Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Robi pan sobie ponownie przerwę od ligowego żużla?
Rafał Dobrucki: Tak. Na razie skupiam się na rodzinie oraz pracy z kadrą narodową juniorów. Te dwa ostatnie sezony we Wrocławiu pochłaniały mnie bardzo mocno. Począwszy od budowy stadionu i całej infrastruktury żużlowej toru do prowadzenia drużyny. Nie ukrywam, że trochę mnie to wyeksploatowało.
[b]
Żużel angażuje człowieka fizycznie, ale bardziej chyba potrzebny jest ten oddech psychiczny od presji, z którą cały czas pracujecie?[/b]
W grudniu uświadomiłem sobie, że jest to już czas, w którym normalnie już rozpoczynałbym okres przygotowawczy z drużyną. Ten czas wolny minął mi bardzo szybko i nie ukrywam, że ucieszyłem się, że nie muszę już rozpoczynać treningów z zespołem. Był czas na odpoczynek i bycie z rodziną. Teraz z kolei już się powoli rozglądam za zajęciem i pierwszymi treningami.
Czyli ciągnie wilka do lasu?
Sezon zapowiada się bardzo ciekawie. Świetnie w PGE Ekstralidze, nie gorzej w Nice 1. LŻ. Myślę, że będzie to fajny rok dla speedwaya. Całkiem od żużla przecież się nie odcinam. Cały czas jestem w tym środowisku. Prowadzę kadrę juniorów.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Może pan potwierdzić, że usłyszymy i zobaczymy pana w roli telewizyjnego eksperta?
Powiem szczerze, że te medialne informacje o tym fakcie poszły trochę za daleko. Owszem, rozmawialiśmy chwilę i padła taka propozycja.
I co pan na to?
Szczerze mówiąc, byłem wówczas zajęty i mocno się nad tą propozycją nie zastanawiałem. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem. Na pewno chciałbym jakieś zawody obejrzeć z trybun, bo przez dwa sezony mi się to nie udało.
Zobacz także: Piotr Pawlicki: Nie wysyłałem zwolnienia. Kadra to duma i zaszczyt
Rozumiem, że kwestie bycia ekspertem czy wspólnego komentowania zawodów żużlowych nie są jeszcze przesądzone?
Nie. Mogę potwierdzić, że mam taką propozycję ze stacji Eleven. Pewnie wrócimy niedługo do rozmów. Pamiętajmy jednak, że to nie jest moje główne zajęcia. Mam na głowie kadrę narodową juniorów i na tej pracy przede wszystkim się skupiam.
Apropos kadry juniorów. Znów została nieco odmłodzona i są w niej nowe twarze...
Mamy utalentowanych młodych chłopaków. Kadra jest rzeczywiście bardzo młoda. Jeśli już szesnastolatkowie do niej trafiają, świadczy to o tym, że szkolenie idzie w dobrą stronę. To cieszy. Jest perspektywa, że rosną młodzi, którzy gonią tych liderów. Co istotne, oni bardzo dobrze dogadują się z tymi doświadczonymi juniorami, co można było zobaczyć podczas obozu w Zakopanem.
W sezonie 2019 będzie tak, że w DMŚJ pojadą ci zawodnicy do 21 lat, a DMEJ obsadzi pan chłopakami do 19 lat?
Do tej pory bywało tak, że wspierałem się w DMEJ góra jednym zawodnikiem bardziej doświadczonym. Zasada była taka, żeby o tytuł Drużynowych Mistrzów Europy Juniorów rywalizowali zawodnicy, którzy są w perspektywie przyszłości na mistrzostwa świata, więc z reguły nominowałem żużlowców do lat 19.
Cele pewnie niezmienne? Obronić to, co Polska wygrywa co roku, a odzyskać to, co straciła w sezonie 2018?
Chcielibyśmy wygrać wszystko, co się da. Będziemy bronić mistrzostwa w DMŚJ. Zależy nam także na odzyskaniu złotego medalu w DMEJ.
Najlepsi juniorzy powalczą w IMŚJ czy może Maksym Drabik, który był mistrzem świata U-21 dwa lata temu czy obrońca tytułu sprzed roku Bartosz Smektała, spróbują pokazać się już na arenie seniorskiej?
Mam już deklarację Bartosza Smektały, że na pewno wystartuje w eliminacjach do IMŚJ, bo chce bronić tytułu. Mam nadzieję, że tutaj w Lesznie uda mi się o tym także porozmawiać z Maksymem Drabikiem.