PGE Ekstraliga: Stal - Motor: Bombonierka dla Karczmarza, rowery od Holdera, jazda do tyłu Kildemanda (noty).

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Peter Kildemand na prowadzeniu.
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Peter Kildemand na prowadzeniu.

truly.work Stal Gorzów wygrała ze Speed Car Motorem Lublin 49:41. Sukces rodził się w potwornych bólach i męczarniach. Mimo zwycięstwa, za spotkanie z beniaminkiem PGE Ekstraligi przyznaliśmy gospodarzom dwie oceny niedostateczne.

[b]

Noty Speed Car Motoru Lublin[/b]

Mikkel Michelsen 4+. Dokonał rzeczy wręcz niespotykanej w Gorzowie. Urwał "oczko" i pozbawił kompletu absolutnego króla miejscowego toru Bartosza Zmarzlika. Uczynił to w znakomitym stylu, odstawiając wicemistrza świata o pół prostej. W meczu wyjazdowym nie zanotował "zerówki" i z bonusami wywalczył dwucyfrówkę. Na pewno więcej niż solidny występ. Być może dobrze zrobiło mu odseparowanie od Dawida Lamparta, z którym przy okazji pierwszego w meczu w Lublinie kiepsko się rozumieli w parze.

Robert Lambert 4. Jak na zawodnika, który dopiero poznaje ekstraligowe obiekty trzeba przyznać, że szybko się uczy. Dobrze uzupełniali się z Michelsenem. Kiedy jeden zaprezentował się słabiej, drugi momentalnie przejmował na siebie ciężar zdobywania punktów. Nie przegrali żadnego biegu drużynowo.

Czytaj także: Władysław Komarnicki załamany Kasprzakiem i Kildemandem

Dawid Lampart 3+. Dożyliśmy czasów, gdy starszy Lampart prowadzi parę w PGE Ekstralidze. Wraz z pierwszym spotkaniem wyjazdowym wrócił typowy Dawid. Trochę cyferek, parę literek. Tych pierwszych powinno być więcej. W trzecim starcie na drugim łuku wpadł w koleinę, gdy razem z Pawłem Miesiącem wieźli na podwójnym prowadzeniu Zmarzlika. W powtórce zrobiło się 2-4. Punkt zwrotny meczu. Chyba jednak pokrzywdzony w 14. biegu przez sędziego sędziego. Powtórki do końca nie rozwiewają wątpliwości, ale wydaje się, że to Karczmarz, a nie Dawid dotyka pierwszy taśmy.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

Paweł Miesiąc 2. Ktoś kiedyś powiedział, że PGE Ekstraliga jest jak jazda kolejką górską. Raz w górę, raz w dół. No i Miesiąc dobitnie się o tym przekonał. Bohater potyczki z MRGARGEN GKM-em tym razem nie miał tak łatwo jak na własnym śmieciach. W pierwszej serii próbował, co prawda włączyć tryb "mijanka", ale przygotowanie toru nie ułatwiało mu roboty. Zdradził, że nie katował silników, które ma odłożone na domowy obiekt więc powrót po wielu latach do Gorzowa potraktował po trosze testowo.

Andreas Jonsson - 3. Kapitan nie zostawił drużyny w potrzebie. Wystąpił w meczu mimo, że po upadku w niedzielę nie był jeszcze w pełni sił. Chciał jednak pomóc kolegom. Tor nie był w najlepszym stanie i widać, że męczył się okrutnie. Na drugim wirażu znajdowało się parę zdradliwych kolein, po których zawodników tyrpało jak na corridzie. Z nie do końca sprawną ręką  Jonsson jest za swoje sześć punktów rozgrzeszony. W optymalnej formie z pewnością oberwałoby się Szwedowi mocniej.

Wiktor Lampart 4. Zrobił to co do niego należało. Wygrał bieg juniorski i dał kolegom sygnał do ataku, pokazując, że Stal będzie tego wieczora do ugryzienia. Był zobligowany przywieźć punkt więcej, ale popełnił błąd. A jak olbrzymi niech świadczy fakt, że minął go poruszający się w żółwim tempie Kildemand.

Wiktor Trofimow jr 4. Nie odstawił fuchy. Drugie z rzędu konkretne spotkanie w jego wykonaniu. Miał patent na rewelacyjnego dnia Karczmarza. Młodzieżowiec gospodarzy aż trzy razy musiał oglądać plecy Trofimowa.

Noty truly.work Stali Gorzów

Bartosz Zmarzlik - 5. Pan kapitan otarł się o perfekcję. Pojechał z rezerwy taktycznej i jak przystało na piastowaną funkcję wyciągnął drużynę z bagna. Stracił jedno oczko w pierwszej fazie zawodów na rzecz diabelsko szybkiego Michelsena. Musi doszlifować moment startowy, bo u progu sezonu, to jego główny mankament.

Peter Kildemand 1. Tragedia. Jedzie do tyłu. Zdaje się, że pożyczył rowery od braci Holderów. Daleko po ostatnim meczu Australijczyków w Zielonej Górze nie miały. Przykro się to ogląda. Myśleliśmy, że w ubiegłym sezonie widzieliśmy najgorszą wersję Kildemanda. Myliliśmy się. Ten dół póki co nie ma końca. Fatalnie spod taśmy, wolno na dystansie. Punkt przy swoim nazwisku zapisał tylko dzięki pomyłce Wiktora Lamparta. Być może faktycznie, tak jak mówi prezes Komarnicki jedynym ratunkiem dla Duńczyka jest zejście niżej i próba odbudowania się w Nice 1 LŻ.

Szymon Woźniak 5. Solidna firma. Druga najlepsza strzelba zespołu obok Zmarzlika.  Cichy zabójca, bez spektakularnych akcji zrobił swoje. Trener Chomski musi, co wieczór dziękować Najwyższemu za to, że chociaż Woźniak trzyma poziom.

Anders Thomsen 4. Po słabym początku pojawiły się komentarze, że kapitalny występ w Częstochowie był jednorazowym wyskokiem i teraz widzimy prawdziwy obraz duńskiego debiutanta. Błyskawiczne zastępstwo już w drugiej serii podziałało na niego mobilizująco. Dłuższa przerwa skłoniła do przemyśleń i w końcu wystrzelił, kiedy drużyna tego najbardziej potrzebowała. Na koniec pokazał jakie drzemią w nim olbrzymie możliwości.

Krzysztof Kasprzak 1. Stal jedzie na razie bez trzeciego lidera, którym w zamierzeniu miał być reprezentant Polski. DJ KK507 uderza zdecydowanie nie w ten nuty co trzeba. Zamiast melodii najwyższych lotów z jego boksu płynie rzępolenie, od którego uczy puchną i bolą oczy. Jeden przebłysk na tak utytułowanego żużlowca i reprezentanta Polski, to stanowczo za mało. Kiedyś nauczyciele kompletnie nieprzygotowanym uczniom wstawiali do zeszytu pały z wykrzyknikiem. Kasprzak za mecze z Motorem zasłużył właśnie na taką notę. Władysław Komarnicki zapewniał nas, że po czterech punktach w Częstochowie na inaugurację kolejny tak mizerny występ zawodnikowi tej klasy nie ma prawa się przydarzyć. A tu psikus.

Czytaj także: Stal - Motor: Sędzia miał dylemat, zawodnicy dotknęli taśmy niemal równocześnie

Mateusz Bartkowiak 2. Nie ma potrzeby pastwić się nad 17-latkiem. Przed nim jeszcze sporo nauki, ale gdzie  nie zdobywać najcenniejszego doświadczenia jeśli nie w PGE Ekstralidze wyjeżdżając do biegów z najlepszymi zawodnikami na świecie. Potencjał drzemie w nim przeogromny i wkrótce ujrzymy tego owoce.

Rafał Karczmarz 5. Panowie Kasprzak i Kildemand powinni kupić młodzieżowcowi Stali po dużej bombonierce. Rafał zrekompensował ich straty punktowe i uratował tyłki, chroniąc gorzowian przed kompromitacją, którą dłuższą chwilę pachniało. W szóstym biegu wespół z Kasprzakiem (jeden udany wyścig w jego wykonaniu) dali bodziec do odrabiania strat. Wygląda na to, że w teamie Karczmarza szybo ułożyli sobie życie bez mechanika Marka Hućki.

Źródło artykułu: