Władysław Komarnicki zazdrości Falubazowi. Chodzi o Stanisława Bieńkowskiego i propozycję miasta

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz

Falubaz ma problem. W budżecie brakuje 1,5 miliona złotych. Pieniądze by się znalazły, gdyby do spółki weszło miasto, ale na to nie zgadzają się panowie Dowhan i Tymczyszyn. - Trochę Falubazowi zazdroszczę – komentuje Władysław Komarnicki.

22 lutego z ust prezesa Falubazu padła propozycja, by miasto po dokapitalizowaniu klubu dostało 24,75 procent akcji. Tyle samo mieliby mieć Robert Dowhan, Zdzisław Tymczyszyn i Stanisław Bieńkowski (teraz mają po 33 procent). 1 procent zostałby w rękach stowarzyszenia. Na 24,75 nie było jednak zgody dwóch pierwszych. Adam Goliński uważa, że panowie nie chcą wykładać pieniędzy, ale chcą przy tym zachować władzę w klubie.

Całej sytuacji z uwagą przygląda się Władysław Komarnicki. Były prezes Stali Gorzów jest zdziwiony biegiem wydarzeń w Zielonej Górze. - Propozycja polegająca na wejściu miasta jest mądra i racjonalna - komentuje w rozmowie z naszym portalem. - Podejrzewam, że w wielu innych ośrodkach kibice marzyliby o tym, żeby miasto weszło do ich klubu. Przecież to jest gwarancja stabilności. Modelowym przykładem jest GKM Grudziądz, który dzięki zaangażowaniu władz miasta od kilku sezonów z powodzeniem ściga się w PGE Ekstralidze. Decyzji dwóch akcjonariuszy Falubazu nie chcę jednak komentować - dodaje Komarnicki.

Prezes honorowy Stali nie ukrywa, że w tym przypadku zazdrości Falubazowi. - Gdyby prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki zechciał wejść udziałami do Stali Gorzów, to zapewniam, że wszyscy biliby brawo. Nikt nie byłby przeciwny, bo miasto jest gwarantem stabilności i nigdy nie pozwoli, żeby klub będący jego wizytówką upadł. Rozumiem prezydenta Zielonej Góry, że chce wyłożyć pieniądze, ale jednocześnie mieć wpływ na to, co się dzieje. Tak jest w każdym normalnym biznesie - tłumaczy.

ZOBACZ WIDEO Kapitalny mecz Polaków z Napoli! Milik i Zieliński strzelali Parmie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komarnicki podkreśla również, że zielonogórskie środowisko żużlowe powinno być wdzięczne Stanisławowi Bieńkowskiemu. Jego zdaniem bez wsparcia biznesmena Falubaz nie byłby w stanie przeprowadzić tak spektakularnej kampanii transferowej, dzięki której znowu jest jednym z faworytów ligi.

- Stanisław Bieńkowskiego znam od wielu lat. To człowiek, który osiągnął ogromny sukces w biznesie. Zawsze podziwiałem jego zacięcie. Zazdrościłem również Zielonej Górze menedżera i przedsiębiorcy, który swoimi pieniędzmi potrafi się podzielić. Za wsparcie dla Stelmetu i Falubazu należy mu się szacunek - podsumowuje Komarnicki.

Źródło artykułu: