Dobrze wiemy, jakie błędy popełniliśmy - wypowiedzi po meczu Orzeł Łódź - Kolejarz Rawicz

- Troszkę ci moi za słabo pojechali, liczyłem na więcej - mówił po meczu zawiedziony Henryk Jasek, trener Kolejarza Rawicz. Wśród jego podopiecznych na miarę oczekiwań pojechał jedynie Sebastian Alden. W ekipie gospodarzy szybkiego tego dnia Piotra Dyma wspierał między innymi Maciej Piaszczyński, zdobywca jedenastu punktów.

Marcin Nowaczyk (Kolejarz Rawicz): Miałem dzisiaj dużo defektów, w takim sensie, że sprzęt mi się skończył. Muszę wyremontować. Przy jednym silniku głowica mi się podniosła a drugi stracił całkiem moc. Puściłem mu sprzęgło a on jechał po woli. Nie udało się nic zrobić. Później nie jechałem, chciałem pożyczyć motor od innego zawodnika z drużyny. Będę się starał zrobić sprzęt na następny mecz. W czwartek jedziemy z Miszkolcem i myślę, że będę miał zrobione.

Sebastian Alden (Kolejarz Rawicz): Pierwsze dwa biegi wyszły mi świetnie. Potem zepsułem start. Nie było łatwo dopasować się do tego toru, był trochę śliski. Nie spodziewałem się takiego wyniku. Wiem, że Łódź jest dobrym zespołem, byli od nas lepsi.

Piotr Dziatkowiak (Kolejarz Rawicz): Jechałem cztery biegi, pech mnie nie omijał. W pierwszym biegu źle się przełożyłem, przyjechałem trzeci. W następnym przełożyłem się dobrze i kolega z pierwszego toru z przeciwnej drużyny mnie podpuścił. Ruszył się na starcie, ja pojechałem, nie wytrzymałem nerwowo. Sędzia bardzo długo dzisiaj trzymał nas na starcie. Wiadomo, sprzęgło kosztuje a takie długie nie puszczanie powoduje, że szybko się zużywa. W kolejnym biegu jechałem drugi, ale błąd na ostatnim łuku, pojechałem zbyt wąsko. Przeszedł mnie zawodnik z Łodzi i przyjechałem trzeci. Czwarty mój start to defekt na punktowanej pozycji. Pane złapałem i musiałem zjechać na murawę. Przyjechaliśmy dzisiaj wygrać, ale myślę, że działacze i trener wyciągną z tego wnioski. My, zawodnicy, jesteśmy od jechania i też dobrze wiemy, jakie błędy popełniliśmy. Jak wiadomo - dzisiaj wszystko wiąże się z finansami. Jeżeli kluby są wypłacalne to silniki są remontowane na bieżąco. My dzisiaj jechaliśmy na sklejkach. Wygrywaliśmy u siebie a teraz będzie wszystko pod górkę. Jakoś musimy z tego wybrnąć.

Robert Mikołajczak (Kolejarz Rawicz): Generalnie średnio. Siedem czy sześć punktów w zupełności mnie nie zadowala. Cały czas czegoś szukam. Szkoda tego piętnastego biegu, bo myślałem, że coś stało się z maszyną startową, bo bardzo sędzia długo przytrzymał taśmę. Powiem szczerze, że w pewnym momencie zamknąłem gaz i wtedy taśma poszła do góry. Moja wina, żal mi tego biegu najbardziej ze wszystkich. Jedziemy dalej, chcemy wygrywać mecze u siebie i mam nadzieję, że zrealizujemy ten plan.

Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Troszkę ci moi za słabo pojechali, liczyłem na więcej. Do tego jeszcze tak troszkę pechowo, defekty na punktowanych pozycjach, motory podefektowały Nowaczykowi. Liczyłem, że pojedzie lepiej. Sam Alden meczu nie wygra, nie było drugiego, który by mu dopomógł. Tor ładny, nie ma się czego czepić. Po prostu byli lepsi od nas. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, żeby było lepiej. Bo powinno być lepiej. Teraz mamy mecz z Miszkolcem u siebie i myślę, że zawsze zawodnicy u siebie są mocniejsi. Na pewno nie będzie łatwo, ale myślę, że poradzimy sobie.

Piotr Dym (Orzeł Łódź): Jestem zadowolony, że wygraliśmy mecz. Z mojej postawy też jestem zadowolony, także wszystko grało. Troszeczkę obawiałem się zawodników z Rawicza, bo przyjechali z Aldenem w silnym składzie a my nie mieliśmy Simona Gustafssona, gdzie naprawdę junior jedzie. Bez niego mamy ciężko. Musi być na każdych zawodach i będziemy wtedy wygrywali mecze. Na razie nie myślę o meczu z Opolem. Nastawieni jesteśmy na wygraną, zobaczymy jak będzie.

Mathias Schultz (Orzeł Łódź): Wygraliśmy z drugim w tabeli Rawiczem, bardzo mnie to cieszy. Mój drugi bieg nie wyszedł mi za dobrze. Źle dobrałem przełożenia i nie byłem zbyt szybki. Zajmujemy pierwsze miejsce i mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy jeździć w pierwszej lidze. Mam też nadzieję, że będę mógł zostać w drużynie na kolejny rok.

Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Zawodnicy pojechali na miarę swoich możliwości. Denis miał troszkę pecha, bo w pierwszym biegu jechał na ssaniu, nie wyłączyli go. Jechał jak jechał, musiał później dwa biegi odpocząć. Nie mogłem ryzykować, bo początek meczu nie zapowiadał się wesoło. Później pojechał i zdecydowanie, ładnie wygrał. W czternastym biegu miał upadek, nie za dobrze się czuł i nie można było ryzykować. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze. Mamy taki zespół, że każdy chce jechać i jak ktoś nie może to się zastępują. Rawicz na drugiej pozycji był, ale trzy mecze miał u siebie. Dopiero jak się zacznie runda rewanżowa to wyjdzie prawdziwy obraz drużyn, bo to bonusy, bo niektórzy mieli więcej meczów na wyjeździe. Nie można obecnie patrzeć na tabelę. W czwartek Szwedom nie pasuje, więc pojedziemy w takim składzie jak dzisiaj. Simon otwarcie powiedział, że jeśli nie będzie się czuł pewnie to nie przyjedzie. Jest zawodowcem, mimo młodego wieku i nie chce ryzykować.

Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Początek słaby. Od dłuższego czasu mam problemy ze startem. Sam już nie wiem czy to tkwi w motocyklach czy we mnie. Myślę, że jeśli by to tkwiło we mnie, to raz bym wystartował lepiej a raz gorzej, a wszystkie jak do tej pory są słabe. Muszę odrabiać na dystansie i potem trochę tych punktów brakuje, bo z pewnością lepiej bym się czuł jakby to była dwucyfrówka. Mimo tego, że mój wynik jest trochę słabszy od pozostałych zawodników myślę, że kibice powinni być zadowoleni. Jest w tych biegach dużo walki a to kibice lubią. W moim pierwszym biegu, gdzie dopiero na ostatnim wirażu udało mi się wyprzedzić zawodnika starałem się przez cztery kółka. Ale ten tor w początkowej fazie zawodów był bardzo suchy. Nie było się o co oprzeć. Szukałem przy krawężniku, potem przy płocie. Dopiero jak opierałem się prawie o płot chwyciłem przyczepność i udało mi się wyprzedzić na ostatnim łuku. W biegu ósmym powtórzyła się historia z biegu pierwszego. Słabo wystartowałem i próbowałem szukać tej ścieżki, którą można wyprzedzić. Udało mi się ją znaleźć dopiero przy płocie. Na trzecim okrążeniu wyprzedziłem jednego zawodnika, na czwartym następnego. Z pewnością mogło się to podobać, bo było zarówno niebezpieczne jak i widowiskowe.

Maciej Piaszczyński (Orzeł Łódź): W pierwszym biegu sprzęgło ciągło i przegrałem start. Później to zero niepotrzebne a potem już było dobrze. Po tym biegu zmieniłem motor. U nas na torze jesteśmy mocni, zobaczymy jak będzie na wyjazdach. Wiadomo, w Rawiczu będzie ciężko. Na początku jeden, drugi bieg i koledzy już odrabiali, ale u nas wszyscy pojechali równo jak zawsze. Widać, że jak jedziemy na 5:1 to zawodnik się ogląda, jedziemy parowo. W niektórych klubach tak się nie jeździ i punkty uciekają. Dzisiaj nie raz chłopacy jechali parowo i te punkty bardzo się przydały.

Komentarze (0)