rezultacie doznał najcięższej kontuzji w karierze. Żużlowiec miał uraz przedramienia, złamaną miednicę oraz zmiażdżoną piętę. Koszmarny upadek zakończył jego kolejny udany sezon i uniemożliwił mu dalszą walkę o obronę tytułu mistrza świata.

2019 Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany

Od zdobycia tytułu mistrza świata minęło 7 lat. Po drodze Chris zmagał się nie tylko z problemami sprzętowymi, ale również z zawirowaniami w życiu prywatnym. W 2015 roku po wypadku Darcy'ego Ward na moment przestał trzymać gaz. Jego przyjaciel mimowolnie zakończył karierę żużlową i walczył o powrót do zdrowia. "TurboTwins" przestało istnieć. Holder zaliczył bardzo słabe występy z toruńskim zespołem w meczach o brązowy medal [20.09.2015 - (3,1*,0,-), 24.09.2015 - (2,1*,0,0,-) ], a zmagania w GP zakończył 24 października w Melbourne jednym z najsłabszych występów w karierze, zdobywając 2 punkty (1,0,1,0,0).

W rezultacie na koniec rozgrywek zajął ostatnią bezpieczną pozycję, gwarantującą utrzymanie w cyklu. Jak wiadomo, sezon sezonowi nierówny, a forma zmienna. W 2016 roku Chris Holder został mianowany królem Motoareny. Przez cały rok cieszył toruńskich kibiców znakomitą jazdą. Średnia domowa 2,600 dała mu 3 miejsce w klasyfikacji PGE Ekstraligi, a drużynie z Torunia srebrny medal DMP.

W kolejnych latach dopadły go problemy z byłą już partnerką, pozyskaniem wizy oraz zawieszeniem startów w lidze angielskiej, które bez wątpienia wpłynęły na jego formę. Sam zawodnik przed rokiem mówił, że czuje się lepiej, schudł jest silniejszy, a w jazdę i przygotowania do sezonu wkłada więcej wysiłku.

Dla Chrisa Holdera będzie to pierwszy sezon od 2010 roku poza cyklem Speedway Grand Prix. Ta ewolucja może usprawnić jego powrót do stabilnej formy. W tym sezonie będzie miał mniej obowiązków torowych, jak i sponsorskich, a co za tym idzie zyska więcej czasu i możliwości do skupienia się na jeździe w polskiej lidze.

Pierwsze skutki wejścia w sezon z lekką głową widać po jego jeździe w mistrzostwach Australii. Żużlowiec nie zimował zbyt długo. 3 stycznia zasmakował rywalizacji z ligowymi rywalami - Maxem Fricke (Betard Sparta Wrocław) i Bradym Kurtzem (Fogo Unia Leszno ). Holder zajął trzecie miejsce i zapewnił sobie start w eliminacjach do Grand Prix 2020.

Pozytywne zmiany zaszły również w życiu prywatnym zawodnika. Australijczyk związał się z Domnique Jade Roberts. Dziewczyna Monstera, jak sam podkreślił pod koniec roku na swoim Instagramie, pokazała mu, jak cieszyć się życiem na całego.

Czytaj także: Dzięki niej Chris Holder wrócił do żywych. Połączył ich... sponsor

Co będzie dalej? Dalej może być już tylko lepiej. Mimo upływu lat, chwil lepszych i gorszych, Holder na Motoarenie nadal potrafi przysporzyć kibiców o zawrót głowy. Jeśli poprawi swoją postawę w meczach wyjazdowych, to Anioły zyskają trzecie mocne ogniwo. Wiele leży w jego rękach, a właściwie wolnej od problemów prywatnych głowie i silnikach. Jego postawa może w znaczący sposób wpłynąć na wyniki drużyny, a co za tym idzie na układ całej tabeli PGE Ekstraligi. Sympatycy Kangura z utęsknieniem będą wyczekiwać na jego powrót do cyklu SGP i trzymać za niego kciuki w tegorocznych eliminacjach.

Źródło artykułu: