"Informuję, że Miasto Zielona Góra deklaruje chęć współpracy z Zielonogórskim Klubem Żużlowym na partnerskich zasadach. Przypominamy, że stosowna uchwała Rady Miasta została już podjęta. Jesteśmy przygotowani do zakupu udziałów w spółce ZKŻ SSA" - napisał w oświadczeniu Janusz Kubicki.
"Partnerskie zasady" to w tym wypadku równy podział udziałów w klubie między wszystkie strony (Robert Dowhan, Zdzisław Tymczyszyn, Stanisław Bieńkowski, miasto). Adam Goliński na ostatnim walnym zaproponował, by miasto po dokapitalizowaniu dostało 24,75 procent akcji - tyle samo co pozostali trzej udziałowcy (teraz mają po 33 procent). 1 procent zostałby w rękach stowarzyszenia. Na 24,75 nie było jednak zgody.
Zobacz także: Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Pozwólcie miastu wejść w akcjonariat. Tu chodzi o sporą kasę (felieton)
"Przekazując milionowe wsparcie do klubu gwarantujemy bezpieczeństwo i płynność finansową spółki. Tym samym jako Miasto Zielona Góra chcemy mieć takie samo prawo do udziałów jak pozostali właściciele. Apelujemy do udziałowców klubu o profesjonalne podejście do tematu zabezpieczenia finansowego spółki. Liczymy na udaną współpracę" - czytamy w oświadczeniu.
- Proszę sobie wyobrazić, że przychodzi ktoś inny, nie miasto, i mówi, że zainwestuje 3 miliony rocznie w klub. Gdyby doszło do takiej sytuacji, to z rachunków wynika, iż taka osoba musiałaby dostać co najmniej 60 procent akcji. W przypadku miasta z rachunków wynika, że ten udziałowiec powinien dostać za włożenie miliona 38 procent. Tak naprawdę zapominamy o tej nadwyżce i mówimy, że dostanie jedną czwartą, czyli 24 procent. To jest poniżej pewnych wartości. Naprawdę idziemy wszystkim akcjonariuszom na rękę - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Adam Goliński.
W budżecie zielonogórskiego klubu dalej brakuje 1,5 miliona złotych. Jeśli nic się nie zmieni, Falubaz może nawet stracić jedną z gwiazd.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1
[/color]